Możliwość wprowadzenia w błąd przez dwa znaki towarowe musi wiązać się z podobieństwem zarówno samych oznaczeń, jak i sygnowanych nimi towarów. Jeżeli więc nawet jedna z tych cech jest mniej oczywista, to łudzące podobieństwo drugiej kwestii powoduje, że znaki mogą zostać uznane za niemal identyczne.
Pomyłka musi jednak być możliwa w wypadku uważnych i dobrze poinformowanych konsumentów. W przeciwnym razie nawet podobne znaki nie muszą być za takie uznane przy ich rejestracji. Taki płynie wniosek z wyroku unijnego sądu pierwszej instancji.

Wniosek i sprzeciw

Spór powstał wskutek zgłoszenia w Urzędzie Harmonizacji Rynku Wewnętrznego (OHIM) w dziedzinie znaków towarowych i wzorów przez spółkę Garmo słownego znaku Hellim dla mleka i przetworów mlecznych.
Sprzeciw wniósł Organismos Kypriakis Galaktokomikis Viomichanias, czyli związek producentów, który jest właścicielem wcześniejszego, wspólnego znaku Halloumi, zarejestrowanego dla oznaczania serów.
Wydział sprzeciwów OHIM oddalił jednak blokujący rejestrację wniosek, tłumacząc, że mimo identyczności lub podobieństwa rozpatrywanych towarów w przypadku oznaczeń HELLIM i HALLOUMI nie istnieje prawdopodobieństwo wprowadzenia w błąd klienteli obu producentów.
A bierze się to stąd, że kolidujące ze sobą oznaczenia nie są do siebie nazbyt podobne pod względem wizualnym i fonetycznym.
I tylko konceptualnie mogą wykazywać w odczuciu konsumentów pewne podobieństwo, ponieważ oba określenia używane są do oznaczania szczególnego rodzaju sera. Taka była opinia urzędników UE.
Uznali oni poza tym, że charakter odróżniający wcześniejszego znaku towarowego jest na Cyprze nieznaczny, zważywszy, że wyraz „halloumi” oznacza ser turecki. Dlatego też z powodu opisowego – jak to określono – charakteru tego znaku podobieństwo konceptualne nie może kompensować występujących między kolidującymi ze sobą oznaczeniami różnic wizualnych i fonetycznych.
W związku z tym zdaniem urzędników izby odwoławczej nawet jeśli towary są identyczne, to nie istnieje prawdopodobieństwo wprowadzenia w błąd przez oznaczenia tureckie i greckie.
I to mimo że nikt nie użył argumentu narodowościowego wprost i nie podniósł, że każdy z serów jest kupowany na Cyprze przez inną klientelę.

Podobny, lecz niemylący

Skarżący decyzję właściciele wcześniejszego znaku napisali, że nieprawdziwe jest ustalenie unijnych urzędników, które zasadzało się na stwierdzeniu, że skoro turecki nie jest jednym z urzędowych języków Unii Europejskiej, to znaczenie słowa „hellim” nie może rozstrzygać o podobieństwie znaków tureckiego i greckiego.
Sąd pierwszej instancji uznał jednak argumenty urzędu za słuszne, a tym samym przyznał prawo Greków do rejestracji znaku podobnego, lecz – jak orzekli sędziowie – niemylącego.
Bo chociaż i sery, i znaki są podobne, to jednak całościowa ocena musi zakładać prawdopodobieństwo wprowadzenia w błąd przeciętnego, dobrze poinformowanego, dostatecznie uważnego i rozsądnego konsumenta.
Wniosek z tego taki, że znaki nie mogą być mylące, bo nikt nie widział na Cyprze Turka kupującego grecki ser, i odwrotnie. Dlatego skarga została oddalona.

Wyrok sądu I instancji w sprawie T-534/10.