Skoro rejs się rozpoczął, ale z przyczyn technicznych nie został ukończony, sąd musi zidentyfikować szkodę i ją wycenić. Co jest trudne, gdyż przepisy nie wskazują wartości zepsutego odpoczynku.

Sprawa dotyczyła pozwu jednego z uczestników wydarzenia. Mężczyzna domagał się blisko 7 tys. zł wraz z odsetkami z tytułu odszkodowania, zwrotu kosztów dojazdu oraz zadośćuczynienie. Turysta zawarł z pozwanym umowę o udział w imprezie turystycznej – rejs po Morzu Śródziemnym. Wycieczka miała trwać dwa tygodnie. W jej cenę wchodziły: opłaty kojowe, kapitana, czarter i ubezpieczenie. Cena rejsu nie obejmowała opłat za dojazd, wyżywienia, opłat portowych, paliwa, toalet i prysznica w portach. Niestety po paru dniach okazało się, że z uwagi na awarię jachtu podróż nie może być kontynuowana. Zarówno załoga, jak i kapitan nie byli w stanie poradzić sobie z awarią. Uczestnicy wysłali do organizatora faksem żądanie naprawienia silnika. Powód złożył również reklamację.

Pozwany twierdził jednak, że jest jedynie agentem, a nie organizatorem wypadu. Wskazał również, że powód zapoznał się z regulaminem, w którym zapisano, że „trasa rejsu ma charakter orientacyjny i może ulec zmianie w wyniku decyzji kapitana”. Jako osobę odpowiedzialną za niedogodności wskazano kapitana jachtu, gdyż „fakt przepłynięcia jedynie 234 mil morskich wynikał z jego decyzji (…) Podniesiono, że przyczyną niesprawności jachtu był fakt zatankowania przez kapitana brudnym paliwem, w wyniku czego układ paliwowy uległ zapchaniu zanieczyszczeniami”.

Mężczyzna w odpowiedzi na pozew zaznaczył, że „każdy z nich uczestniczył w dokonywaniu bieżących napraw. Podniesiono, że uczestnicy rejsu nie byli w stanie doprowadzić jachtu do stanu, w którym żegluga byłaby możliwa”. Ponadto wskazał, że wszyscy uczestnicy byli rozczarowani urlopem, przez nieustającą niepewność i niebezpieczeństwo żeglugi. „Problemy z brakiem sterowności jachtu, częstymi problemami z silnikiem, elektrycznością, brudem oraz nieprzyjemnym zapachem” sprawiły, iż rejs w jego odczuciu był „całkowicie nieudany i nie spełnił jego oczekiwań”. Tym samym mężczyzna nie odpoczął w czasie urlopu.

Sąd analizując sprawę wskazał, że pozwany spełnia przesłanki niezbędne, by nazwać go organizatorem turystyki, tak więc może być stroną niniejszego postępowania. „Świadczą o tym np. charakter umowy, jak i sama jej treść m.in. w nagłówku, wskazującym podmiot zawierający umowę z powodem”. „Organizator turystyki odpowiada za niewykonanie lub nienależyte wykonanie umowy o świadczenie usług turystycznych, chyba że niewykonanie lub nienależyte wykonanie jest spowodowane enumeratywnie wyliczonymi w treści przepisu okolicznościami: działaniem lub zaniechaniem klienta; działaniem lub zaniechaniem osób trzecich, nieuczestniczących w wykonywaniu usług przewidzianych w umowie, jeżeli tych działań lub zaniechań nie można było przewidzieć ani uniknąć, albo siłą wyższą. Umowa o imprezę turystyczną należy do umów, w przypadku których - niejako z samej jej natury trudno jest zarówno określić, kiedy występuje szkoda oraz jak ustalić jej wysokość. Szkodę w tym przypadku konkretyzuje się przez uznanie, iż jest nią "nieotrzymanie zagwarantowanych w umowie świadczeń albo otrzymanie świadczeń o niższym standardzie czy niższej jakości” – uzasadniano.

Najistotniejszy w niniejszej sprawie okazał się fakt, że pozwany nie zareagował na reklamację powoda. „Wobec nieustosunkowania się strony pozwanej do reklamacji powoda zaktualizowało się domniemanie nakazujące uznanie reklamacji za uzasadnioną. W konsekwencji Sąd zasądził od strony pozwanej na rzecz powoda dochodzoną przez niego kwotę 1960 zł tytułem odszkodowania, na które składa się zwrot kosztów dojazdu”. Ponadto przyznano, że zobowiązanie zostało wykonane nieprawidłowo. Tak więc powód miał prawa żądać zapłaty zadośćuczynienia za tzw. „zmarnowany urlop”.

„Psychiczne zmęczenie i stres stanowiły zaprzeczenie wypoczynku, którego liczył zaznać powód, decydując się na zawarcie umowy z pozwaną. Powód mógł oczekiwać ze strony pozwanej wykonania usługi o wysokiej jakości i standardzie, w tym skutecznej i profesjonalnej naprawy awaryjnego silnika jachtu. Również stan sanitarny jachtu, w tym nieprzyjemny zapach z zęzy mógł budzić nieprzyjemne wrażenia zapachowe i wizualne. Należy zauważyć, że powód, wskutek niezapewnienia mu należytego stanu jachtu, w tym nieawaryjnego stanu silnika przebył jedynie ok. jedną trzecią części zaplanowanej trasy” – zaznaczył sędzia.

Z uwagi na powyższe sąd zasądził na rzecz powoda kwotę w łącznej wysokości 4.960 zł, na którą składały się kwoty: 920 zł tytułem odszkodowania za nienależyte wykonanie umowy udziału w imprezie, 1.040 zł tytułem zwrotu kosztów podróży oraz 3.000 zł tytułem zadośćuczynienia.

Wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy – Mokotowa w Warszawie, sygn. akt: XVI C 863/15