JAROSŁAW SIELECKI o potrzebie reformy sądownictwa - Sędziowie odchodzą z zawodu, gdyż są przepracowani. Nie powinni się zajmować wykroczeniami oraz prowadzić postępowań wykonawczych. To w interesie prokuratora jest, by orzeczona kara pozbawienia wolności była wykonana.
ROZMOWA
ARKADIUSZ JARASZEK
Tylko w ubiegłym roku na własną prośbę z zawodu sędziego odeszło aż 58 sędziów. Jakie są główne powody tych odejść?
JAROSŁAW SIELECKI*
Sędziowie głównie odchodzą z zawodu z tego względu, że są przepracowani. Wielu z nich musi pracować po 12 godzin dziennie, pisząc wieczorami uzasadnienia wyroków. Nie można pracować odpowiedzialnie w takich warunkach, jakie nam stworzono. Taka praca odbywa się kosztem rodzin i zdrowia sędziów. Sędzia nie może stać przed dylematem, czy wybrać dobro swojej rodziny, czy czasochłonne sprawiedliwe orzekanie dla dobra obcych ludzi. Wielu sędziów nie wytrzymuje takiego tempa pracy i nie godzi się na spadek jakości ich pracy ze względu na warunki, w jakich przyszło im funkcjonować, i decyduje się na odejście z zawodu.
Czy z tego powodu również pan zdecydował się na opuszczenie Temidy?
Tak, w pewnym momencie poczułem się opuszczony przez administrację spod szyldu Ministerstwa Sprawiedliwości. Już prawie od kilkudziesięciu miesięcy trwa paraliż kierowanego przeze mnie sądu, orzeka tylko dwóch sędziów i doraźnie jeden sędzia delegowany. Zaległości sięgają 14 miesięcy, w sytuacji gdy faktycznie już na sali czas potrzebny do ich załatwienia zajmuje sędziemu 15 minut do godziny, a w normalnym sądzie – miesiąc do dwóch od wpływu. Administracja sądownictwa wielokrotnie obiecywała dodatkowe etaty, jednak nic się nie zmieniało od powstania sądu w 2004 roku. Uznałem więc, że nie mogę dłużej pracować w takich warunkach, jeśli chcę dobrze i odpowiedzialnie wykonywać swój zawód i kierować sądem. Nie mogłem się zgodzić na panujące warunki pracy i dlatego postanowiłem, że odchodzę po 10 latach praktyki. Dziś pod rządami archaicznej ustawy o sądach powszechnych nie widzę żadnych szans na poprawę sytuacji. Nie godzę się na to, by wymiar sprawiedliwości zamienił się w domiar sprawiedliwości, a sędziowie w demony sprawiedliwości.
Dlaczego sędziowie są aż tak przepracowani?
Procedury sądowe obowiązujące w Polsce są z minionej epoki. Na przykład z kodeksu postępowania karnego wynika całkowity brak zaufania do sędziego. Każda jego czynność jest wielokrotnie weryfikowana. Wcale to nie powoduje, że czynności te są prawidłowo wykonywane, ale to, że procedura jest wydłużana. Już dawno powinno się zrezygnować z instytucji składania wyjaśnień, oskarżony tak jak świadek powinien składać zeznania i mieć obowiązek zeznawać prawdę, z tą tylko różnicą, że z prawem do odmowy ich składania. Sędziowie nie powinni także prowadzić i nadzorować wykonywania orzekanych przez siebie kar.



Kto zatem powinien pilnować wykonania orzeczonych kar?
Czynności te powinny być stosowane wyłącznie przez prokuraturę. To rzecznik oskarżenia, którym jest prokurator, powinien być zainteresowany tym, w jaki sposób i kiedy kara, o którą wnioskował, zostanie wykonana. To jest sfera czysto administracyjna, tak jak ściąganiem należności sądowych zająć się powinien urząd skarbowy. Zadaniem sądu powinno być jedynie wydanie sprawiedliwego wyroku, a nie jego wykonanie. Ponadto w całości postępowanie nakazowe powinno trafić do notariuszy.
Sędziowie często narzekają też, że muszą poświęcać zbyt wiele czasu na pisanie nadmiernie rozbudowanych uzasadnień wyroków. Czy słusznie?
W normalnym systemie sędzia powinien uzasadniać każde swoje rozstrzygnięcie ustnie do protokołu rozprawy dostępne natychmiast po ogłoszeniu wyroku, a dopiero po wniesieniu apelacji przez skarżącego sporządzać pisemne uzasadnienie odnoszące się do konkretnych zarzutów zawartych w apelacji. Wymusi to realnie zaangażowanie stron postępowania w proces sądowy. Dziś uzasadnienia stanowią streszczenie całych akt, zajmują kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt stron i ta formuła nie determinuje aktywności stron.
Ze statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że tylko w ubiegłym roku każdy sędzia musiał wydać ponad 1200 wyroków. Czy Polacy są narodem pieniaczy?
Polacy nie są pieniaczami, ale ich poziom świadomości wzrasta. Niemniej powinniśmy zastanowić się, czy wszystkie kategorie spraw spornych muszą być rozstrzygane w sądzie. Moim zdaniem nie. Sądy nie powinny się np. zajmować orzekaniem w sprawach o wykroczenia. Rocznie do sądu trafiają miliony takich drobnych spraw, które zabierają sędziom mnóstwo czasu, a bez żadnego problemu sprawy tego typu mogłyby być rozpoznawane np. przez sądy pokoju, do których sędziów wybierałoby się w wyborach powszechnych tak jak radnych powiatowych na kadencje. Jakich sobie ludzie sędziów pokoju wybiorą, taką będą mieli małą sprawiedliwość sąsiedzką. Wystarczyłoby do tego wyeliminowanie z kodeksu wykroczeń kary aresztu, bowiem o pozbawieniu kogoś wolności powinien decydować wyłącznie sąd.
*Jarosław Sielecki
sędzia i były prezes Sądu Rejonowego we Wschowie