Kiedy ustawodawca przestaje nadążać za życiem, w prawie rodzą się najrozmaitsze dziwolągi. Raz jedni chcą, żeby płacić im dwa razy za to samo, innym razem musimy płacić podatki od pieniędzy, których nigdy nie otrzymaliśmy.
Ale jest w prawie jeszcze trzeci rodzaj dziwolągów, znacznie bardziej subtelny niż dwa pozostałe. W dzisiejszym tekście pojawia się on pod postacią zmodyfikowanej umowy dożywocia. Pod tą niewinnie brzmiącą nazwą kryje się jednak ogromny ładunek ryzyka. Ryzyka tym większego, że dotyczy ono osób w podeszłym wieku. Umożliwienie tym osobom zamiany własnego mieszkania na dożywotnią rentę jest inicjatywą potrzebną i pożyteczną. Tak dużego ryzyka nie można jednak wystawiać na żywioł swobody umów. Dziś pokazujemy karykaturę tej instytucji, nie dlatego żeby oskarżać prywatną inicjatywę dwojga biznesmenów. To oskarżenie naszego ustawodawcy, który znów zaspał.