Trzeba wprowadzić system ocen sędziów. To nie będzie godzić w ich niezawisłość
Nie ma dobrego państwa bez sprawnego wymiaru sprawiedliwości. Spojrzenie od środka na konkretną dziedzinę jest oczywiście bardzo istotne. Jednak przyjęcie tylko takiego punktu widzenia może stwarzać ryzyko błędów i zaniechań, gdyż często nie pozwala na dostrzeżenie ewidentnych słabości. Jako świadek w sądzie byłem zaszokowany stosowanymi tam metodami, dyktowaniem przez sędziów stenotypistkom, co mają zaprotokołować z zeznań świadków. Trwało to długo, a ponadto rodziło ryzyko deformowania zeznań. Odnotowuję z satysfakcją, że po kilkudziesięciu latach istnienia nowoczesnych metod rejestracji mają one zostać wreszcie zastosowane również w polskich sądach.

Rzadko poruszany problem

W każdej dziedzinie chodzi o jakość wyników i efektywność procesu ich tworzenia. W każdej dziedzinie obowiązują pewne prawidłowości opisywane przez ekonomię, prakseologię i teorię organizacji. Jakość wymiaru sprawiedliwości to problem, który szokująco rzadko jest poruszany, tak jakby nie istniał. Chodzi tu o trafność decyzji w aparacie ścigania i sądowego orzecznictwa. Przecież nie zakładamy, że w Polsce nie ma w ogóle osób niewinnych, które są ścigane i – co gorsza – skazywane. Nie zakładamy chyba również, że w stu procentach znajdujemy sprawców. W każdym wymiarze sprawiedliwości istnieje asymetria informacji badana przez nowoczesną ekonomię. Nie znam opracowań dotyczących odsetka ludzi, którzy bez uzasadnienia byli w Polsce ścigani i co gorsza – skazywani. Brakuje też statystyk, ilu sprawców przestępstw nie zostało schwytanych. Idzie o dwie kwestie – po pierwsze o przypadki proste, w których wiadomo, że popełniono przestępstwo, ale nie wiadomo, kto pozostaje sprawcą. Po drugie, idzie tu o sytuacje, w których nie wiadomo, czy dany czyn można uznać w ogóle za przestępstwo. Jeżeli mamy do czynienia z niejasnym prawem, z przypadkami niedostatecznie wyedukowanych policjantów, prokuratorów i sędziów oraz brakiem kontroli jakości we wszystkich tych ogniwach, to w szeroko pojmowanym wymiarze sprawiedliwości łatwo może dochodzić do uznawania czynów normalnych w gospodarce rynkowej za przestępstwa. A przy powolności całego procesu ścigania, wyjaśniania i orzekania może to oznaczać rujnowanie życia niewinnym ludziom.



Od czego zależy odsetek ludzi ściganych bez uzasadnienia? Od systemu doboru ludzi w policji, prokuraturze, sądach. Dlatego za bezprzedmiotową uznaję dyskusję, czy wprowadzić system ocen sędziów. Należy skupić się raczej na tym, jak ma wyglądać, aby godził niezawisłość sędziów z kontrolą efektywności i jakości ich pracy. Trzeba się rozejrzeć po świecie i wykorzystać najlepsze rozwiązania.
Ostatnio miałem okazję przeczytać opracowanie dotyczące tego, co wynika z przepisów na temat odpowiedzialności prokuratorów. Odniosłem wrażenie, że są to przepisy martwe.
Druga ważna kwestia to efektywność, czyli relacja wyników, które są odpowiednio ważone jakością, do nakładów. Niska efektywność rodzi powolność procesów w szeroko pojętym wymiarze sprawiedliwości, co grozi niesprawiedliwością w praktyce. Niska efektywność zawsze, niezależnie od dziedziny, ma u swego podłoża te same przyczyny. Pierwszą jest złe rozłożenie zadań pomiędzy zasoby (ludzi, sprzęt). Jeśli dużo zasobów trafia tam, gdzie jest mało zadań, a mało zasobów tam, gdzie jest dużo zadań, to występuje ogromne, choć trudno dostrzegalne marnotrawstwo, które ekonomiści nazywają nieefektywnością alokacji. Zajęcie się tą sprawą wydaje się elementarnym krokiem, który bez zwiększania wydatków pozwoli na poprawę efektywności, czyli skrócenie przewlekłości procesów. Mam wrażenie, że dużo jest tu do zrobienia we wszystkich ogniwach wymiaru sprawiedliwości. Likwidacja małych sądów jest tu przykładem.
Drugą przyczyną niskiej efektywności jest zła organizacja pracy. Nie jest chyba konieczne (ani pożądane), aby sądem w sprawach technicznych kierował sędzia. Tak jak nie jest konieczne (ani pożądane), aby szpitalem kierował lekarz.
Wreszcie trzecią przyczyną niskiej efektywności wydaje się trzymanie przestarzałych środków i metod technicznych, jak choćby dyktowanie przez sędziów zeznań świadków do protokołu. Nie wynika to z niedofinansowania wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Przeciwnie, pod tym względem zajmujemy jedno z czołowych miejsc w Europie.



Zamulanie prawa

Czwartym problemem, tym razem zewnętrznym w stosunku do wymiaru sprawiedliwości, jest jego „zamulanie”. Przybiera ono różne formy. Uchwala się ustawy, które niepotrzebnie rozszerzają kognicję sądów, co obciąża je niepotrzebną pracą ze szkodą dla jakości i efektywności w kwestiach, którym powinny się one zajmować. To fragment szerokiego problemu: złej struktury całego procesu tworzenia prawa w Polsce, co prowadzi do nadmiaru ustaw i do uchwalania bubli. Tę strukturę należy wreszcie zreformować. Trzeba też oczyścić prawo z przepisów, które „zamulają” sądy. Można chyba w obu sprawach liczyć na większą aktywność rządu, parlamentu i środowisk, którym leży na sercu, aby w Polsce mieć dobre państwo. „Zamulana” jest również prokuratura, choćby przez ulubione zajęcie niektórych polityków, czyli donoszenie do prokuratury na innych polityków. Wreszcie – niektórzy prokuratorzy „zamulają” sądy, wnosząc tam źle przygotowane (lub nieuzasadnione) akty oskarżenia. Wynika to w dużej mierze z braku właściwego systemu oceny pracy prokuratorów. Formą „zamulania” sądów przez niektórych prokuratorów jest także wnoszenie do sądów licznych tomów akt i rozdętych list świadków, z których niektórzy nie mogą w ogóle być świadkami, bo nie mieli możliwości obserwacji czynu uznanego przez prokuratorów za przestępstwo. Trudno się oprzeć wrażeniu, że w niektórych sprawach – głośnych i kontrowersyjnych – to zamulanie jest grą prokuratora na przedawnienie. Chcąc uniknąć kompromitacji w sądzie, tak „zamula” sąd, że sprawa się przedawnia, a oskarżony pozostaje na całe życie z piętnem. Takie praktyki nie powinny być tolerowane.
Nie ma dobrego państwa bez sprawnego wymiaru sprawiedliwości. W Polsce wiele dało się osiągnąć w ciągu ostatnich 20 lat. Przyśpieszmy więc również reformy w samym rdzeniu państwa. Do tego potrzeba skoncentrowanego obywatelskiego zaangażowania.