Rozmawiamy z ALDONĄ KOWALCZYK, radcą prawnym, szefem Zespołu Prawa Zamówień Publicznych kancelarii Salans - Krajowa Izba Odwoławcza będzie orzekać w składach jednoosobowych. Czy to dobre rozwiązanie?
Biorąc pod uwagę daleko idące zmiany w systemie odwoławczym, wzrost rangi orzeczeń KIO i rozszerzenie jej kom- petencji, pomysł orzekania w składach jednoosobowych wydaje się złym pomysłem.
Zwolennicy jednoosobowego orzekania powołują się na fakt, że odwołań przybywa i wydłuża się znacznie czas oczekiwania na rozstrzygnięcie Izby.
Remedium na wzrastającą liczbę odwołań nie może być pogorszenie warunków orzekania. Istnieje ryzyko, że przełoży się to na obniżenie jakości orzecznictwa, a z pewnością nie przysłuży się jego jednolitości. Ustawa p.z.p. określa, że liczba członków KIO może wynosić do 100 osób, a zatem prawnie zagwarantowana jest możliwość dalszego zwiększenia liczebności tego organu. Nie przekonuje mnie też argument, że rozstrzyganie mniej skomplikowanych spraw, wiążących się z wydaniem postanowień o odrzuceniu odwołania, nie wymaga zaangażowania aż trzech osób. Różnice poglądów pomiędzy członkami KIO zdarzają się także i w tych sprawach, co pokazują nie tak wcale nieliczne – w stosunku do liczby wszystkich zdań odrębnych – zdania odrębne wyrażane przez członków Izby w odniesieniu do kwalifikacji błędów formalnych odwołań. Możliwość jednoosobowego orzekania powinna być co najwyżej zastrzeżona do wydawania postanowień o umorzeniu postępowania w przypadku cofnięcia odwołania przed wyznaczonym terminem posiedzenia KIO.



Prezes Izby będzie miał możliwość zdecydowania o orzekaniu w składzie trzyosobowym w sprawach skomplikowanych lub precedensowych. Czy taki wentyl bezpieczeństwa to zbyt mało?
Na pewno kontrowersyjne jest przekazanie do kompetencji prezesa KIO rozstrzygania o tym, która sprawa jest mniej lub bardziej skomplikowania. Przede wszystkim rodzi się wątpliwość, czy przy tak dużej liczbie odwołań prezes KIO będzie miał faktyczną możliwość odpowiednio wnikliwej i rzetelnej analizy każdej ze spraw z osobna. Każdy uczestnik rynku zamówień dostrzega, iż stopień skomplikowania spraw rozpatrywanych przez KIO ciągle wzrasta. Skład trzyosobowy oznacza możliwość dyskusji wewnątrz grona orzekającego. Podsumowując, pomysł jednoosobowego orzekania wymaga gruntownego przemyślenia. Dążenie do przyspieszenia rozpatrywania spraw za wszelką cenę może zakończyć się przysłowiowym wylaniem dziecka z kąpielą. Cała nadzieja w Senacie.
Czy istnieje związek między zwiększeniem opłaty stałej przy wnoszeniu skargi do sądu a przewidzianą w dużej nowelizacji z 23 października likwidacją protestów?
Znaczenie przyjętych przepisów trzeba rozpatrywać łącznie z innymi zmianami w systemie środków ochrony prawnej w przetargach publicznych. Przyjęta przez Sejm 23 października nowelizacja p.z.p. zakłada likwidację protestów. Wszelkie spory z zamawiającym wykonawca ma prowadzić bezpośrednio przed KIO. Na dodatek zwiększą się kompetencje Izby. Ma ona orzekać o unieważnianiu umowy czy nakładaniu kar finansowych. Natomiast nowelizacja p.z.p. z 25 września przewiduje znaczne podwyższenie wpisu sądowego od skargi. Zamiast obecnej opłaty stałej w wysokości 3 tys. zł, wnoszący skargę na orzeczenie KIO będzie zobowiązany do uiszczenia opłaty, w przypadku kwestionowania czynności zamawiającego podjętych po otwarciu ofert, w wysokości 5 proc. wartości przedmiotu zamówienia. Maksymalna wysokość opłaty to 5 mln zł. Łatwo policzyć, że górny pułap opłaty sądowej osiąga się już w przypadku zamówienia o wartości od 100 mln zł wzwyż. Odwołanie będzie zatem nie tylko pierwszym ze środków ochrony prawnej, ale może okazać się też w praktyce środkiem jedynym.
Co będzie to oznaczało w praktyce?
Wskutek znacznego podwyższenia wysokości wpisu sądowego kontrola sądowa wyroków KIO może być zupełną iluzją. W większości przypadków spór pomiędzy zamawiającym i wykonawcą zakończy się na orzeczeniu KIO.