Prawnicza codzienność to nie tylko przesiadywanie godzinami w kancelarii. To także ciągłe pukanie do drzwi sądowych sekretariatów.
Bez sprawnego poruszania się po sądowym zapleczu nawet najzdolniejszy prawnik nie zawojuje sali rozpraw. Sądowej kuchni nie da się nauczyć na wykładzie. Do tego potrzebna jest częsta obecność w gmachu Temidy. Decydując się na likwidację obowiązkowych praktyk dla aplikantów, resort sprawiedliwości zbagatelizował tę jakże ważną część praktycznej edukacji. Dostarczył klucz otwierający drzwi do prawniczych zawodów. Zapomniał jednak, że na pierwszym miejscu nie liczy się już ilość aplikantów, ale jakość ich przygotowania.