Komentarz tygodnia
Rozpala wyobraźnię środowiska prokuratorskiego. Nie ma jednak pewności, czy naprawdę istnieje. Wszyscy o nim mówią, ale prawie nikt go nie widział. Można o nim usłyszeć nie tylko od prokuratorów – mrówek w rejonach, ale też na korytarzach Prokuratury Generalnej. A chodzi o kluczowy i rewolucyjny projekt reformy ustroju prokuratury. Projekt, którego autorstwo jest przypisywane grupie oskarżycieli z Katowic. Roboczo nazywany jest więc projektem katowickim.
Jego treść – przytaczana przez różnych rozmówców – brzmi jednak tak nieprawdopodobnie, że wielu podejrzewa, że to raczej prowokacja. Czy to możliwe? I czy to jedyny projekt reformy prokuratury? Czy będzie miał wpływ na rzeczywisty kształt przyszłych zmian? A może kogoś tylko ponosi wyobraźnia?
Co ma być w owym mityczny projekcie? Pojawiają się w nim ponoć specjalni prokuratorzy śledczy. Można by ich nazwać roboczo ostatni sprawiedliwi. Ich kadencja ma trwać aż 10 lat. Mają ambitne zadanie: ścigać najważniejsze osoby w państwie, jeżeli okaże się, że złamały prawo. To ta dziesiątka miałaby więc na przykład zbierać dowody na prezydenta, szefów resortów i innych organów, np. NIK, posłów czy senatorów, gdyby wyszło na jaw ich działanie niezgodne z prawem. W skład specgrupy mają wejść nie tylko prokuratorzy czynni, lecz także spoczynkowcy, czyli emeryci.
Na tym nie koniec zmian. Ma dojść do unifikacji prokuratury z władzą wykonawczą. Struktura wewnętrzna prokuratury ma ulec centralizacji. Na szczycie nowej instytucji ma stać Prokuratura Krajowa, a na jej czele – minister sprawiedliwości. Niżej mają się znaleźć prokuratury regionalne, jakby odpowiednik dzisiejszych prokuratur apelacyjnych. Ale ma być ich znacznie mniej. Jeszcze niżej mają się pojawić prokuratury terenowe – czyli coś jak dzisiejsze okręgówki. Na samym dole znajdą się rejony. Zmiana struktury ma pozwolić na dowolne przesunięcia oskarżycieli. Ale ci, którzy trafią w efekcie rewolucji niżej, mają zachować dotychczasowe wynagrodzenia.
Zlikwidowana ma być prokuratura wojskowa. Wprowadzone zaś zostałyby odrębne piony do walki z przestępczością zorganizowaną.
Zmieni się też sposób zarządzania kadrą. Szefowie jednostek mają już nie być kadencyjni. W procesie awansów dziś kluczową rolę odgrywa Krajowa Rada Prokuratury. Po zmianach przestanie. Prokuratorzy nie będą powoływani, jak dotychczas, w efekcie konkursów – będą mianowani przez przełożonych.
Z opowieści można się także dowiedzieć, że ograniczona zostanie niezależność poszczególnych oskarżycieli. Dziś szef – w efekcie reform z 2010 r. – nie może zmienić ich decyzji procesowych, chyba że sam weźmie za nie odpowiedzialność. Po zmianach ma uzyskać szersze prawo ingerencji w decyzje podwładnych. Prokuratorzy mają także uzyskać możliwość prowadzenia działalności politycznej.
Pytam jednego z prokuratorów Prokuratury Generalnej, czy wierzy w istnienie owego projektu. Odpowiada: „Chciałbym, aby to była tylko prowokacja. Ale obawiam się, że to nie jest science fiction”.
Ta dziesiątka miałaby zbierać dowody na prezydenta, szefów resortów czy NIK