Ministerstwo Finansów mówi nie reformie sędziowskich wynagrodzeń. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - nie chce zwiększenia wydatków budżetowych. I nie ma w tym nic dziwnego.
W końcu resort finansów jest od tego, żeby stać na straży publicznych pieniędzy. Należy jednak zastanowić się, czy tym razem oszczędności nie okażą się zbyt... kosztowne. Nie mówię tu o wymiarze ekonomicznym, a społecznym braku takiej reformy. Nie od dziś wiadomo, że sędziowie zaczynają odchodzić z zawodu. I to ci najlepsi. W sądach zaczyna się więc negatywna selekcja. Za kilka lat może się okazać, że ludzie, którzy zza ławy sędziowskiej decydują o losach innych, nie są do tego przygotowani. Jeżeli wynagrodzenia będą na takim poziomie jak dziś, w sądach pozostaną tylko ci, którzy nie dadzą sobie rady na wolnym rynku.