Skoro wnioski o rejestrację s24 mają być rozpatrywane poza kolejnością, co minister sprawiedliwości zapisał w rozporządzeniu, rejestracja tych spółek będzie się odbywać kosztem pozostałych, których wspólnicy zwrócą się do sądów metodą tradycyjną.
Rozmowa z Prof. dr hab. Tomaszem Siemiątkowskim, adwokatem w Kancelarii Głuchowski Siemiątkowski Zwara, komentatorem kodeksu spółek handlowych oraz członkiem Zespołu Problemowego ds. Prawa Spółek działającego przy Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego
Czy konstruując spółkę z o.o. rejestrowaną przez internet, znowu nie wprowadzono pozornego ułatwienia, jak w przypadku tzw. jednego okienka? Tym bardziej że w s24 z tego dobrodziejstwa prawodawca zrezygnował.
Zapytałbym raczej, czy brak jednego okienka to zaleta, czy wada nowej regulacji. Przecież praktyka pokazuje, że ta metoda niczego nie ułatwia, a wręcz spowalnia proces rejestracji przedsiębiorców – spółek handlowych. Wyłączenie tego rzekomego ułatwienia wydaje się więc dobre dla wspólników i zarządów S24, a paradoksalnie inni przedsiębiorcy pozostają w zdecydowanie gorszej sytuacji. Poza tym, jak nadanie numerów REGON i NIP miałoby się do jednego dnia, jaki na rozpoznanie wniosku ma sąd rejestrowy?
Może doprecyzowanie w rozporządzeniu ministra sprawiedliwości czasu, jaki ma sąd na rozpoznanie wniosku, miało uciąć rozważania, kiedy powinna zostać zarejestrowana spółka, której prawidłowo wypełnione dokumenty trafią do systemu w piątek wieczorem?
To tylko kolejny dowód na to, że rejestracja w ciągu jednego dnia będzie wyjątkiem. Zresztą próba ratowania takiego terminu doprowadziła do kuriozalnej sytuacji, w której w ustawie o Krajowym Rejestrze Sądowym mamy jeden dzień na rozpoznanie wniosku, a w rozporządzeniu regulującym tryb działania sądów zapisano termin jednego dnia roboczego. Poza tym, skoro wnioski o rejestrację s24 mają być rozpatrywane poza kolejnością, co również minister sprawiedliwości zapisał w rozporządzeniu, rejestracja nowych spółek ma się odbywać kosztem pozostałych, których wspólnicy i zarządy zwrócą się do sądów metodą tradycyjną. Można więc przewrotnie powiedzieć, że tylko mała liczba wniosków o rejestrację s24 spowoduje, że nie będą one przyczyną dodatkowych zatorów w sądach i nie spowodują skarg na przewlekłość postępowań.
Szkoda też, że prawodawcy nie przewidzieli, co się powinno dziać, gdy wniosek o wpis S24 do rejestru w ogóle nie zostanie przekazany do sądu. Nie da się przecież wykluczyć awarii systemu informatycznego. W takim wypadku nie będzie jednak można skarżyć się na przewlekłość postępowania. Skarga taka dotyczy bowiem bezczynności sądu, a w razie niedziałania systemu sąd w ogóle nie przystąpiłby do rozpoznania wniosku.
Niemniej wszyscy bardziej się niepokoją możliwością działania za wspólników i członków zarządu przez fałszywego pełnomocnika, czyli w tym wypadku osobę, której domniemani mocodawcy nigdy nie zamierzali pozwolić na działanie w ich imieniu.
Ja też uważam taką możliwość za największą wadę nowej regulacji. To bardzo niebezpieczne dla obrotu, że w zasadzie każdy, nawet osoba nieuczciwa, ma możliwość zawarcia umowy spółki, złożenia wniosku o wpis, czy załączenia listy wspólników i oświadczenia o pokryciu kapitału zakładowego. Nie wolno przecież przenosić zaufania, jakim powinien darzyć urząd obywatela, na stosunki prywatnoprawne. Tymczasem nie tylko sąd rejestrowy musi wierzyć na słowo osobie, która ma hasło i login, że działa w imieniu wspólników i zarządu, lecz i sami zainteresowani nie znają dnia ani godziny. Podobnie kontrahenci. Przecież zawsze od momentu zawarcia umowy spółki powstaje spółka w organizacji, która może już dokonywać wszelkich czynności prawnych. Dlatego każdy, wchodząc w relacje biznesowe z taką S24, musi mieć nadzieję – bo nie może mieć pewności – że kontraktuje z określonymi wspólnikami i członkami zarządu.
Użytkownikiem w systemie przeważnie nie będzie adwokat, radca prawny ani notariusz. Co pan na to?
Uważam to za kolejny defekt s24, ponieważ szary obywatel może sobie po prostu nie poradzić z wypełnieniem formularza umowy spółki czy wniosku o wpis do rejestru.
Jak w takim razie należałoby zmienić regulacje elektronicznej spółki z o.o.?
Szkoda, że od razu nie skorzystano z doświadczenia Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego. Ale skoro już tak się stało, to uważam, że wskazana jest możliwie najszybsza interwencja legislacyjna. W przeciwnym razie s24 pozostanie bublem, którego kształt całkowicie mija się z celem, dla którego miała powstać. Jestem zdania, że w tworzeniu spółki powinien uczestniczyć notariusz. Jako osoba zaufania publicznego weryfikowałby dane wspólników i członków zarządu. Osoby te upoważniałyby właśnie notariusza do złożenia wniosku o rejestrację w systemie teleinformatycznym. Do umowy spółki dołączałby też stosowne dokumenty. Mógłby od razu, przy zawarciu umowy spółki poświadczać – przez opatrzenie formularzy bezpiecznym podpisem elektronicznym – podpisy powołanych w umowie członków zarządu. W ten sposób rejestracja rzeczywiście zostałaby usprawniona i nie rodziłaby niebezpieczeństw. Tymczasem dziś taka metoda jest niemożliwa, a przecież i tak w terminie 7 dni od daty wpisu może być złożone oświadczenie o pokryciu kapitału zakładowego, który od razu nie musi być wnoszony w całości. Trzeba także poświadczać notarialnie podpisy członków zarządu. Wystarczy więc zracjonalizować procedurę. Nie trzeba jej unicestwiać.