Podwyżek czynszu nie będzie - obiecuje prezes spółdzielni Przy Metrze Andrzej Stępień.

Co spółdzielnia zamierza zrobić z tym ogromnym długiem, który po odrzucenie kasacji przez Sąd Najwyższy, jednak musi spłacić?

Sąd nie odrzucił naszej kasacji.

Tylko nie przyjął jej do rozpoznania, co na jedno wychodzi. Dług trzeba spłacić.

No tak.

Zapowiadał pan, że jeśli kasacja nie przejdzie, to zawiadomi prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez poprzedni zarząd, który podpisał umowę z Drimeksem i właśnie przez kierownictwo Drimeksu, które nie zapłaciło podwykonawcy, czyli Nadbudowi.

Nie o popełnieniu przestępstwa tylko o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

I zawiadomił pan prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i wystąpił do Drimeksu o zwrot pieniędzy?

Takie działania podejmujemy.

Ale co konkretnie robicie? Bo to są dwie różne rzeczy – zawiadomienie prokuratury i dochodzenie roszczeń od firmy?

Zostały złożone odpowiednie dokumenty w organach, które powinny się tym zająć.

Zawiadomiliście prokuraturę?

Wystąpiliśmy do sądu z roszczeniem przeciwko Drimeksowi.

Ale Drimeks ogłosił upadłość, więc ściągnięcie od niego tak dużych pieniędzy jest praktycznie niemożliwe.

Tak, ale jest syndyk, który działa w jego imieniu i w sądzie zgłosiliśmy swoje roszczenia wobec Drimeksu. Są też działania wobec poprzedniego zarządu.

A co zarzucacie poprzedniemu zarządowi?

Ten kłopot, który dziś mamy, wynika ze źle podpisanego pełnomocnictwa dla Drimeksu. A to zrobił poprzedni zarząd. Spór z Nadbudem nie powinien wcale spółdzielni dotyczyć. Spółdzielnia z nim umowy nie zawierała. To był spór między Drimeksem i jego podwykonawcą, czyli Nadbudem. I tylko ze źle sformułowanego pełnomocnictwa wynikło to, że Nadbud mógł swoje roszczenia skierować bezpośrednio do spółdzielni.

Ale chcecie ich ścigać karnie czy cywilnie?

To zostawmy prawnikom. Na pewno wchodzi tu w grę działanie na szkodę spółdzielni.

Mało prawdopodobne, żeby od poprzedniego zarządu udało się odzyskać pieniądze które spółdzielnia straciła.

Tak. Liczymy raczej na odzyskanie czegoś z masy upadłościowej Drimeksu. Nawet na terenie naszej spółdzielni ma on jakiś majątek.

A ile jeszcze jest tego długu? Komornik ściągnął ok. 10 mln.

Zostało ok. 20 mln.

Zapowiadał pan, że spółdzielnia w ostateczności sprzeda którąś działkę i spłaci komornika.

Tak. Przewidywaliśmy, że tak trzeba będzie zrobić. Spółdzielnia ma taki majątek w postaci nieruchomości i lokali, który znacznie przekracza to roszczenie.



A zdecydowaliście już, którą działkę sprzedacie?

Nie została jeszcze wybrana. Poza tym mamy w tej chwili komornika jako partnera, więc nie jest to takie proste. Ale mamy majątek, który pozwali zaspokoić to roszczenie bez obciążania mieszkańców kosztami.

Ale jeśli taką działkę wystawi na licytację komornik to sprzeda ją znacznie poniżej ceny rynkowej, więc i tak spółdzielcy stracą.

Niekoniecznie. My zrobimy wszystko, żeby nie było to za półdarmo.

Niestety przepisy są tak skonstruowane, że komornik może zająć majątek o wartości znacznie przewyższającej dług i sprzedawać go bardzo tanio.

Komornik nie powinien tego robić, bo powinien prowadzić egzekucję w sposób najmniej dotkliwy. Zwracaliśmy się nawet w związku z tym do sądu.

Czyli wszystkie nieruchomości, które spółdzielnia mogłaby sprzedać, są zajęte przez komornika?

Tak.

Na konta spółdzielni wszedł komornik. Czy zlecenie zbierania czynszu spółce zewnętrznej, to była ucieczka przed nim?

Proszę nie wiązać częściowego administrowania zasobami spółdzielni przez firmę zewnętrzną z komornikiem.

A jak trafiliście akurat na Lechbor?

Wysłaliśmy zapytania ofertowe do wielu firm.

Przecież chyba nie jest to firma, która specjalizowałaby się w administrowaniu czymkolwiek.

Spółka Lechbor, z tego co wiem, współpracuje też w takim zakresie ze spółdzielnią PAX.

Zbiera dla nich czynsze?

Nie wiem, co robi dla nich.

A powiedział pan, że ma pisemną opinię prawną, że takie zlecenia zbierania czynszu przez zewnętrzną firmę przy zajęciu przez komornika kont jest zgodne z prawem?

Tak. Ale muszę zapytać prawnika, czy mogę to pani pokazać.

To wygląda jednak na zupełną fikcję. Spółka zatrudniła ludzi ze spółdzielni, którzy robią to samo, co dotychczas, tylko konto do wpłacania czynszu jest Lechboru.

To nie jest fikcja, bo ta spółka naprawdę administruje, dba o czystość, wykonuje bieżące naprawy, zbiera opłaty, przekazuje je do dostawców mediów. Ale spółka nie jest dysponentem pieniędzy. Konto jest powiernicze i to spółdzielnia decyduje, na co przeznaczane są środki z czynszu.

I liczycie na to, że komornik do tych pieniędzy się nie dobierze?

Ja nie łączę tego zupełnie z komornikiem. Wiele spółdzielni korzysta z firm zewnętrznych. Są to środki mieszkańców na koncie powierniczym i mam opinię, że są one tam bezpieczne.

Ale dla mieszkańców to nie jest wszystko jedno, kto zbiera czynsz, bo ta spółka na pewno za darmo tego nie robi.

Za darmo tego nie robią. Ale my ani o złotówkę nie podnieśliśmy czynszów z tego powodu, że przekazaliśmy administrowanie.

I z powodu konieczności zaspokojenia komornika też nie będziecie podnosić?

Nie. Mamy zamiar tak rozwiązać problem Nadbudu, by mieszkańców nie obciążyć żadnym dodatkowym kosztem.