Największe inwestycje publiczne nie mogą ruszyć z miejsca. Grzęzną w setkach absurdalnych pytań. Rękę przykładają do tego również sami przedsiębiorcy. Wykorzystując przepisy o zamówieniach publicznych, potrafią zadać zamawiającemu ponad tysiąc pytań.
Pytać można właściwie o wszystko, więc firmy mają pole do popisu. Ponieważ kto pyta, nie błądzi, więc pytają o kolor kostki brukowej, o normy, według których należy wycenić rozbiórkę starego pieca kaflowego. Mało tego, można jeszcze to samo pytanie zadać kilka razy - w nieco innej formie. Grają na czas. Każdy dzień pozwala im dopracować ofertę. Przez ten czas mogą też ściągnąć własnych ludzi i maszyny z drugiego końca Polski. Najgorsze jednak, że wyjaśnienia urzędników rodzą kolejne pytania, a terminy składania ofert są wielokrotnie przekładane. Bez zmiany przepisów na Most Północny, który sprowokował postawienie przez firmy 1400 pytań, nie mamy co liczyć.