Sędziom wolno mniej niż innym obywatelom. Ale w sytuacji, gdy zagrożone są demokracja i podstawowe wolności, mają obowiązek zabierania głosu.
Czy sąd może protestować przeciwko polityce organów państwa? Czy sędzia może wziąć udział w demonstracji ulicznej w obronie konstytucji czy Trybunału Konstytucyjnego? To tylko niektóre z pytań, jakie ostatnio często padają w środowisku prawniczym. O możliwościach uczestniczenia sędziów w życiu publicznym dyskutowano na przykład podczas walnego zgromadzenia Stowarzyszenia Sędziów Themis. Znalazło to wyraz w uchwale programowej, która wezwała sędziów do odważnego udziału w debacie publicznej oraz wzięcia odpowiedzialności za tłumaczenie społeczeństwu fundamentalnego znaczenia zasady trójpodziału władz (zob. ramka).
Najważniejsze ograniczenia na działalność publiczną sędziów nakłada konstytucja. Artykuł 178 w punkcie trzecim zakazuje sędziom przynależności do partii politycznych, związków zawodowych oraz prowadzenia działalności publicznej, która nie daje się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Kwestia zakazu aktywności partyjnej czy politycznej wydaje się jasna i nie o tym chcę pisać (choć byłoby oczywiście o czym, czy to z punktu widzenia zaangażowania w politykę sędziów pracowników Ministerstwa Sprawiedliwości, w tym wiceministrów, czy też sytuacji przekroczenia cienkiej linii nieangażowania się w politykę, np. znane są trzy przypadki zwrócenia sędziom SN w stanie spoczynku uwagi na ten temat – jeden dotyczył udziału w pracach komisji śledczej w charakterze eksperta, dwa pozostałe udzielania przez sędziego poparcia politycznego konkretnej partii).
Ciekawsze i bardziej aktualne jest pytanie, czym jest, a czym nie jest działalność publiczna, która nie daje się pogodzić z niezależnością i niezawisłością. Jakimi formami wyrażania stanowiska czy protestu – zarówno grupowo, jak i (co trudniejsze) indywidualnie, dysponują sędziowie wtedy, gdy ich zdaniem zagrożone są fundamenty demokracji, państwa prawnego i niezależności sądownictwa? Czy i jakie zagrożenia powstają w związku z udziałem sędziów w życiu publicznym? Czy można łatwo rozgraniczyć to, co publiczne, od tego, co polityczne, partyjne? Czy można określić warunki, jakim powinien odpowiadać ewentualny protest sędziów? Czy udział w debacie, o który apeluje Themis, obejmuje także udział w ulicznej demonstracji? Czy warto spróbować sformułować jakieś ogóle zasady regulujące publiczną aktywność sędziów? Kto może to zrobić?
Zaczęło się od konfliktu wokół Trybunału Konstytucyjnego, jego składu, możliwości działania i publikacji wyroków. Ale liczba tematów, które dotyczą bezpośrednio sądów i sędziów, ciągle rośnie, przyspieszenie jest w tej mierze ogromne, a proces legislacyjny nie pozwala na stosowną, rzetelną debatę nad proponowanymi zmianami. Prace nad kluczowymi dla państwa zagadnieniami toczą się w aurze tajemnicy. Rządowy proces prawodawczy został zastąpiony szybkimi wrzutkami poselskimi, które mają ominąć formalne wymogi konsultacji, ograniczyć możliwość dyskusji i czas na nią poświęcony. Wciąż jesteśmy zaskakiwani nowymi projektami – ostatnio tym dotyczącym Krajowej Rady Sądownictwa.
