Mamy XXI wiek, a niektóre elementy prawa cywilnego bardziej pasują do zamierzchłych czasów PRL-u. Uznał tak ustawodawca. W efekcie już 8 września wejdzie w życie duża reforma zarówno prawa materialnego cywilnego, jak i procedury cywilnej (ustawa z 10 lipca 2015 r. o zmianie ustawy – Kodeks cywilny, ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw; t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 1311 ze zm.).
Kluczowa zmiana: liberalizacja przepisów o formie czynności prawnych i nowe ujęcie dokumentu w postępowaniu cywilnym. Spodziewany efekt? Prostsze życie dla przedsiębiorców, których chlebem powszednim jest negocjowanie i podpisywanie kontraktów. Regulacje jednak wywołują pewne wątpliwości.
Od 8 września obok formy pisemnej pojawią się dokumentowa i elektroniczna. Dzięki temu składanie oświadczeń woli, a co za tym idzie zawieranie umów, będzie możliwe za pośrednictwem e-maili czy SMS-ów. Takie regulacje to odpowiedź na potrzeby biznesu. W sądach od lat nie brakuje bowiem spraw, gdzie strony spierają się o to, czy umowa została zawarta, czy też nie; a jeśli tak – to w którym momencie. Sądy wielokrotnie też zajmowały się kontraktami, które nie zawierały podpisu. Ustawodawca mówi więc teraz jasno: podpis nie będzie obligatoryjnym elementem dokumentu. W największym uproszczeniu: nareszcie skuteczne będzie to oświadczenie woli, którego treść da się bez trudu ustalić, a nie to, które jest nie tylko jasne, lecz również spełniające szereg wymogów proceduralnych.
– To odpowiedź na potrzeby obrotu gospodarczego. Zadaniem ustawodawcy nie jest przecież komplikowanie działalności przedsiębiorcom – wyjaśnia radca prawny Jerzy Kozdroń, były wiceminister sprawiedliwości, który pracował nad nowelizacją.
Jednocześnie jednak wraz z nowymi przepisami pojawią się nowe wątpliwości. Już teraz niektóre kancelarie prawne na swych stronach internetowych publikują informacje o reformie. Wskazują w nich, że wreszcie wysłanie e-maila o treści „OK” lub SMS-a o treści „potwierdzam” wystarczy do zawarcia umowy.
– Ale to nie do końca prawda – przestrzega mec. Kozdroń. I przypomina, że co prawda wraz z nowymi przepisami pojawia się więcej możliwości złożenia skutecznego oświadczenia woli, ale nadal musi nie pozostawiać ono wątpliwości co do intencji stron. A z tym może być różnie.
– Sugerowałbym więc napisanie e-maila o treści „Zgadzam się na zaproponowane warunki”, a nie „OK” albo „potwierdzam”. Bo po pewnym czasie strony mogłyby różnie interpretować stanowisko wyrażone w ten drugi sposób – mówi ekspert. I wskazuje, że przecież dla jednego może to oznaczać przyjęcie zaproponowanych warunków, ale już ktoś inny tak napisze, mając na myśli odebranie wiadomości i deklarację, że się dokładnie zapozna z treścią umowy.
Z tego względu też lepiej, aby sami oferenci dokładnie formułowali rozsyłane wiadomości.
– Lepiej w e-mailu napisać „czy zgadzają się państwo na zaproponowane warunki?” niż przesłać wiadomość bez żadnej treści, a jedynie z umową w załączniku – radzi mec. Jerzy Kozdroń.
Całkiem możliwe jest więc, że niebawem sądy zostaną zalane sprawami, w których strony umów będą spierały się o to, co znaczyła określona wiadomość elektroniczna. Sędziowie zaś – zdaniem byłego wiceministra – zapewne będą dość konserwatywni. Dlatego też samo „OK” do uznania, że umowa została zawarta, może nie wystarczyć.
Istotne znaczenie dla praktyki obrotu może mieć realizacja funkcji dowodowej dokumentu. Zgodnie z art. 77[3] kodeksu cywilnego od 8 września za dokument będzie uznawało się nośnik informacji umożliwiający zapoznanie się z jej treścią. W praktyce oznacza to, że informacja w jakiejś postaci musi zostać utrwalona. Tak aby możliwe było jej zachowanie oraz odtworzenie w razie potrzeby, np. w sądzie.
Na pojęcie dokumentu będą składały się więc dwa elementy: informacja oraz nośnik. Sama informacja bez nośnika w rozumieniu ustawy nie będzie jeszcze dokumentem. A to oznacza, że nawet jeśli przedsiębiorca będzie w stanie udowodnić, że otrzymał wiadomość od kontrahenta, to potrzebne będzie jeszcze potwierdzenie dokładnej treści (np. w postaci wydruku wiadomości).
Jednocześnie ustawodawca nie określa żadnej dopuszczalnej technologii. Za dokument zostaną więc uznane chociażby protokół elektroniczny zawierający tekst, obraz lub dźwięk albo oświadczenie woli złożone w formie elektronicznej, także w postaci nagrania dźwięku lub obrazu. Dotychczas wiele sądów jako dokument traktowało wyłącznie to, co było na piśmie. „Wprowadzenie ustawowej definicji dokumentu, przez ustalenie znaczenia jednego z podstawowych terminów prawa cywilnego, realizuje cele porządkowe, a przy okazji jednoznacznie zrywa z tradycyjnym rozumieniem tego pojęcia jako informacji utrwalonej wyłącznie w postaci pisma” – wyjaśnił w uzasadnieniu potrzeby wprowadzenia zmian ustawodawca.
Etap legislacyjny
Wchodzi w życie 8 września