Po pięciu miesiącach obowiązywania martwego przepisu elektroniczny rejestr notarialnych poświadczeń dziedziczenia wreszcie ruszy. Jednak sami rejenci przyznają, że system, którego premierę odkładano z miesiąca na miesiąc, nie jest wcale szczelny.
Niemałe pieniądze związane z jego uruchomieniem zostały wyrzucone w błoto. Bo choć notariusz sprawdzi, czy podobnego poświadczenia dziedziczenia nie dokonał już jego kolega, to nie dowie się o wcześniejszym stwierdzeniu nabycia spadku w sądzie. Oprócz notariuszy dostęp do elektronicznych danych będą mieć także sądy. Tym bardziej dziwi to, że resort nie zgodził się na wpisywanie do notarialnego rejestru wyników obu rodzajów postępowań: notarialnego i sądowego. Wszystko wskazuje też na to, że ten błąd prędko nie zostanie naprawiony. O stworzeniu sądowego rejestru nikt na razie nie myśli, a notariat nie wyłoży kolejnych pieniędzy na załatanie dziurawego jak sito rejestru.