Formy protestu
W obecnych warunkach lawinowo rośnie liczba apeli i różnorakich protestów, bo zainteresowanym pozostaje do zrobienia niewiele więcej. Wśród wielu środowisk, które wyrażają w takiej formie swoje stanowisko, są sądy i sędziowie. Wydaje się, że grupowe zabieranie głosu jest łatwiejsze i mniej dyskusyjne. Co prawda i za takie przejawy sprzeciwu gremia sędziowskie są krytykowane, ale nie powstrzymuje to ich przed kolejnymi wystąpieniami. W tej chwili można doliczyć się już dziesiątek takich stanowisk i apeli. Formułują je organy publiczne jak Krajowa Rada Sądownictwa (organ w większości, choć nie tylko, złożony z sędziów) czy zgromadzenia ogólne sędziów – zaczynając od Sądu Najwyższego, aż po zgromadzenia sędziów apelacji i okręgów.
Inny charakter mają liczne i stanowcze głosy stowarzyszeń sędziowskich, ich zarządów czy walnych zgromadzeń. Są to bowiem stanowiska podmiotów prywatnych, choć o szczególnym charakterze, bo ich członkami są właśnie sędziowie. Do nich należą stowarzyszenia Iustitia i Themis oraz dwa stowarzyszenia sędziów rodzinnych. Zdarzyło się nawet, że wszystkie cztery wspólnie stanowczo zaprotestowały przeciwko słowom rzeczniczki klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, która sędziów Sądu Najwyższego nazwała kolesiami broniącymi poprzedniej władzy i szerzącymi anarchię (zob. ramka). Takie zbiorowe formy zabierania głosu czy zgłaszania protestu są najlepszą formą wyrażania poglądów przez środowisko. Wskazują na wspólnotę wartości, budują solidarność środowiska, ale także dają poczucie bezpieczeństwa. Bo choć zabierający głos bywają obiektem ataków, to jednak są one nie personalne, ale skierowane na całą grupę.
Bywa też, że przyjęte formy protestu zbiorowego są bardzo kontrowersyjne. Tak było w przypadku zachęcania przez Iustitię do bojkotu wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2009 r. poprzez nieobejmowanie przez sędziów funkcji komisarzy wyborczych (co jest niezbędne do ich przeprowadzenia). Akcja ta była moim zdaniem niedopuszczalnym uderzeniem w państwo, ale także wyrazem bezsilności środowiska, którego postulaty od dłuższego czasu były ignorowane. Inną głośną formą protestu było wysyłanie premierowi Tuskowi przez sędziów czerwonych kartek. Sprzeciw ten miał charakter symboliczny, przypominający happening, ale przy tym może w pewnym sensie zamykał drogę do rozmowy (tak jak żółta kartka jest ostrzeżeniem, które zostawia szansę na dalszą dyskusję, tak czerwona raczej eliminuje pole do rozmowy).
Trudniejszy do oceny wydaje się udział w debacie publicznej poszczególnych sędziów. W uchwale Themis mowa jest wręcz o moralnym obowiązku tłumaczenia społeczeństwu, jakie są standardy wynikające z trójpodziału władz. W sądach działają rzecznicy prasowi sądów, ale najczęściej ograniczają się oni do zajmowania się sprawami z danego okręgu. Są także sędziowie (choć bardzo niewielu) o temperamencie medialnym, którzy od lat zabierają głos w debacie publicznej. W środowisku nie jest to popularne, bo pokutuje tam przekonanie, że sędzia wypowiada się na sali rozpraw i w wyroku.
