Wymiar sprawiedliwości nie ma szczęścia do reformatorów. Zmianami w świątyni Temidy od lat rządzi chaos, z którego zamiast biblijnego porządku wyłania się po każdej reformie chaos jeszcze większy.
Sądy grodzkie były oczkiem w głowie kolejnych ministrów sprawiedliwości, od Hanny Suchockiej poczynając, a może jeszcze wcześniej. Teraz kiedy już okrzepły i pozbyły się debiutanckiej tremy, są w pośpiechu likwidowane. Krajobraz po tej likwidacji, który dzisiaj opisujemy, jest naprawdę żałosny. Jakże naiwnie brzmią argumenty przedstawicieli resortu sprawiedliwości, którzy obarczają sądy grodzkie winą za „niepożądaną specjalizację sędziów”. Teraz, kiedy cały świat się specjalizuje, kiedy prawo się specjalizuje, kiedy specjalizują się zawody prawnicze, Ministerstwo Sprawiedliwości wypowiada wyniszczającą wojnę właśnie specjalizacji. Wymiar sprawiedliwości nie chce specjalizacji, woli wymiar śmiechu.