Projekt umożliwiający absolwentom prawa reprezentowanie stron w sprawach drobnych pozwoli doświadczonym prawnikom świadczyć usługi na konkurencyjnych w stosunku do korporacji warunkach.
Sejm pracuje nad zmianami prawa umożliwiającymi Polakom wolny wybór pełnomocnika procesowego. Ograniczony zostanie w ten sposób monopol korporacji na tego rodzaju usługi.
Projekt jest reakcją na istniejący w naszym kraju poważny problem społeczny: brak dostępności usług prawnych. Jak podaje Rocznik Statystyczny RP, 98 proc. Polaków samodzielnie broni swoich spraw w sądzie. Z przeprowadzonych badań sondażowych wynika, że 82 proc. rodaków nie jest świadomych tego, że od wyroków można się odwoływać, a 66 proc. badanych nie wie, co to jest pozew. Do dziś Polska nie wprowadziła systemu bezpłatnej pomocy prawnej dla najuboższych. Z drugiej strony konstytucja zobowiązuje rządzących do zapewnienia dostępności usług prawnych, zgodnie z dyrektywą państwa prawa wyrażoną w art. 2. Nowoczesne państwo europejskie musi dostrzec, iż obywatele gubią się w gąszczu przepisów, często zmienianych i dla wielu niezrozumiałych. Pomoc prawnika, dostępność jego usług, jest kluczową kwestią z punktu widzenia funkcjonowania demokratycznego państwa.

Wolny wybór

Dostrzegając tak olbrzymie zaległości w edukacji prawniczej, posłowie podjęli starania, aby stan rzeczy radykalnie poprawić. Przecież zaledwie 2 proc. zjawiających się w sądzie korzysta z pomocy prawnika. W Unii Europejskiej odsetek ten wynosi 70 proc. Umożliwienie absolwentom prawa świadczenia pomocy prawnej stanowi próbę poprawy bezpieczeństwa prawnego obywateli.
Projekt, przeciwko któremu protestują korporacje, umożliwia Polakom wolny wybór pełnomocnika do spraw sądowych. Dziś obowiązuje przymus korzystania z usług członka korporacji – adwokata lub radcy prawnego. Projekt umożliwia skorzystanie z usług prawnika niezrzeszonego w korporacji. W liczbach bezwzględnych w Polsce w korporacjach jest zrzeszonych około 30 tys. prawników, niezrzeszonych jest około 200 tys. Kryterium, od którego obowiązujące prawo uzależnia świadczenie usług zastępstwa przed sądami, nie są doświadczenie, ukończone aplikacje i zaliczone egzaminy. Decydujące jest to, czy prawnik przynależy do korporacji, czy nie. Ci, którzy przynależą – mogą świadczyć te usługi, ci co nie – nie mogą. Dla przykładu wskazać można, iż sędzia Sądu Najwyższego, który zrezygnuje z pracy w sądzie, nie będzie mógł świadczyć usług zastępstwa procesowego.
Projekt dotyczy w głównej mierze doświadczonych prawników, którym stwarza możliwości świadczenia usług na konkurencyjnych w stosunku do korporacji warunkach. Są to osoby, które doświadczenie zdobyły, pracując w urzędach administracji, samorządowych, sądach, prokuraturach, korporacjach międzynarodowych, kancelariach prawniczych lub prowadząc własną kancelarię. Pomimo posiadania często bardzo specjalistycznej wiedzy obowiązujące prawo upośledza je zawodowo bez żadnych racjonalnych przesłanek.

Wyolbrzymione zagrożenie

Projekt umożliwia aktywność zawodową każdemu absolwentowi studiów prawniczych. W tym niedoświadczonym absolwentom. Rocznie studia prawnicze w Polsce kończy około 8 tys. osób, a średnio około 5 tys. rozpoczyna aplikację, co wynika z danych publikowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Przeprowadzone przez Krajową Radę Radców Prawnych badania wskazują jednoznacznie, iż 99 proc. absolwentów zdaje sobie sprawę ze swojego braku doświadczenia i nie zdecydowałoby się świadczyć usług zastępstwa przed sądem. Nie można wykluczyć, iż pozostały 1 proc. to osoby, które już na studiach pracowały i doświadczenie posiadają. Tak więc zagrożenie „niedoświadczonymi absolwentami”, wysuwane przez korporacje jako główny argument przeciw zmianom, dotyczy szacunkowej grupy 30 osób rocznie w skali kraju. Skonfrontowanie tej liczby z rzeszą 200 tys. doświadczonych prawników mówi samo za siebie. Resztę powinna dopowiedzieć ustawa.