Trzy pytania do ... Krzysztofa Pietrzykowskiego, profesora dr. hab., sędziego SN - Dziś Trybunał Konstytucyjny podda gruntownej ocenie ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych. Czy realizację uprawnień spółdzielców, do przeniesienia na nich własności ich lokali, na podstawie art. 12 ust. 1 i 1714 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych można uznać za niezgodną z konstytucją?

- Przepisy te są nie tylko zgodne z konstytucją, ale jest to wreszcie powrót do normalności. Uważam, że wszystkie poprzednie regulacje w tym zakresie były niezgodne z ustawą zasadniczą. Chodzi mi o postanowienia, które przewidywały nieuzasadnione korzyści majątkowe dla spółdzielni z tytułu przekształcania praw lokatorskich. Spółdzielnie nie są przecież po to, żeby zarabiać na członkach. To zasada podstawowa.

Jak pan ocenia argument zawarty w pytaniu prawnym łódzkiego sądu, że obowiązek zawierania umów prowadzących do przeniesienia własności lokalu na spółdzielców jest wywłaszczeniem spółdzielni?
- Takie stawianie sprawy to nieporozumienie. Spółdzielnia jest właścicielem lokali, ale w znaczeniu ekonomicznym współwłaścicielami są jej członkowie. Uwłaszczenie spółdzielców to wyłącznie formalne przesunięcie majątku między spółdzielnią a jej właścicielem w sensie ekonomicznym. I z tego choćby powodu argument, że odbywa się wywłaszczenie, w dodatku bez słusznego odszkodowania, jest kompletnie nietrafiony. Osoby używające go nie mają pojęcia, czym jest spółdzielnia. Przecież gdyby zastosować ten sposób myślenia, to wszystkie przepisy ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych przewidujące dla członka roszczenie o ustanowienie odrębnej własności lokalu byłyby niekonstytucyjne.
Czy trzymiesięczna vacatio legis była zbyt krótka dla prezesów spółdzielni, by mogli zastosować prawo i pokierować swoim zachowaniem?
- Może musieli przyzwyczaić się do myśli, że spółdzielnie nie mogą zarabiać na spółdzielcach. Niemniej i oni, i ich obrońcy powinni rozumieć, że kwestionowane przez nich przepisy odwołują się do stosunku zobowiązaniowego między spółdzielnią a bankiem. Kiedyś bank udzielał kredytu na mieszkanie spółdzielni, a ta przenosiła go na swego członka. Teraz spółdzielca spłaca umorzony kredyt na zasadach ustalonych w punkcie wyjścia. Nie może więc być mowy ani o wywłaszczeniu, ani o nierównych zasadach ekonomicznych. Nie było też uzasadnienia dla ustalania wieloletniego okresu oczekiwania na realizację praw członków spółdzielni.