Na to rozstrzygnięcie mieszkańcy terenów położonych na stołecznym Okęciu, a ściślej wokół Lotniska im. F. Chopina, czekają od lat. Skład siedmiu sędziów Sądu Najwyższego odpowie na pytania dotyczące obowiązywania kluczowych aktów stanowiących podstawę roszczeń odszkodowawczych wobec portów.
Chodzi o to, czy utworzony w 2007 r. wokół lotniska obszar ograniczonego użytkowania (OOU) utracił moc na skutek powszechnego zaprzestania jego stosowania, czy może w efekcie zmiany przepisów. Stanowisko SN ma pomóc usunąć „występującą od dłuższego czasu niejednolitość oceny skutków tych samych regulacji prawnych występującą w orzecznictwie”, i to zarówno Sądu Najwyższego, jak i Naczelnego Sądu Administracyjnego – przeczytać można w uzasadnieniu postanowienia SN przekazującego sprawę do rozpoznania składowi siedmiu sędziów.
Problem, jaki dziś trafia na wokandę, dotyczy roszczeń właścicieli i użytkowników wieczystych nieruchomości, które mieściły się zarówno w OOU ustanowionym uchwałą mazowieckiego sejmiku w 2011 r. (Dz.Urz. Woj. Maz. nr 128, poz. 4086), jak i w tym określonym wcześniej przez rozporządzenie nr 50 wojewody mazowieckiego z 2007 r. (Dz.Urz. Woj. Maz. nr 156, poz. 4276). Ich podstawą była utrata wartości tych nieruchomości oraz konieczność poniesienia nakładów na ich wyciszenie.
Dotąd warszawskie sądy apelacyjne co do zasady wydawały wyroki oddalające roszczenia, jeśli nieruchomość znajdowała się w OOU już w 2007 r., a jej właściciele zgłosili żądania dopiero na gruncie OOU z 2011 r. W ocenie sądów osoby te nie powinny bowiem czekać z procesowaniem się z Przedsiębiorstwem Państwowym „Porty Lotnicze”, a ich uprawnienie w tym zakresie – w myśl art. 129 ustawy – Prawo ochrony środowiska (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1232 ze zm.) – wygasło 25 sierpnia 2009 r. W przypadku tego typu roszczeń obowiązuje bowiem dwuletni termin zawity – w tym przypadku liczony od 2007 r.
Orzeczenia te są zgodne z aktualnym poglądem Sądu Najwyższego. Według niego to, że 15 listopada 2008 r. zmienił się podmiot władny do utworzenia OOU (nie był nim już wojewoda, ale sejmik województwa), nie wpłynęło na utratę mocy rozporządzenia nr 50 (tak np. w wyrokach o sygn. akt I CSK 509/11 czy III CZP 34/15).
Cały jednak szkopuł w tym, że wcześniej sądy bazowały na orzecznictwie Naczelnego Sądu Administracyjnego. To zaś było zgoła odmienne. NSA w orzeczeniach z 2009 r. (II OSK 445/09 oraz II OSK/502/09) uznał bowiem, że rozporządzenie wojewody utraciło jednak moc. Co nie pozostało bez echa w sądach cywilnych, które – jak podnoszą prawnicy – niemalże masowo zaczęły oddalać powództwa o odszkodowanie zgłoszone na podstawie tego aktu prawa miejscowego.
Na ten dysonans wskazano również w uzasadnieniu postanowienia o przekazaniu sprawy powiększonemu składowi SN. „W stosunku do (...) rozporządzenia nr 50 z 7 sierpnia 2007 r. Wojewody Mazowieckiego – występuje rozbieżność stanowisk co do wykładni tych samych przepisów pomiędzy Sądem Najwyższym a Naczelnym Sądem Administracyjnym. Sąd Najwyższy przyjmuje bowiem dalsze obowiązywanie tych aktów prawa miejscowego po 15 listopada 2008 r., natomiast w przeważającej części orzeczeń NSA przyjmowane jest stanowisko przeciwne” – czytamy.
W piśmie podkreśla się, że sądy powszechne przy rozstrzyganiu spraw o charakterze cywilnym przyjmują stanowisko Sądu Najwyższego. Na praktykę organów administracji publicznej decydujący wpływ wywiera natomiast „dominujące w tym przedmiocie stanowisko Naczelnego Sądu Administracyjnego”, które było zresztą jednym z czynników powodujących uchwalenie nowego OOU w 2011 r.
Co ważne – i na co zwraca uwagę mec. Radosław Howaniec z Kancelarii Majchrzak, Szafrańska i Partnerzy w Poznaniu – orzecznictwo NSA spowodowało, że organy administracji wydawały dla nieruchomości położonych w OOU z 2007 r. decyzje o warunkach zabudowy i pozwolenia na budowę na normalnych zasadach. Efekt? W praktyce brak było specjalnych ograniczeń, jeśli chodzi o budowę na tych terenach, tak jakby obszar nie obowiązywał. Dlatego też w jego ocenie kazus Okęcia to modelowy przykład instytucji desuetudo – utraty mocy przez przepisy z tego powodu, że nie są one stosowane. Dzisiaj się rozstrzygnie, czy tę argumentację podzieli Sąd Najwyższy.