Trybunał Konstytucyjny uznał wczoraj, że sposób określenia umowy o roboty budowlane zawarte w kodeksie cywilnym są zgodne z konstytucyjną zasadą poprawnej legislacji.
Trybunał Konstytucyjny odpowiedział na pytanie prawne Sądu Okręgowego w Opolu. Sąd chciał wyeliminować z obrotu prawnego przepisy kodeksu cywilnego mówiące o robotach budowlanych (art. 647 i 6471 par. 4). Narzucają one bowiem formę pisemną umowy, a niespełnienie jej powoduje nieważność kontraktu. Powoduje to, że podwykonawcom nie jest wypłacane wynagrodzenie. Zdaniem sądu pytającego ustawowa definicja umowy o roboty budowlane jest niejasna i nie precyzuje, czy jest to podtyp umowy o dzieło, czy umowa niezależna. Prawo budowlane w ogóle nie reguluje sytuacji podwykonawcy w procesie budowlanym.

Brak wykładni

– Sąd Najwyższy nie jest w stanie od kilku lat zaprezentować jednolitej wykładni przepisu i odpowiedzieć na pytanie, czym jest umowa o roboty budowlane, czy to jest część czy całość obiektu – twierdziła sędzia zadająca pytanie Anna Korwin-Piotrowska.
– Ponadto konsekwencje niejasności przepisu dla małych i średnich firm powodują podważenie zaufania obywateli do sądów w Polsce.
Poseł Grzegorz Karpiński twierdził, że można odczytać intencje ustawodawcy, powołując się na przepisy prawa budowlanego. Trybunał podzielił ten pogląd.
Sędzia sprawozdawca Mirosław Wyrzykowski podkreślił, że da się odkodować to, co ustawodawca rozumiał przez pojęcie umów o roboty budowlane. Przedmiotem tej umowy mogą być roboty budowlane, które zmierzają do oddania umówionego obiektu.



Konieczna umowa

Trybunał Konstytucyjny uznał, że obowiązek zawarcia na piśmie umowy wykonawcy z podwykonawcą, pod rygorem nieważności dotyczy wykonania robót budowlanych, a nie umów o dzieło.
– Żaden podwykonawca nie może mieć pewności, że taka umowa zostanie zaakceptowana przez sąd i że otrzyma wynagrodzenie – skomentowała wyrok Trybunału Konstytucyjnego sędzia Korwin Piotrowska.
Sygnatura akt P 105/08