ROMAN JARZĄBEK o naruszeniach prawa przez korporacje taksówkarzy - W myśl ustawy o transporcie drogowym rady gmin mogą ustalić stawki maksymalne za przejazd taksówką, a także limity wydawania nowych licencji na taksówki. Jest to jednak prawo, a nie obowiązek.
Czy miasto może zagwarantować pasażerom, że wsiadając do taksówki, nie zostaną naciągnięci?
W myśl ustawy o transporcie drogowym rady gmin mogą ustalić stawki maksymalne za przejazd taksówką, a także limity wydawania nowych licencji na taksówki. Jest to jednak prawo, a nie obowiązek. Moim zdaniem większą pewność na rynku daje konsumentom określenie cen maksymalnych. Taka regulacja chroni zwłaszcza turystów i osoby odwiedzające dane miasto, którzy najczęściej nie orientują się w realiach nowego dla nich rynku. Gdy ustalone są ceny maksymalne, klient nie zapłaci ponad pewien limit. Dlatego wiele gmin decyduje się na określenie maksymalnych stawek. Jeśli taksówkarz pobierze w takim przypadku wyższą opłatę, naraża się na zarzut nieprzestrzegania prawa miejscowego. Rozwiązanie to, jako że cena maksymalna nie jest sztywna, nie przeszkadza w konkurowaniu poszczególnych korporacji i pobieraniu przez nie niższych cen. Tak zresztą dzieje się w większości miast, może z wyjątkiem Wrocławia.
Czy ustalanie przez gminy cen maksymalnych eliminuje możliwości zawarcia zmowy cenowej?
Przykład taksówkarzy ze Szczecina, którzy wcześniej także zostali ukarani za zmowę cenową, pokazuje, że nie. W mieście tym rada gminy ustaliła ceny maksymalne na dość wysokim poziomie. Chodziło o to, żeby taksówkarze mieli pewną rezerwę, tak aby mogli swobodnie stosować upusty. I przez pewien czas tak było. Później jednak korporacje taksówkowe zmówiły się i od pewnego dnia wszystkie przestały stosować jakiekolwiek rabaty. De facto nie przekroczyły ceny maksymalnej, ale naruszyły prawo, gdyż ograniczyły konkurencję, eliminując możliwość wzajemnej rywalizacji cenowej na niższym poziomie niż ten określony przez radę miasta.
Co można by było zmienić na rynku usług taksówkarskich, aby stał się on bardziej przyjazny dla konsumentów?
Po pierwsze, z prawa drogowego powinien zniknąć przepis, który pozwala gminie ustalić limit wydawania nowych licencji w danym roku. Regulacje powinny iść w kierunku zaostrzenia kryteriów jakościowych, a nie ingerowania w liczbę taksówek. Po drugie, na rynku przewozu osób ceny uzależniane są często od tzw. stref. Często taki sztuczny podział jest problemem, zwłaszcza jeśli chodzi o aglomeracje, np. śląską lub trójmiejską. Gminy powinny porozumiewać się w tej kwestii między sobą. Uregulowania wymaga też kwestia oznaczania samochodów używanych przez przedsiębiorców trudniących się okazjonalnym przewozem osób, a także miejsc postojów takich przewoźników.