ACTA wpisuje się w trend regulacji przyjmowanych przez państwa wysoko rozwinięte od czasów porozumienia w sprawie handlowych aspektów praw własności intelektualnej (TRIPS).
Od wielu lat USA, Japonia, Kanada, Szwajcaria oraz Unia Europejska uznają bowiem, że dotychczasowe konwencje z zakresu ochrony tych praw (czyli przede wszystkim konwencje: paryska, berneńska, rzymska, oraz traktat waszyngtoński) są niewystarczające. Nie wiążą bowiem państw, które najmniej dbają o ich ochronę. Zacieśnianie tej ochrony odbywa się w szczególności w ramach zawieranych przez USA lub UE umów o wolnym handlu. W każdej z nich zaostrza się regulacje TRIPS (tzw. umowy TRIPS+), co jest kontrowersyjne z uwagi na zaburzenie delikatnej równowagi, którą państwom udało się osiągnąć, negocjując to porozumienie. ACTA jest właśnie umową o charakterze TRIPS+.
Nietrudno zauważyć, że porozumienia te negocjowane są w większości z perspektywy ochrony interesów twórców lub właścicieli praw własności intelektualnej i poświęcają bardzo mało uwagi interesom użytkowników kontentu.
Najwięcej kontrowersji wzbudziły negocjacje w sprawie ostatecznego kształtu ACTA. Niepokój opinii publicznej podsyca częściowe utajnienie protokołów i szkiców porozumienia. ACTA nie była dyskutowana na forum organizacji międzynarodowych. Z wnioskiem o odtajnienie protokołów negocjacyjnych wystąpiło wiele światowych organizacji pozarządowych zajmujących się ochroną prywatności, praw człowieka czy reprezentujących interesy internautów, m.in. Consumers Union, Electronic Frontier Foundation, IP Justice czy Lekarze bez Granic.
W maju 2008 r. projekt ACTA został opublikowany w Wikilleaks, co również podniosło znacznie temperaturę debaty publicznej. Rok później wyszło na jaw, że w tym samym czasie, gdy NGOs bezskutecznie próbowały uzyskać dostęp do utajnionych informacji, wiele amerykańskich korporacji miało swoich członków w USTR (agendzie rządu USA odpowiedzialnej za negocjacje w sprawie ACTA). USTR udostępniała poufne materiały z negocjacji ACTA amerykańskim korporacjom (zawierając z nimi klauzule poufności) oraz konsultowała zapisy ACTA ze stowarzyszeniami, takimi jak Recording Industry Association of America (RIAA), Motion Picture Association of America czy Pharmaceutical Research and Manufacturers of America.
Praktyka utajniania negocjacji umów międzynarodowych nie jest jednak niczym nowym i ACTA nie jest tu jakimś szczególnym wyjątkiem.
Jeżeli chodzi o prawo własności intelektualnej, to ACTA nie powinna spowodować większych zmian zarówno w porządku UE, jak i prawie polskim. Ostateczny tekst ACTA nie zawiera już też najbardziej kontrowersyjnych postanowień, które dotyczyły ograniczenia swobody wypowiedzi w internecie i zwiększonych obowiązków dostawców usług internetowych, znajdujących się w wersji ACTA z lipca 2010 roku.
W pewnym zakresie postanowienia ACTA są jednak ambitniejsze i przekraczają poziom ochrony zagwarantowany przepisami unijnymi, w tym polskimi. Oczywiście nie sposób omówić tu szczegółowo wszystkich zagadnień. Jako najważniejszy przykład ewentualnej konieczności dostosowania regulacji unijnych do ACTA można jednak wskazać konieczność rozszerzenia zakresu art. 2 unijnego rozporządzenia celnego na wszelkie formy naruszenia znaków towarowych i praw autorskich. Nie można bowiem wykluczyć takiej interpretacji postanowień art. 6.1 ACTA, że dotyczą one również innych form naruszenia praw własności intelektualnej niż tylko piractwa, np. rozwodnienia marki, czynów nieuczciwej konkurencji. Ponadto wydaje się, że na styku dyrektywy 2004/48/WE w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej i ACTA konieczne jest uściślenie kryteriów ustalania wysokości szkody.
Wiele przepisów ACTA wymaga doprecyzowania w ustawodawstwie krajowym. W obszarze prawa UE niezbędne jest przy tej okazji zagwarantowanie spójności interpretacyjnej ACTA z dorobkiem wspólnotowym oraz ochrony praw z Karty praw podstawowych (zwłaszcza przy implementacji postanowień niesławnego już art. 27 ust. 4 ACTA). Nie można natomiast wykluczyć, że sygnatariusze ACTA będą chcieli w swoim ustawodawstwie krajowym w sposób odmienny od UE interpretować zapisy umowy, co może doprowadzić do braku spójności i to nie tylko na gruncie ACTA, lecz także TRIPS. Konieczne jest dokonanie szczegółowych analiz wpływu ACTA na możliwość wykonywania zobowiązań UE, w tym Polski, wynikających z TRIPS.
Paradoksalnie, analizy Parlamentu Europejskiego pokazują, że UE w zasadzie niewiele zyskuje na rozszerzaniu ochrony własności intelektualnej poprzez przyjęcie ACTA. Jest tak z uwagi na brak nieprzystąpienie do niej tych państw, z których pochodzi najwięcej podrobionych towarów. ACTA wiązać będzie – oprócz UE – jedynie kilka państw – tj. Australię, Japonię, Koreę, Meksyk, Maroko, Nową Zelandię, Singapur, Szwajcarię i USA. Zarówno Chiny, Brazylia, jak i Indie nie są zainteresowane podpisaniem ACTA, a Meksyk na razie wstrzymuje się z ratyfikacją.
ACTA jest jednak konwencją, która stanowić będzie ograniczenie w modelowaniu kształtu systemu prawnego UE, narzucając mu trudno zamienialne ramy. Jak pokazują żywiołowe protesty internautów, w dobie społeczeństwa informacyjnego oraz rozwoju free licence należy podjąć dyskusję nad częściowym przesunięciem ciężaru zainteresowania prawa własności intelektualnej z twórców na korzystających z twórczości. Chyba nie ma już wątpliwości, że podejście do korzystania z utworów zdigitalizowanych powinno różnić się od tego, które przez dziesiątki lat przyjmowane było przez prawo międzynarodowe w stosunku do korzystania z tradycyjnych egzemplarzy utworów. Jako umowa chroniąca typowo interesy twórców ACTA może jednak długo utrudniać dyskusję w UE na ten temat.
Aleksandra Auleytner, radca prawny, partner, szef praktyki IP&TMT w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka