Obawiam się, że obecny stan rzeczy jest bardziej efektem ambicji polityków niż racjonalnego działania na rzecz firm - mówi prof. Wojciech Jan Katner, kierownik katedry prawa gospodarczego i handlowego Uniwersytetu Łódzkiego, sędzia SN.
Był pan orędownikiem jednolitej rejestracji wszystkich przedsiębiorców. Mimo wielu wysiłków to nie wyszło. Czy system z jednej strony wpisów jednoosobowej działalności do Centralnej Ewidencji i Informacji Działalności Gospodarczej, a z drugiej strony wpisów osób prawnych prowadzących działalność gospodarczą do Krajowego Rejestru Sądowego (KRS) jest wystarczająco czytelny?
Źle się stało, że mimo porządkowania prawa gospodarczego najpierw przesuwano termin wejścia w życie przepisów ustawy o KRS, które mówiły o włączeniu do niego również indywidualnych przedsiębiorców wpisanych do gminnych ewidencji, a potem, kiedy się to nie udało z powodu braku funduszy, zmieniono koncepcję i utrzymano dwupodział rejestracyjno-ewidencyjny.
Przecież nowa elektroniczna ewidencja, która pozostaje w gestii ministra gospodarki, też jest kosztowna, a jednocześnie trzeba zainwestować w digitalizację KRS. Najlepiej tę niemoc organizacyjną obrazuje to, że brak działania pokrywano przez blisko czternaście lat ciągłymi nowelizacjami ustawy, aż wreszcie zbudowano nową ewidencję działalności obok sądowego rejestru przedsiębiorców.
Zapewne chodziło o podkreślenie, że mali nie muszą mieszać się z dużymi.
Wystarczyło oddzielić działalność bagatelną, której nie trzeba nigdzie rejestrować, tylko ewentualnie opodatkować, od całej reszty – i osoby fizyczne, i prawne, i podmioty niemające tego przymiotu, np. spółki jawne, wpisywać do KRS.
Wszystko byłoby przejrzyste i zrozumiałe dla każdego, kto trudni się prowadzeniem interesów. Bez względu bowiem na to, jaką ktoś wybrał formę prawną, jego działania byłyby poddane przede wszystkim regulacjom prawa prywatnego, bez zbędnej ingerencji administracji publicznej. Tym bardziej że i tu, i tu każdy musi wypełniać formularze i przesyłać je albo do CEIDG, albo do KRS.
Obawiam się, że obecny stan rzeczy jest bardziej efektem ambicji polityków niż racjonalnego działania na rzecz przedsiębiorców. Nie sądzę przy tym, by chodziło o realizację jakichkolwiek dodatkowych korzyści. To tylko brak zdrowego rozsądku. Bo przecież bez sensu jest tłumaczenie w dobie powszechnej informatyzacji, że mały przedsiębiorca ma bliżej do organów administracji niż do sądu. Jeśli jednak mówimy o systemie, to przy jego budowie konieczne jest przyjęcie jednolitych zasad i domniemań prawnych.
Pewnie dlatego zapomniano o ujednoliceniu praw osób działających na własny rachunek, również w spółkach cywilnych, i wszystkich pozostałych przedsiębiorców?
Ten aspekt musiał umknąć twórcom nowych regulacji, mimo że włożyli w elektroniczny system ewidencji wiele wysiłku i pieniędzy. Pod kilkoma względami efekt jest jednak wątpliwy. Na przykład jednoosobowi przedsiębiorcy, nawet jeśli działają w spółce cywilnej (która jest tylko umową, a nie przedsiębiorcą), nie mogą ustanowić prokury. A chodzi o typowego dla profesjonalnej aktywności pełnomocnika.
Z kolei wspólnicy tej samej s.c., mający formę np. spółki handlowej, mogą mieć prokurenta. A dzieje się tak tylko dlatego, że w kodeksie cywilnym jest postanowione, że prokurę ustanawia przedsiębiorca podlegający obowiązkowi wpisu do rejestru. Ci jednak, którzy budowali nową ewidencję, prawem cywilnym się nie zajmowali. Poza tym w mieszanej pod względem formy prawnej wspólników spółce cywilnej jedni podlegają regułom kodeksu spółek handlowych i ustawy o KRS, a inni wyłącznie regulacjom administracyjnoprawnym. To rodzi zamieszanie.
Ale jeśli chodzi o informację o przedsiębiorcach, to wielkich różnic nie ma?
Przeciwnie. Ewidencja nie zachowuje podstawowych zasad rejestru sądowego: pełnej jawności materialnej, przejawiającej się w domniemaniu powszechnej znajomości danych wpisanych do rejestru, prawdziwości oraz wynikającej z tego dobrej wiary.
Może się wydawać, że wpisy do ewidencji są tak jawne jak do KRS. Tymczasem w CEIDG nie ma dostępu do tych wszystkich informacji, które zawierają akta rejestrowe. A nie darmo przedsiębiorcy wpisani do KRS mają obowiązek ogłaszania wielu danych i składania w sądzie wielu dokumentów. Poza tym to, co jest jawne, ale niekompletne, nie musi być prawdziwe.
Więc rejestr i ewidencja są niekompatybilne?
Można tak powiedzieć. Jest to skutek braku wyobraźni osób, które próbowały udowodnić, że ewidencja musi być inna. Uważam, że teraz konieczne jest zbliżenie systemów po to, by wszyscy przedsiębiorcy mieli takie same prawa i obowiązki: by składali podobne dokumenty według podobnych przepisów, choć w różnej procedurze i w różnych miejscach. Obydwa ich spisy – i KRS, i CEIDG – miałyby podobną moc i dotyczyłyby ich te same domniemania (jawności, prawdziwości i dobrej wiary), które można by było w podobny sposób obalić, gdyby zaszła taka potrzeba. Wtedy dualizm rejestracji nie stanowiłby problemu, poza podwójnymi wydatkami na ich prowadzenie.
Rejestracji przedsiębiorców poświęcona jest dzisiejsza konferencja, organizowana przez Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II, pt. „System rejestracji przedsiębiorców w Polsce na tle prawnoporównawczym – doświadczenia i perspektywy”. „Dziennik Gazeta Prawna” jest patronem medialnym wydarzenia.