Rozmawiamy z sędzią RAFAŁEM PUCHALSKIM, jednym z pomysłodawców zorganizowania protestu sędziów przeciw niskim wynagrodzeniom - Zależność ekonomiczna jest skutecznym sposobem ograniczenia sędziowskiej niezawisłości. Nie ma lepszej metody na podporządkowanie sobie kogoś, niż uzależnienie ekonomiczne.
Jest pan jednym z pomysłodawców protestu sędziów, który odbył się 31 marca. Dlaczego zaangażował się pan w to przedsięwzięcie?
- Sędziowie spełniają wymagania nałożone na nich przez konstytucję i ustawy. Pracują ciężko i uczciwie, o wiele dłużej niż 40 godzin tygodniowo, często poświęcając swój czas wolny, pisząc uzasadnienia, przygotowując się do sesji, dyżurując. Czy w takiej sytuacji może dziwić nasz sprzeciw w sprawie łamania przepisów konstytucyjnych przez pozostałe władze? Niedopuszczalne jest permanentne ignorowanie naszego zdania i zbywanie protestów zarzutem naruszenia godności zawodu sędziego. Godność tę obecnie naruszają bowiem wysokości sędziowskich wynagrodzeń i warunki pracy sędziów. Protest był również reakcją na traktowanie przez Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawicieli sędziów w pracach komisji, która miała zająć się regulacjami wynagrodzeń sędziów, a która zakończyła się kompletnym fiaskiem, gdyż strona rządowa nie uwzględniła żadnego postulatu środowiska i do dalszych prac rządowych skierowała projekt w wersji wyjściowej przygotowanej wyłącznie przez siebie i to przed zakończeniem prac komisji.
Jak przebiegła i jaki zasięg miała akcja?
- Sędziowie w 31 marca zdecydowali, że udadzą się na zaległe urlopy wypoczynkowe i nie będą korzystać z fikcyjnych zwolnień lekarskich. Podkreślić trzeba, że praca sądów nie uległa zakłóceniom, bowiem sprawy, jakie miały odbyć się w tym dniu, zostały przełożone na inne terminy. Zapewnione były też dyżury. Według posiadanych informacji łącznie na urlopach przebywało ok. 10 proc. sędziów.
Dlaczego sędziowie nie zdecydowali się na zorganizowanie akcji mającej większy zasięg?
- Stosunkowo niewielka skala protestu wiązała się z poczuciem odpowiedzialności sędziów Rzeczypospolitej Polskiej za dobro ogólne, jakim jest prawidłowość funkcjonowania sądów. Inicjatywa sędziów miała na celu zwrócenie uwagi społeczeństwa na istniejący od wielu lat patologiczny system.
Czy sędziowie, przed podjęciem decyzji o zorganizowaniu tej akcji, próbowali innych sposobów, aby zwrócić uwagę resortu sprawiedliwości na swój problem?
- Kilka tysięcy sędziów w styczniu 2008 r. zwróciło się z listem otwartym do ministra sprawiedliwości, w którym apelowaliśmy o wdrożenie prac nad systemową zmianą dotyczącą sposobu kształtowania statusu sędziego w celu spełnienia wzorców nałożonych przez przepisy konstytucji oraz prawo unijne.
Niestety, minister w żadnej publicznej wypowiedzi nie odniósł się do naszych postulatów. W marcu skierowano do sądów pracy pozwy, w których wnosimy o skierowanie zapytań do Trybunału Konstytucyjnego w celu zbadania zgodności z konstytucją szeregu przepisów dotyczących sędziów. Jedno z pytań Sądu Pracy w Łodzi zostało już nawet przyjęte do rozpoznania.
Czy sędziom chodzi tylko o zmianę systemu wynagradzania?
- Chodzi nam przede wszystkim o zwrócenie uwagi na fakt, że pomimo publicznych deklaracji naszych polityków o przywiązaniu do zasady trójpodziału władzy, zasada ta jest od wielu lat łamana, a klasa polityczna, niezależnie od tego, z której strony politycznej sceny się wywodzi, stara się podporządkować sobie władzę sądowniczą. Przykładem takiego stanu rzeczy jest wzmocnienie nadzoru administracyjnego nad sądami i drastyczny spadek wynagrodzeń sędziów przez okres ostatnich lat. Czy można mówić o zachowaniu niezależności sądów wobec przedstawiciela władzy politycznej - ministra sprawiedliwości w sytuacji, gdy ten sprawuje nadzór zwierzchni nad każdym sędzią, a w myśl własnego rozporządzenia z dnia 25 października 2002 r. w sprawie trybu sprawowania nadzoru nad działalnością administracyjną sądów może ingerować w tok postępowań sądowych poprzez bieżącą lub okresową kontrolę toku postępowania w sprawach indywidualnych? Istniejący system nadzoru daje bardzo szerokie spektrum do nadużyć w postaci np. pozornego dyscyplinowania sędziego, a w praktyce pozbywania się lub uspokajania sędziów niepokornych, z silnym kręgosłupem.
Wielu sędziów wskazuje, że przyznanie im podwyżek nie wystarczy. Chcą oni zmiany systemu określania płac. Ministerstwo Sprawiedliwości nie chce jednak oderwać wynagrodzenia sędziów od sztucznie ustalanej kwoty bazowej.
- Konstytucja gwarantuje, że sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko konstytucji oraz ustawom, zaś jedną z gwarancji tej niezawisłości mają być warunki pracy i wynagrodzenie odpowiadające godności urzędu oraz zakresowi obowiązków. Smutnym jest konstatacja, że polskie elity polityczne najwyraźniej nie chcą niezawisłych sądów. Wyraźnie świadczy o tym również sposób ukształtowania wynagrodzeń sędziów. Przywiązanie ekonomiczne jest skutecznym sposobem ograniczenia sędziowskiej niezawisłości. Nie ma lepszej metody na podporządkowanie sobie kogoś niż uzależnienie ekonomiczne. Nie trzeba wówczas takiej osoby zakuwać w kajdany, nie ma też obawy, że zbuntuje się przeciwko swojemu władcy. Niezbędną gwarancją realizacji konstytucyjnej zasady niezależności i niezawisłości sądów jest odpowiedni status materialny sędziego. Niezawisłość jest przywilejem społeczeństwa i gwarancją wolności obywatelskich. Istotą niezawisłości jest stworzenie takich warunków dla sędziów, aby nie byli oni narażeni na najmniejsze naciski zewnętrzne. Muszę podkreślić, że każda, niezależnie od jej wysokości, sztucznie ustalana kwota bazowa będzie świadczyła o podległości sędziów i naruszała zasadę trójpodziału władz.
RAFAŁ PUCHALSKI
sędzia Sądu Rejonowego w Jarosławiu, twórca i administrator branżowego forum dyskusyjnego dla sędziów działającego od 2006 roku.