Ustawa o prawach pacjenta, która powstaje w resorcie zdrowia, miała wreszcie umożliwić ofiarom błędów medycznych skuteczne dochodzenie sprawiedliwości. Jednak nie umożliwi.
Pacjenci poszkodowani w wyniku błędów medycznych mają dostać do dyspozycji narzędzie, które zrewolucjonizuje proces dochodzenia ich praw przed sądem. Tak zapowiada Ministerstwo Zdrowia. Ustawa w tej sprawie, nad którą pracuje resort, jednak nic nie zmieni.
Ironicznie można powiedzieć, że powstający w resorcie zdrowia projekt rzeczywiście jest rewolucyjny, bo cofa nasze gwarancje prawne do epoki lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. To właśnie wtedy o tym, co jest, a co nie jest sprawiedliwe, decydowały kolegia do spraw wykroczeń, komisje rozjemcze i temu podobne twory. I właśnie teraz, kiedy Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy i Naczelny Sąd Administracyjny wykonały gigantyczną pracę, by wyłowić z naszych ustaw wszystkie kruczki, które blokowały ludziom możliwość dochodzenia swoich praw na drodze sądowej, Ministerstwo Zdrowia przygotowało swoją „rewolucję”. Zgodnie z projektem osobom, którym wycięto zdrową nerkę zamiast chorej albo zaszyto w brzuchu gazę, proponuje się teraz dochodzenie sprawiedliwości przed wojewódzkimi komisjami do spraw orzekania o błędach medycznych. Komisje takie powoływane byłyby przez wojewodów, ministra zdrowia i rzecznika praw pacjentów, w sumie przez ponad dziesięć osób. Czy przypadkowo dobrana grupa ludzi jest w stanie wyręczyć sądy w tak skomplikowanych i niezwykle trudnych sprawach jak błędy medyczne? Nietrudno przewidzieć, że pokrzywdzeni będą wychodzić z takich komisji jeszcze bardziej sfrustrowani, niż byli.
Atutem nowego rozwiązania ma być szybkość komisyjnego postępowania. Jednak opinie przed komisją, podobnie jak przed sądami, będą wystawiać biegli lekarze. A to właśnie wyczekiwanie na opinie specjalistów jest dzisiaj najczęstszą przyczyną przewlekłości postępowań. Czy ci sami biegli, którzy dla sądu przygotowują swoje ekspertyzy przez kilkanaście miesięcy, dla komisji będą robić to samo w szybszym tempie?
Po drugie – czy ci sami biegli wyzbędą się nagle zawodowej solidarności, która dzisiaj blokuje poszkodowanym drogę do słusznego odszkodowania? Ministerstwo Zdrowia w uzasadnieniu projektu ustawy nie przytacza żadnego sensownego argumentu, że tak się właśnie stanie. Nie przytacza, bo jak sądzę, takich argumentów nie ma. Są natomiast błędy. W szpitalach medyczne, a w projekcie ustawy prawne.