Autor publikacji zawsze ma jakichś informatorów, których wybiera sobie spośród wielu źródeł informacji. Zasadą powinno być weryfikowanie tych informacji. W przeciwnym razie publikacja może okazać się nierzetelna.
W dzienniku „Super Express” ukazał się 30 maja 2003 r. artykuł „Aniołów tu nie ma”. Dotyczył sytuacji w domu dziecka w B. Małgorzata Janczewska, autorka, napisała w nim, jak źle są traktowani przez dyrektor Bożenę M. wychowankowie, że jest przez nią stosowany terror psychiczny, zachowuje się wulgarnie itp.

Odmowa odpowiedzi

Informacje takie uzyskała od jednej z wychowawczyń, rozmawiała także z wychowankami. Bożena M. poczuła się dotknięta publikacją i wysłała do redakcji odpowiedź. Redaktor naczelny gazety dwukrotnie odmówił zamieszczenia jej. Ponieważ po publikacji w „Super Expressie” ukazały się jeszcze kolejne w prasie lokalnej, Bożena M. musiała zrezygnować z pracy jako dyrektor takiej placówki i podjąć gorszą pracę. W tej sytuacji pozwała autorkę, redaktora naczelnego i wydawcę gazety „Media Express'” o ochronę dóbr osobistych. Żądała zamieszczenia ogłoszenia o określonej treści w „Super Expressie” i zadośćuczynienia w wysokości 35 tys. zł.
Sąd I instancji uwzględnił powództwo. Zobowiązał autorkę, Mariusza Ziomeckiego, redaktora naczelnego, i „Media Express” do opublikowania na określonej stronie gazety i w określonym terminie ogłoszenia, w którym stwierdzą, że w publikacji „Aniołów tu nie ma” zostały zawarte wiadomości i informacje nieprawdziwe i nieścisłe, wyrażone w sposób wulgarny, które naruszyły dobra osobiste dyrektor Bożeny B.

Należyta staranność

Mieli za to przeprosić i wyrazić z tego powodu ubolewanie. Ponadto zobowiązał redaktora naczelnego do opublikowania odpowiedzi. Sąd stwierdził, że autorka nie dochowała staranności przy zbieraniu materiału. Rozmawiała tylko z jedną wychowawczynią, akurat z tą, która z dyrektor była w konflikcie, z wychowankami, ale z innymi wychowawcami ani z samą powódką nie rozmawiała. A ponieważ w czasie, gdy artykuł się ukazał, redaktorem naczelnym był M. Ziomecki, uznał, że to on odpowiada solidarnie z pozostałymi pozwanymi. Natomiast odpowiedź zamieścić miał już nowy naczelny.
Pozwani odwołali się, ale sąd II instancji zmienił wyrok tylko o tyle, że obniżył zadośćuczynienie do 20 tys. zł. Wtedy wnieśli skargę kasacyjną. Podnosili w niej przede wszystkim, że nie można mówić o bezprawności działania. Materiał zebrany był bowiem rzetelnie, a to, że na końcu nie wszystko okazało się prawdziwe, nie jest winą autorki, a zatem i pozostałych pozwanych. Zarzucili także naruszenie art. 38 prawa prasowego, który mówi o odpowiedzialności cywilnej za naruszenie prawa, bo nie ma w nim mowy o odpowiedzialności redaktora naczelnego, ale redaktora. Poza tym który redaktor naczelny ma przepraszać i zamieszczać odpowiedź?

W kręgu informatorów

Sąd Najwyższy oddalił skargę. W ustnym uzasadnieniu wyroku stwierdził, że nie można zastosować domniemania, iż ówczesny redaktor naczelny nie był osobą odpowiedzialną za opublikowanie materiału, bo osoba dotknięta publikacją nie ma możliwości ustalania, kto konkretnie decydował. A odpowiedź ma zamieścić obecny naczelny. Sąd apelacyjny nie powiedział także, że bezprawność to wykazanie prawdziwości faktów. Stwierdził, że autorka miała ograniczony krąg informatorów. Rozmawiała ze skonfliktowaną z powódką wychowawczynią i wychowankami. Dlatego informacje te powinna zweryfikować. Bezprawność działania polega więc na tym, że tego nie zrobiła. SN opinię taką w całości podzielił.
SYGN. AKT I CSK 11/10
Art. 12.1. pkt 1 Prawa prasowego
Dziennikarz jest obowiązany zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło.