Co roku ponad 1000 sprawców przemocy domowej dostaje sądowy nakaz opuszczenia mieszkania - wynika z danych Ministerstwa Sprawiedliwości. Według RPO, który wystąpił o te informacje, organa państwa nadal nie są w stanie zapewnić ofierze bezpieczeństwa i ochrony przed sprawcą.

W kwietniu br. Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar napisał do Zbigniewa Ziobry, że wpływają do niego skargi od osób dotkniętych przemocą w rodzinie, które wystąpiły do sądu z takim wnioskiem, ale nie są w stanie w krótkim czasie doprowadzić do odseparowania sprawcy od ofiar i usunięcia go z mieszkania. W jednej ze spraw pierwsza rozprawa odbyła się np. po 9 miesiącach od wpływu wniosku, mimo że przepisy przewidują termin jednego miesiąca na wyznaczenie rozprawy.

RPO pytał ministra, czy resort zamierza podjąć działania, które usprawnią przebieg tych postępowań i zapewnią skuteczniejszą ochronę praw osób doświadczających przemocy w rodzinie. Zwrócił się też o statystyki spraw sądowych o nakazanie opuszczenia lokalu, których podstawą jest art. 11a ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.

Stanowi on, że jeżeli członek rodziny wspólnie zajmujący mieszkanie zachowaniem polegającym na stosowaniu przemocy w rodzinie czyni wspólne zamieszkiwanie "szczególnie uciążliwym", osoba dotknięta przemocą może żądać, aby sąd zobowiązał go do opuszczenia mieszkania. Postanowienie takie zapada po rozprawie, która powinna się odbyć w miesiąc od dnia wpływu wniosku - głosi ustawa. Staje się ono wykonalne z chwilą ogłoszenia i może być zmienione lub uchylone w razie zmiany okoliczności. Do wykonania obowiązku stosuje się przepisy o egzekucji opróżnienia lokalu na potrzeby mieszkaniowe dłużnika.

W odpowiedzi na pismo RPO wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak napisał, że minister przypomniał prezesom sądów, a za ich pośrednictwem przewodniczącym wydziałów i sędziom, o obowiązku "właściwego organizowania i wyznaczania terminów posiedzeń i rozpraw w celu zagwarantowania sprawnego przebiegu postępowania".

Z danych MS wynika, że w 2014 r. do sądów rejonowych w całej Polsce wpłynęły 1152 sprawy o nakaz opuszczenia lokalu dla sprawcy przemocy w rodzinie. Załatwiono 1134 sprawy, co trwało średnio 146,45 dnia. Do sądów II instancji wpłynęły 53 sprawy.

W 2015 r. do sądów rejonowych wpłynęło 1406 spraw; załatwiono ich 1301, co trwało średnio 157,11 dnia. Do sądów II instancji wpłynęło 66 spraw.

W pierwszym kwartale 2016 r. do sądów rejonowych wpłynęły 383 sprawy; załatwiono 153, co trwało średnio 151,14 dnia. Do sądów II instancji wpłynęło 19 spraw.

Piebiak dodał, że przepisy skonstruowane są dobrze: terminy na zajęcie się sprawą mają charakter instrukcyjny, a ich zadaniem jest wskazywanie sądom na "potrzebę szczególnego traktowania danej kategorii spraw z punktu widzenia zasady szybkości postępowania". "Należy zgodzić się z uwagami pana rzecznika odnośnie istnienia wielu niezależnych od sądów przyczyn mających wpływ na przedłużanie się procedowania w tej kategorii spraw, takich jak postępowania incydentalne dotyczące zwolnienia od kosztów sądowych, ustanowienie pełnomocnika z urzędu, czy też przedłużające się postępowania dowodowe" - napisał Piebiak.

"Rozprawa powinna zacząć się w miesiąc od złożenia wniosku, ale czy tak jest, nie wiadomo, bo takich statystyk Ministerstwo nie ma" - skomentowała pismo resortu dr Sylwia Spurek, zastępczyni RPO ds. równego traktowania.

Dodała, że instytucja nakazu opuszczenia lokalu miała z założenia zapewnić szybką - choć nie natychmiastową - ochronę ofierze przemocy w rodzinie. "Jednak na przykładzie spraw indywidualnych rozpoznawanych w biurze Rzecznika widać, że w praktyce dotrzymanie wskazanego w art. 11a ustawy terminu rozprawy oraz szybkie zakończenie postępowania sądowego jest trudne do osiągnięcia, zwłaszcza w przypadku, gdy strony korzystają z przysługujących im uprawnień procesowych. To powoduje, że odpowiednie organy nadal nie są w stanie zapewnić ofierze bezpieczeństwa i ochrony przed sprawcą" - oświadczyła Spurek.