Sędziowie, jako grupa zawodowa, nie mają swojej służby prasowej, a pomysł powołania rzecznika prasowego sądów i sędziów (który wypowiadałby się w imieniu całego środowiska) nie przebił się. Inne zadania mają więc rzecznik prasowy Ministerstwa Sprawiedliwości czy rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa, którzy reprezentują przede wszystkim te organy (choć rzecznik KRS sędzia Waldemar Żurek stara się w części wypełnić istniejącą lukę). Ta sytuacja powoduje, że głos sędziów w debacie jest słabo słyszalny, a o nich samych mówią inni. I jeśli atakują sądy czy wręcz organizują na nie nagonkę (bo nie mówię rzecz jasna o rzetelnej krytyce i potrzebnej debacie o stanie wymiaru sprawiedliwości), nie ma dla tych głosów przeciwwagi. Warto zatem zachęcać sędziów funkcyjnych i szeregowych do wyrażania opinii, pod warunkiem, że będzie odbywać się to w sposób wyważony i dotyczyć wymiaru sprawiedliwości oraz realizacji prawa do sądu obywateli. Warto, by tłumaczyli oni, czym jest i po co jest niezależność sądów, na przykład w formie artykułów prasowych (jak świetny tekst sędziego Jarosława Gwizdaka „Suweren zadowolony, sąd skutecznie zastraszony” opublikowany 5 maja 2016 r. na łamach „Gazety Wyborczej”), wywiadów dla mediów elektronicznych, aktywności w mediach społecznościowych, ale też poprzez działalność na lokalnym terenie, otwarcie się na lokalne środowiska, uczelnie, szkoły oraz zapraszanie do sądu.
Sędzia jako obywatel
A co z udziałem w demonstracjach? Czy sędzia jako obywatel ma prawo także w ten sposób wyrażać swoje zdanie? Ci, którzy odpowiadają twierdząco, mówią o dozwolonym udziale w demonstracjach, pikietach, protestach nie stricte politycznych, jednoznacznych z opowiedzeniem się po stronie konkretnej partii, lecz w obronie wartości bardzo istotnych dla nich samych. Ci, którzy dostrzegają zagrożenia, wskazują, że sędziego biorącego prywatnie udział w demonstracji można sfotografować i przedstawić w mediach w niekorzystnym świetle. Stamtąd już prosta droga do ataków ad personam oraz imputowania braku niezależności i niezawisłości. Dotyczy to zwłaszcza sędziego prowadzącego sprawę, w której jako strona występuje państwo, jego urzędnik czy instytucja publiczna.
Z personalnymi atakami na sędziów mieliśmy i mamy obecnie do czynienia i można sobie łatwo wyobrazić, że zdjęcie z udziału sędziego w manifestacji mogłoby zostać wykorzystane jako dowód jego braku niezawisłości czy bezstronności. Z nazwiska atakowano sędziego, który wydał wyrok skazujący w sprawie karnej ministra Mariusza Kamińskiego (choć wydał go w rzeczywistości trzyosobowy skład zawodowy). Tak też atakowano sędzię, która przewodniczyła składowi orzekającemu w tej sprawie w sądzie okręgowym (sąd miał zdecydować, co stanie się ze sprawą po ułaskawieniu ministra Kamińskiego przez prezydenta). Po wylosowaniu składu panią sędzię wstępnie medialnie zlustrowano. I można sobie tylko wyobrażać, co by się działo, gdyby sąd wydał wyrok dla zainteresowanego niekorzystny... Choć nie możemy mieć co do tego pewności, to w opinii wielu obserwatorów, z którymi rozmawiałem, a którzy spodziewali się skierowania przez sąd okręgowy pytania prawnego do Sądu Najwyższego (a sprawa o naprawdę precedensowym charakterze aż się o to prosiła), zadziałał efekt mrożący – unikania podejmowania decyzji w obawie przed reakcją.
Wróćmy jednak do pytania, czy udział sędziego w jakiejś formie protestu, opowiedzenie się w obronie wartości dla niego jako obywatela ważnych, naprawdę zagraża jego bezstronności? A może nieuczestniczenie w obronie atakowanego TK jest grzechem zaniechania, jak to ujął jeden z sędziów? Skoro konstytucji i trybunału bronią wszyscy inni, to czy nie powinni tego robić również, a nawet zwłaszcza, sędziowie – osoby, które z racji zawodu szczególnie rozumieją rangę wydarzeń? Protesty w obronie konstytucji i Trybunału Konstytucyjnego są oczywiście także polityczne, ale nie są tym samym co wiec partyjnego poparcia. Poza tym w jakim sensie udział w nich miałby zagrażać bezstronności sędziego, która, jak wiemy, dotyczy zawsze konkretnej sprawy i stron. Wydaje się, że trzeba zaufać sędziom, iż wiedzą, kiedy istnieje zagrożenie dla bezstronności powodujące konieczność wyłączenia się. Tak jak sędzia będący praktykującym katolikiem nie będzie stronniczy wobec ateisty, tak sędzia maszerujący z KOD (Komitet Obrony Demokracji) nie będzie stronniczy wobec przeciwnika tej formy aktywności. A gdyby pojawiły się jakiekolwiek wątpliwości, istnieje możliwość wyłączenia. Tylko na marginesie (znaj waść proporcjum) można przypomnieć, że odkrywane w ostatnich latach życiorysy niektórych sędziów, w tym na przykład ikony sądownictwa prezesa Sądu Najwyższego sędziego Stanisława Dąbrowskiego, pokazują ich zaangażowanie w czasie, kiedy byli sędziami, nawet w działalność nielegalną (jak przewożenie podziemnej prasy w epoce stanu wojennego, pomoc w ukrywaniu poszukiwanych itp.).
Granice aktywności i obowiązek działania
Wszystkie formy sędziowskiej aktywności publicznej, o jakich była mowa wyżej, moim zdaniem muszą mieścić się w określonych ramach. Sędziemu wolno mniej niż innym obywatelom. Te ramy są wyznaczone przez kilka zasad. Punktem odniesienia dla sędziów powinien być nie dyskurs partyjny, ale świat wartości, prawo, konstytucja. Nie powinni opowiadać się po stronie konkretnych partii politycznych. Nie powinni odnosić się ad personam do polityków. Powinni zachować umiar, zachowywać się godnie (ostatnio wiele kontrowersji wzbudził znany adwokat Roman Giertych, który podczas demonstracji charakterystycznie podskakiwał i pokrzykiwał).
Pewne wskazówki można też znaleźć w dorobku sędziowskich organizacji międzynarodowych, zarówno Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa (ENCJ – Judicial Ethics Report 2009–2010), jak i Rady Konsultacyjnej Sędziów Europejskich przy Radzie Europy (CCJE – Opinia nr 3, 2002, nt. Etyki zawodowej sędziów, zachowania nielicującego z godnością urzędu i bezstronności). W ich zaleceniach (ENCJ) przyjmuje się, że sędzia powinien zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym, postępować w sposób, który utrwala zaufanie do bezstronności wymiaru sprawiedliwości i minimalizuje sytuacje mogące prowadzić do konieczności wyłączenia. Sędzia ma obowiązek dochowania staranności, aby zapobiegać konfliktom interesów między jego obowiązkami sędziowskimi a życiem społecznym. Sędzia ma prawo do pełnej wolności wyrażania opinii (w życiu prywatnym), ale musi ważyć sposób wyrażania tych opinii, nawet w krajach, w których sędzia może być członkiem partii politycznej (jak Holandia). Sędziemu poza wykonywaniem obowiązków sądowych, przysługuje bowiem wolność słowa i wyrażania opinii chroniona przez liczne dokumenty międzynarodowej ochrony praw człowieka. A w sytuacjach, „gdy zagrożona jest demokracja i podstawowe wolności, rezerwa (w wystąpieniach) sędziów musi być zastąpiona obowiązkiem zabrania głosu”. Podobnie drugi wspomniany dokument (CCJE) podkreśla wagę powstrzymywania się sędziów od działalności politycznej i nienarażania (wystawiania się) na ataki polityczne. Sędziowie powinni powstrzymywać się od działalności, która zagrażałaby ich niezależności oraz postrzeganiu ich jako bezstronnych. Mimo tych ograniczeń sędziowie powinni mieć możliwość udziału w debatach dotyczących sądownictwa.
Podobnych zapisów jest więcej i z pewnością warto poddać je szczegółowej analizie w obecnej sytuacji w Polsce. Być może debacie o granicach udziału sędziów w dyskursie publicznym, w tym w protestach, powinno się nadać kształt refleksji środowiskowej w ramach stowarzyszeń sędziowskich czy Krajowej Rady Sądownictwa. Teraźniejszość, a wszystko wskazuje na to, że także przyszłość, przyniosą zapewne niejedną okazję do rozmów na ten temat.
