Od jutra do kategorii osób uprzywilejowanych dołączy w Polsce grupa więźniów. A ściślej mówiąc, szczęśliwa pięćsetka, która zamiast w ciasnej celi odbywać będzie teraz karę pozbawienia wolności na kozetce we własnym mieszkaniu.
Niestety resort sprawiedliwości uprzywilejowanie skazanych potraktował zbyt dosłownie i dobrodziejstwami z ustawy o dozorze elektronicznym obdarzył tylko więźniów zameldowanych na stałe w stolicy. Ministerstwo Sprawiedliwości tłumaczy, że to pierwsze koty za płoty, że testuje system, ale, na litość Temidy, takich eksperymentów z prawem wyprawiać nie można. Kto dziś, w XXI w. rozpoczyna testy po wejściu w życie ustawy? Jeżeli nasze możliwości są takie, jakie są, to może w ogóle należało dać sobie spokój ze skazanymi i rozpocząć eksperymenty z elektronicznym monitoringiem od tymczasowo aresztowanych. A najlepiej zaangażować do eksperymentu tych, którzy już swoje kary odsiedzieli.