Resort infrastruktury uwierzył w cudowną moc nadregulacji ograniczających wolność konkurencji i swobody działalności gospodarczej prowadzonej przez przedsiębiorców.
Zbiorowy transport publiczny osób, z którego każdego dnia korzystają miliony Polaków, może zostać okaleczony. Umowy na wyłączność, ograniczenie zasad konkurencyjności wśród przewoźników mają być lekarstwem na wszystkie uciążliwości w podróży, może nawet na... świńską grypę. Nie idźcie tą drogą! – chciałoby się powtórzyć za współczesnym klasykiem. Pozostaje nadzieja, że przed projektem jest jeszcze spory kawał prac legislacyjnych. I ta okoliczność raduje, zwłaszcza że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów stanął już w obronie pasażerów, a więc i paradoksalnie przewoźników.