Być może debacie o granicach udziału sędziów w dyskursie publicznym, w tym w protestach, powinno się nadać kształt refleksji środowiskowej w ramach stowarzyszeń sędziowskich czy KRS
Wydaje się, że trzeba zaufać sędziom, iż wiedzą, kiedy istnieje zagrożenie dla bezstronności powodujące konieczność wyłączenia się. Tak jak sędzia będący praktykującym katolikiem nie będzie stronniczy wobec ateisty, tak sędzia maszerujący z KOD nie będzie stronniczy wobec przeciwnika tej formy aktywności

Uchwała programowa Stowarzyszenia Sędziów Themis podjęta przez walne zgromadzenie 24 kwietnia 2016 r. (fragmenty)

W obliczu narastającej niepewności co do przyszłości fundamentalnych zasad państwa prawa, Stowarzyszenie Themis wskazuje, że jedność całego środowiska sędziowskiego i współpraca z innymi organizacjami prawniczymi pozwoli przeciwstawić się nieprzemyślanym zmianom, chaosowi legislacyjnemu oraz ograniczeniu roli organów służących ochronie obywateli, w tym sądów. Wzywamy także wszystkich sędziów do odważnego, szerokiego i odbywającego się z poszanowaniem godności sędziowskiej udziału w debacie publicznej, dotyczącej przyszłości wymiaru sprawiedliwości i porządku prawnego w Polsce, który musi uwzględniać niezależność sądów. Sędziowie mają moralny obowiązek wzięcia odpowiedzialności za przekaz kierowany do społeczeństwa w zakresie standardów wynikających z zasady trójpodziału władzy.

Stanowisko stowarzyszeń sędziowskich w sprawie wypowiedzi rzecznika prasowego klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości Beaty Mazurek z 26 kwietnia 2016 r. (fragmenty)

My Sędziowie, członkowie stowarzyszeń sędziowskich, kategorycznie sprzeciwiamy się określaniu Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego jako „zespołu kolesi, którzy bronią status quo poprzedniej władzy”, a jego uchwały jako „szerzenia anarchii w kraju”. [...]

Wzywamy do zaprzestania tego typu wypowiedzi, a tym samym do poszanowania standardów demokratycznego państwa prawa, którego fundamentem jest zasada trójpodziału władzy i ich równowagi (art. 10 ust. 1 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej).

Zarządy: Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce, Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, Stowarzyszenia Sędziów Themis, Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych Pro Familia

Stanowisko Zarządu SSP „Iustitia” z 7 kwietnia 2016 r.

Obywatele Rzeczypospolitej Polskiej mają prawo oczekiwać, że o ich prawach i wolnościach będzie orzekał niezależny sąd, a obowiązkiem wszystkich władz jest tę fundamentalną wartość szanować. Najwyższe organy wymiaru sprawiedliwości, w tym i Trybunał Konstytucyjny, rozstrzygają powierzone im spory w sposób ostateczny. Zasiadający w tych organach niezawiśli sędziowie stanowią gwarancję legalności wydawanych wyroków. Podważanie przez Ministra Sprawiedliwości – Prokuratora Generalnego ostatecznego charakteru rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego oraz odmowa uczestnictwa w rozprawie przed Trybunałem Konstytucyjnym pozostają w sprzeczności z ciążącym na nim ustawowym obowiązkiem najwyższej dbałości o przestrzeganie porządku prawnego Rzeczpospolitej Polskiej. Zapowiedź możliwości podjęcia przez Prokuratora Generalnego jakichkolwiek działań wobec sędziów w związku z wydaniem orzeczeń niezgodnych z oczekiwaniem strony postępowania narusza niezbywalne prawo wszystkich obywateli do niezależnego sądownictwa.