Zwara: Egzaminy zawodowe są obecnie państwowe i uważam, że tak powinno zostać. Emocjonalnie jestem za powrotem do modelu samorządowego.
Panie prezesie, czy nowe władze adwokatury zmienią swoje negatywne nastawienie do połączenia zawodów prawniczych?
Połączenie jest dziś niecelowe ze względu m.in. na różnice zakresu ochrony tajemnicy zawodowej. Radcowie mogą się zatrudniać na etacie, a wtedy, na co zresztą zwrócił uwagę w niedawnym wyroku Europejski Trybunał Sprawiedliwości, nie ma gwarancji ochrony tej tajemnicy. Cała istota zawodu adwokata opiera się na jego niezależności. Jest to przede wszystkim duża korzyść dla klientów. Nie powinni się oni bowiem zastanawiać, czy prawnik pozostaje w relacjach faktycznej zależności od innych osób. Chodzi zatem o udzielenie obywatelom gwarancji, że mają do czynienia z niezależnym prawnikiem, który nie będzie ich reprezentował tylko pod kątem interesów własnych albo firmy czy urzędu, gdzie jest zatrudniony.
Czy rzeczywiście rynek potrzebuje prawników zatrudnionych na umowę o pracę?
Tak, z całą pewnością. Rynek potrzebuje radców prawnych zatrudnionych na umowę o pracę. Taka nisza istnieje w strukturach władzy publicznej czy dużych przedsiębiorstwach. Nie można zatem arbitralną decyzją likwidować radcom możliwości zatrudnienia na umowę o pracę. Nie wierzę jednak, że prawnik pracujący w godzinach rannych w urzędzie skarbowym będzie mógł niezależnie reprezentować klientów swojej kancelarii, którą prowadzi po godzinach.
Czy zatem radcowie prawni nie powinni uzyskać prawa do obrony w sprawach karnych?
Uważam, że nie powinno się radców prawnych na siłę zamieniać w adwokatów. Ci, którzy chcą prowadzić obrony w sprawach karnych, mogą bez przeszkód wpisywać się na nasze listy i wtedy automatycznie dostają takie prawo. Jest to nie tylko praktyczniejsze, ale również mniej kosztowne rozwiązanie. Należy ponadto pamiętać, że zatrudnienie w administracji i przyznanie prawa do występowania w procesach karnych jednej osobie stwarza zagrożenie korupcyjne.
A jak samorząd ocenia pomysł uprawnienia doradców prawnych do występowania przed sądami?
Doradcy powinni mieć możliwość udzielania porad prawnych, ale tylko w drobnych bieżących sprawach życia codziennego. Tymczasem niektórzy z nich prowadzą sprawy dotyczące sporów o wartości kilku milionów złotych. Nie mają oni też żadnego obowiązku szkolenia zawodowego. W tym zakresie panuje u nas wolnoamerykanka. Przeciętnemu obywatelowi trudno odróżnić, czy porady prawnej udziela mu adwokat, który ma bezwzględny obowiązek zachowania w tajemnicy tego, co usłyszał, czy też doradca prawny, którego taka tajemnica nie obowiązuje. Jeżeli jego klient wyzna, że nie odprowadza podatków, to taki doradca może być następnego dnia wezwany przez urząd skarbowy, ABW, CBŚ czy policję do złożenia w tej sprawie zeznań. I nie będzie mógł odmówić.



Jak w takim razie zadbać o poprawę jakości usług prawniczych?
Należy liberalizować dostęp do zawodów prawniczych. Dla interesu publicznego nakładajmy jednak na każdego prawnika obowiązek podnoszenia swoich kompetencji, tak jak jest w pozostałych krajach europejskich. Według naszych wewnętrznych regulacji adwokaci muszą się uczyć do końca życia zawodowego. Nasz zawód opiera się bowiem na wiedzy. Nie wyobrażam sobie, żeby wykonywały go osoby pozbawione tego podstawowego atrybutu. Nie wystarcza bowiem ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej. Konieczne jest stałe dokształcanie się prawnika, by jego wiedza chroniła klientów. Początkiem takiego procesu powinna być aplikacja. Są wprawdzie pozaaplikacyjne drogi wejścia do naszego zawodu. Ich wprowadzenie sześć lat temu było potrzebne, by jak najwięcej młodych osób zyskało dostęp do naszego zawodu. Ale to nie do końca się sprawdziło. Należy zatem zapewnić każdemu dostęp do zawodu na jak najbardziej przejrzystych zasadach, ale wraz z obowiązkiem odbycia aplikacji.
Czy wiąże się to ze zmianami w sposobie prowadzenia szkoleń aplikacyjnych?
Obecnie najważniejszym wyzwaniem dla samorządu adwokackiego jest podniesienie poziomu szkoleń. Aplikacja powinna być szansą dla polskiej młodzieży w stosunku do prawników zagranicznych, którzy mają lepszy dostęp do systemów technologii i informacji prawnej. Chcemy, żeby było to także narzędzie dla wyrównania poziomu prawników z małych miast do adwokatów działających w wielkich korporacjach.
Metodyka i program szkolenia powinny być skorelowane z egzaminem i realnymi potrzebami rynku pomocy prawnej. Egzamin powinien sprawdzać rzeczywiste umiejętności kandydata jako przyszłego adwokata, w tym sztukę ustnej argumentacji. Dostęp do zawodu oznacza możliwość wejścia do danego środowiska. Nie jest to jednak równoznaczne z uzyskaniem tytułu zawodowego, z którym wiąże się ochrona interesu publicznego.
Czy NRA będzie się domagać powrotu do samorządowego modelu egzaminów adwokackich?
Egzaminy zawodowe są obecnie państwowe i uważam, że tak powinno zostać. Emocjonalnie jestem za powrotem do modelu samorządowego. Rozumiem jednak, że takie postulaty będą dzisiaj postrzegane jako próba monopolizacji dostępu do zawodu. Zakładam zatem, że państwowe komisje egzaminacyjne dają opinii publicznej poczucie bezpieczeństwa. Egzamin państwowy musi jednak pozostać egzaminem adwokackim. Niestety, dziś w skład komisji wchodzą sędziowie, nauczyciele akademiccy i urzędnicy, którzy nie egzaminują zdających „po adwokacku”, ale tak jak wyobrażają sobie własną profesję. Prace aplikantów były niejednokrotnie oceniane na podstawie orzecznictwa Sądu Najwyższego. Tymczasem niezależność adwokata wymaga, aby nie dostosowywał swoich działań do stanowiska sądów. Aplikanci nie mogą więc być oceniani tak jakby zdawali egzamin sędziowski czy akademicki.
W uchwale zjazdowej poruszono problem naruszania konstytucyjnych wolności obywatelskich. Jak adwokatura planuje temu przeciwdziałać?
Jako adwokaci bronimy wolności i praw człowieka. Obecnie istnieje problem ujawniania tajemnicy zawodowej adwokatów i dziennikarzy na podstawie nielegalnych podsłuchów czy sprawdzania bilingów. Inną kwestią jest problem w dostępie do akt w postępowaniach przygotowawczych. Według obowiązujących przepisów prokuratura może postawić obywatelowi zarzut, a następnie, kierując się dobrem śledztwa, odmówić mu dostępu do akt. Tymczasem informacje na ten temat często wypływają do mediów. Chcemy doprowadzić do wysłuchania sejmowego w tej sprawie. Rząd zapowiadał powstanie ustawy, która ograniczy nadmierną inwigilację, ale na razie jej nie uchwalono.