Sędziowie TK biorą na siebie tytaniczną pracę, aby rozpoznać trzy dość obszerne wnioski w tak krótkim czasie. Jest to przejaw odpowiedzialności za państwo, a przede wszystkim za jego podstawy ustrojowe - pisze prof. Marek Chmaj.

Ustawa o TK z 22 lipca 2016 r. (Dz.U. poz. 1157), którą jutro będzie oceniał Trybunał Konstytucyjny, stanowi pewną pozytywną zmianę w stosunku do tzw. ustawy destrukcyjnej z 23 grudnia 2015 r. (Dz.U. z 2015 r. poz. 2217), będącej nowelizacją ustawy o TK z 25 czerwca 2015 r. Otóż ustawa destrukcyjna nie posiadała żadnego vacatio legis i wchodziła w życie z dniem ogłoszenia. Takie rozwiązanie, sprzeczne z zasadą demokratycznego państwa prawnego, postawiło na początku obecnego roku przed trybunałem hamletowski dylemat: czy kontrolowana ustawa może być zarówno narzędziem, jak i przedmiotem kontroli?
Na to pytanie TK odpowiedział 9 marca 2016 r., wydając wyrok (K 47/15). Pierwszy w historii wyrok wydany tylko na podstawie przepisów Konstytucji RP. Każde orzeczenie trybunału, także to, zgodnie z ustawą zasadniczą jest ostateczne i podlega natychmiastowej publikacji. Niestety, przedstawiciele PiS odmówili temu orzeczeniu przymiotu wyroku, złośliwie dodając, że to nie była rozprawa, lecz „spotkanie przy ciasteczkach i kawie”. Efektem była odmowa prezesa Rady Ministrów publikacji wyroku w Dzienniku Ustaw, co przełożyło się na odmowę publikacji wszystkich wyroków wydanych po 9 marca br.
Nowa ustawa o TK ma bardzo krótkie, bo czternastodniowe vacatio legis. Co więcej, przypada ono na sierpień, czyli miesiąc, w którym większość sędziów przebywa na urlopach wypoczynkowych. Ustawa została opublikowana w poniedziałek 1 sierpnia w godzinach popołudniowych, natomiast już nazajutrz, czyli we wtorek, wpłynęły do trybunału dwa wnioski grup posłów oraz wniosek rzecznika praw obywatelskich. Trybunał połączył te trzy wnioski do wspólnego rozpoznania pod sygnaturą K 39/16 i zgodnie z jeszcze obowiązującą ustawą o TK z 25 czerwca 2015 r. (Dz.U. poz. 1064) postanowił, że wnioski rozpatrzy na posiedzeniu niejawnym, a wyrok ogłosi 11 sierpnia. Co więcej, w poniedziałek 8 sierpnia wpłynął do trybunału kolejny wniosek, tym razem I prezesa Sądu Najwyższego, choć wątpię, czy zostanie on włączony do wspólnego rozpoznania z trzema poprzednimi.
Należy podkreślić, że sędziowie TK biorą na siebie tytaniczną pracę, aby rozpoznać trzy dość obszerne wnioski w tak krótkim czasie. Jest to przejaw odpowiedzialności za państwo, a przede wszystkim za jego podstawy ustrojowe. Bez sprawnie funkcjonującego Trybunału Konstytucyjnego nasza ustawa zasadnicza stanie się tym, czym była Konstytucja PRL: zbiorem deklaracji pełnym praw i wolności, niemających jednak szerszego związku z ustawodawstwem zwykłym.
Czy jednak czwartkowy wyrok ma szanse uspokoić sytuację, czy też jeszcze ją zaogni? Wszystko zależy od treści wyroku. Bardzo ciekawa będzie np. kwestia przepisu dotyczącego złożenia ślubowania wobec prezydenta. Jeśli TK uzna ten przepis za niekonstytucyjny, zniknie on z ustawy, a prezes TK będzie mógł dopuścić do orzekania trzech sędziów wybranych legalnie pod koniec uprzedniej kadencji Sejmu, a wciąż niezaprzysiężonych przez głowę państwa. W ten sposób w trybunale będzie cały skład 15 sędziów, a wszelkie działania podjęte, począwszy od listopada ubiegłego roku, aby temu przeciwdziałać, okażą się kompletnie bezskuteczne.
Niezależnie od tego, co orzekną sędziowie TK, wyrok – podobnie jak wszystkie wyroki trybunału – będzie ostateczny. Co więcej, będzie podlegał niezwłocznej publikacji. Jeśli prezes Rady Ministrów, odpowiedzialny za publikację w Dzienniku Ustaw, odmówi ogłoszenia także tego wyroku, kryzys polityczny – bo przecież nie prawny – będzie trwał nadal ze szkodą dla Rzeczypospolitej, a także nas wszystkich. Dalsza obstrukcja rządu w tej kwestii nie zmieni jednak sytuacji samego TK. Ten sąd – podobnie jak każdy inny zresztą – zna z urzędu swoje orzeczenia. Nie będzie więc stosował przepisów, co do których w publicznie ogłoszonym wyroku orzeczono niekonstytucyjność.
Trybunał będzie więc funkcjonować na podstawie właściwych przepisów, będzie wydawać nowe, liczne orzeczenia, a sądy, zgodnie z dotychczasową praktyką, będą te orzeczenia uwzględniać. Niestety, dla obywatela pojawi się niekorzystna sytuacja dwoistości systemu prawnego: nieopublikowane orzeczenia TK będą uwzględniać sądy i większość samorządów terytorialnych, ale administracja rządowa zapewne nie. Ucierpią autorytet państwa, kultura prawna i szacunek do tworzonego i obowiązującego prawa.
Na orzeczenie, które zostanie jutro ogłoszone, cieniem kładą się niestety zapowiedzi niektórych polityków rządzącej partii o odebraniu sędziom TK „bizancjum”, czyli stanu spoczynku. Otwierając tę dyskusję, warto wiedzieć, że dana osoba, zostając sędzią TK, traci bezpowrotnie wszystkie składki na ubezpieczenie emerytalne i rentowe, które przechodzą na rzecz Skarbu Państwa. W zamian ma zagwarantowane środki w ramach stanu spoczynku, które dodatkowo pełnią funkcję gwarancyjną dla – zapisanej w konstytucji – niezawisłości sędziowskiej. ⒸⓅ
Bez sprawnie funkcjonującego trybunału nasza ustawa zasadnicza stanie się tym, czym była Konstytucja PRL