Przeprowadzanie postępowania windykacyjnego przez operatora telefonii komórkowej, choćby dotyczyło spornej zaległości, samo w sobie nie narusza dóbr osobistych dłużnika.
Nie ma też powodu, by bezkrytycznie wiązać pogorszenie się stanu zdrowia danej osoby z faktem otrzymywania przez nią wezwań do zapłaty. Taki wniosek sformułował w niedawnym wyroku Sąd Apelacyjny w Warszawie.
W ostatnich miesiącach w sądach pojawia się coraz więcej spraw dotyczących naruszenia dóbr osobistych przez windykatorów. Pozywani są zarówno sami wierzyciele, jak i firmy wyspecjalizowane w egzekucji długów. Linia orzecznicza robi się coraz korzystniejsza dla dłużników. Wystarczy wspomnieć, że za ugruntowane stanowisko judykatury przyjmuje się już, iż przesłanie dłużnikowi przez wierzyciela upomnienia do zapłaty zaległej należności w sposób umożliwiający zapoznanie się z treścią upomnienia przez inne niż adresat osoby, stanowi naruszenie dóbr osobistych. Można bowiem mówić o naruszeniu tajemnicy korespondencji, która podlega ochronie na podstawie art. 23 kodeksu cywilnego, i prawa do prywatności (stwierdził tak choćby stołeczny sąd apelacyjny, sygn. akt VI ACa 806/13).
Sądy chcą eliminować patologiczne przypadki, gdy wierzyciele wywierają presję na dłużnikach np. poprzez przesyłanie im pism w kopertach z dużymi napisami „DŁUŻNIK”.
Ale, jak podkreślił ostatnio Sąd Apelacyjny w Warszawie, ochrony praw zalegających z płatnościami nie można doprowadzać do absurdu. Tak zaś by się stało, gdyby uznawać powództwa klientów, którzy nie są w stanie wykazać nieprawidłowości w postępowaniu wierzycieli, a jedynych dowodów na naruszenie ich praw dopatrują się w chorobach, na które zapadli w okresie zbieżnym z odbieraniem wezwań.
Sędziowie SA podkreślili stanowczo, że aby mówić choćby o naruszeniu dobrego imienia powoda (na które powoływano się w opisywanej sprawie), potrzebne jest obniżenie zaufania do niego przez osoby trzecie. To jest zaś niemożliwe w przypadku listownych wezwań do zapłaty kierowanych w standardowych kopertach. „Jeżeli, jak twierdzi powód, rodzice odbierali jego korespondencję i w ten sposób uzyskali informacje o jego zadłużeniu, to musieli uzyskać ją w wyniku naruszenia tajemnicy korespondencji lub uzyskać te informacje bezpośrednio od syna” – zwrócił uwagę sąd apelacyjny. Takie działanie powoda lub jego bliskich nie może zaś z oczywistych względów obciążać konsekwencjami wierzyciela.
Analogicznie niemożliwe jest, aby – jak wskazywał dłużnik – odwrócili się od niego znajomi z powodu jego zaległości finansowych. Trudno bowiem wyobrazić sobie sposób, w jaki mogliby się o nich dowiedzieć. Jedynym logicznym wyjaśnieniem takiego stanu rzeczy jest poinformowanie o swoich kłopotach przez samego powoda.
W efekcie o naruszeniu dobrego imienia nie może być mowy. Co najwyżej w grę mogłoby wchodzić nieuszanowanie prawa do prywatności. Ale by można było o nim mówić, działania windykacyjne powinny być nietypowe, daleko wykraczać poza powszechne w obrocie gospodarczym praktyki wierzycieli. „Mając na uwadze, że ilość i częstotliwość przesyłanej do powoda korespondencji była znikoma, a ponadto była rozłożona w czasie (styczeń, marzec, lipiec, sierpień, październik), stwierdzić należy, że również stopień naruszenia dóbr osobistych powoda mógłby być jedynie znikomy” – zauważył sąd. To zaś nie daje podstaw do żądania wielotysięcznego zadośćuczynienia za doznane krzywdy.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 8 czerwca 2016 r., sygn. akt I ACa 1227/15.