KAZIMIERZ BARCZYK Jestem zwolennikiem porządkowania stanów prawnych - Trybunał Konstytucyjny jest sądem prawa. Ale za stołem sędziowskim konieczna jest nie tylko wiedza teoretyczna, lecz przede wszystkim doświadczenie.
ROZMOWA
KATARZYNA ŻACZKIEWICZ
Czy doświadczenia z przewodniczenia Stowarzyszeniu Gmin i Powiatów Małopolski przydadzą się panu w Trybunale Konstytucyjnym jako sędziemu?
KAZIMIERZ BARCZYK*
Trybunał Konstytucyjny jest sądem prawa. Ale za stołem sędziowskim konieczna jest nie tylko wiedza teoretyczna, lecz przede wszystkim doświadczenie. Moja działalność w organizacjach samorządowych nie jest jedynym doświadczeniem, choć uważam je za bardzo pouczające. Skład Trybunału powinien uwzględniać zróżnicowane doświadczenia zawodowe. Z jednej strony – jestem prawnikiem, który był osiem lat sędzią rejonowym. W sądzie tym wydałem prawie 500 orzeczeń. Z drugiej strony – jestem też, przez trzy kadencje, sędzią Trybunału Stanu.
Był pan również autorem kilku projektów ustaw?
Tak. Przygotowałem projekty ustawy o budowie Kampusu 600-lecia Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także redagowałem ustawę o uwłaszczeniu mieszkań spółdzielczych. Współtworzyłem ustawę o wspieraniu ziem górskich. W 1994 roku byłem inicjatorem i współautorem obywatelskiego projektu Konstytucji „S”.
Inicjował pan też powołanie Rządowego Centrum Legislacji?
Szczególną satysfakcję sprawiło mi przewodniczenie Centrum Obywatelskich Inicjatyw Ustawodawczych Solidarności, które powołało Społeczną Radę Legislacyjną. Na jej czele stanął prof. Stefan Grzybowski, rektor UJ. Opracowała ona wówczas kodeks karny bez kary śmierci i nowoczesny, odpolityczniony kodeks postępowania karnego, kodeks karny wykonawczy. Pracowaliśmy też nad nowym prawem prasowym. Mam satysfakcję, że to właśnie profesor Andrzej Zoll wysunął moją kandydaturę do Trybunału Konstytucyjnego.
W projekcie ustawy o mieszkaniach spółdzielczych przedstawił pan swoje poglądy na uwłaszczenie lokatorów. Nie jest pan zwolennikiem zbyt silnej władzy spółdzielczej?
Na przykładzie kontrowersji o konstytucyjności prawa spółdzielczego widać w sposób wyraźny trudności, z jakimi muszą uporać się organy państwa w okresie transformacji. W składanym dziesięć lat temu projekcie ustawy zakładano odejście od konstrukcji spółdzielczego prawa do lokalu mieszkalnego. Odnosiło się do do sytuacji z przeszłości, kiedy właściwie jedynym sposobem zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych była możliwość przydziału spółdzielczego. Uważałem zatem, że sytuacja ta powstała w sposób niejako wymuszony. W uproszczeniu ujmując, spółdzielnie wybudowały kilka milionów mieszkań, korzystając z uprzywilejowanych kredytów państwowych, które zostały w połowie umorzone. Po drugie – każdy spółdzielca, który miał lokatorskie prawo mieszkaniowe, płacił czynsz, a także spłacał ten kredyt. Miliony spółdzielców mimo spłacenia w całości kredytu nie mogły zmienić tytułu prawnego na własność. Taki stan uważałem i nadal uważam za oczywistą niesprawiedliwość.



Ostatnio Trybunał Konstytucyjny uznał, że 90-procentowe bonifikaty przy przekształceniu użytkowania wieczystego we własność naruszają samodzielność finansową samorządów?
Trybunał podkreślił , że przepisy te są zgodne z zasadą sprawiedliwości społecznej oraz zasadą zaufania obywateli do państwa i stanowionego przez nie prawa. Zakwestionowany został natomiast automatyzm w ich udzieleniu.
Ale zgodziłby się pan z wyrokiem TK o bonifikatach?
Podzielam pogląd, że po ukształtowaniu samorządu terytorialnego z gwarancjami samodzielności, ustawodawca nie powinien narzucać rozwiązań ze skutkami finansowymi, które tę samodzielność ograniczają. Ustawodawca może udzielać zniżki określonej grupie społecznej, ale niech ponosi koszty tej operacji.
Czyli jest pan zwolennikiem prywatyzacji czy rozdawnictwa?
Jestem zwolennikiem porządkowania stanów prawnych. Jedną z dróg, która do tego prowadzi, jest prywatyzacja. Ma to bardzo istotne znaczenie ekonomiczne. Natomiast przeciwny jestem bezmyślnemu rozdawnictwu, bezwarunkowemu i powszechnemu. Zawsze byłem za tym, aby obywatele Polski stali się właścicielami dóbr, które używali. Należy przy tym uwzględniać racje społeczne, ustrojowe i ekonomiczne.
Problemem są obecnie wywłaszczenia gruntów pod autostrady. Jak pan postrzega konflikt między dobrem wspólnym i prawem własności jednostki?
Dla dobra wspólnego można wywłaszczać właścicieli, wypłacając słuszne odszkodowanie. Blokowanie inwestycji bez końca jest niewskazane, zwłaszcza jeżeli uwzględnić zakres zaniedbań w tej dziedzinie, dotyczy to w szczególności inwestycji liniowych: dróg, kolei, gazociągów, linii energetycznych itp. Państwo musi jednak zagwarantować jasne reguły gry. W państwie prawa interes ogólny sam przez się nie jest nadrzędny nad interesem indywidualnym.
* Kazimierz Barczyk
adwokat, kandydat na sędziego Trybunału Konstytucyjnego