Spółka, która wydzierżawia miejsca na placu targowym i umożliwia w ten sposób innym podmiotom sprzedawanie podrobionych towarów, powinna zostać uznana za pośrednika w rozumieniu dyrektywy w sprawie egzekwowania praw własności intelektualnej. Tak orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w głośnej sprawie wszczętej z powództwa m.in. Tommy’ego Hilfigera.
Choć sam wyrok dotyczył czeskiej spółki Delta Centre, to w mediach nie zabrakło komentarzy, że ma on duże znaczenie także dla właścicieli i dzierżawców targowisk i domów handlowych w Polsce. W zasadzie eksperci mówili jednym głosem: uprawnieni do znaków towarowych mogą wystąpić na drogę sądową przeciwko tego typu pośrednikom z zarzutem, że świadczone przez nich usługi umożliwiają handel podróbkami. Polskie sądy mogą więc zobowiązać operatorów targowisk do zapobieżenia dalszym tego typu naruszeniom.
TO NIE JEST PRAWDA! W POLSCE WŁAŚCICIELOM I DZIERŻAWCOM TARGOWISK CO DO ZASADY NIC NIE GROZI!
Przeanalizowaliśmy szczegółowo i wyrok, i unijne przepisy, i polskie prawo. No i ku naszemu zdziwieniu wyrok TSUE nas nie dotyczy. Nie dotyczy nas, bo... nasz kraj kilka lat temu niedokładnie implementował przepisy unijnej dyrektywy – właśnie tej, do której odniósł się trybunał. Prawo własności przemysłowej w zakresie roszczeń przysługujących w razie naruszenia prawa ochronnego na znak towarowy odnosi się tylko do: naruszających prawo do znaku towarowego, wprowadzających podrobiony znak towarowy do obrotu, a także do licencjobiorcy lub sublicencjobiorcy. O pośredniku nie wspomina ani słowem. Tym samym nie ma mowy o jego odpowiedzialności na podstawie tej ustawy. A na dyrektywę bezpośrednio powoływać się nie można.
Mamy zatem klasyczny chichot prawa. Z jednej strony walczymy z podróbkami, a z drugiej dajemy furtkę do rozwoju nielegalnego biznesu. Bo operatorzy targowisk - niezobligowani przez prawo do walki ze sprzedawcami podróbek - z własnej inicjatywy jej nie podejmą. Jedyne, co muszą, to współpracować w tym zakresie np. ze Służbą Celną. Ta jednak, działając w pojedynkę, nie zdziała tyle, ile mogłaby wraz z zapobiegliwym zarządcą targowiska czy domu handlowego!
Cóż bowiem z tego, że Służba Celna wyłapie jednego sprzedawcę podróbek, skoro właściciel targowiska będzie mógł bezkarnie wynająć jego miejsce kolejnemu sprzedającemu trefny towar.
Czyli dopóki nie zostanie znowelizowane prawo własności przemysłowej, w tym naprawiony błąd ustawodawcy z 2007 r., dopóty fałszywe torebki Louis Vuitton lub ubrania od Tommy’ego Hilfigera będą królowały na polskich straganach.