Rozmawiamy z JACKIEM SADOWYM - Firmy prywatne, korzystające ze środków unijnych, nie będą musiały stosować zamówieniowych procedur. Czy takie rozwiązanie, które przewiduje uchwalona w grudniu tzw. duża nowelizacja ustawy – Prawo zamówień publicznych (termin podpisania przez prezydenta mija jutro), nie jest ryzykowne?
JERZY KOWALSKI
JACEK SADOWY*
W tym zakresie mamy bardziej restrykcyjne prawo, niż wymaga od nas Unia. Nakazujemy takim podmiotom stosować procedury przewidziane przez prawo zamówień publicznych pomimo braku takiego wymogu ze strony Unii. Podmioty prywatne nie są przygotowane do stosowania procedur zamówieniowych.

Na czym polega to nieprzygotowanie?

Przedsiębiorca prywatny zmuszony do stosowania sformalizowanych procedur przetargowych nie radzi sobie z nimi, na co wskazują wyniki kontroli prowadzonych przez Urząd Zamówień Publicznych. Ponadto, nie ma uzasadnienia dla obejmowania takimi samymi wymaganiami firm prywatnych, którzy w części sami finansują projekty unijne. Procedury przetargowe stworzone są dla administracji publicznej, która cały czas je stosuje i jest przygotowana do ich przestrzegania. Uzasadnione jest nałożenie wymogów formalnych na administrację publiczną, gdyż wydaje ona nieswoje pieniądze i ma tendencję do nieprzywiązywania wagi do oszczędności czy efektywności wydatkowania.

Czy oznacza to, że będzie absolutna dowolność wydawania przez podmioty prywatne środków unijnych?

Zwolnienie z obowiązku stosowania procedur przewidzianych w ustawie – Prawo zamówień publicznych nie oznacza dowolności przy wydatkowaniu środków unijnych. Dotychczasowy mechanizm zostanie zastąpiony bardziej elastycznym. Beneficjenci pieniędzy unijnych będą zobowiązywani do postępowania przy ich wydatkowaniu zgodnie z zasadami równego traktowania, uczciwej konkurencji oraz przejrzystości.

Zmianie mają ulec też terminy składania ofert.

– Rzeczywiście, ustawa przewiduje również rozwiązania skracające czas na złożenie oferty. Dla postępowań o większych wartościach termin na złożenie oferty zostanie skrócony z 29 dni do 22 dni, o ile wcześniej zamawiający opublikował wstępne ogłoszenie o planowanym zamówieniu, natomiast dla mniejszych wartości na roboty budowlane z 20 dni do 14. Dziś zupełnie niepotrzebnie w tym zakresie mamy bardziej restrykcyjne prawo niż wymagają tego dyrektywy.
*Jacek Sadowy
prezes Urzędu Zamówień Publicznych