Jeżeli nazwanie kogoś Markiem Aureliuszem choć trochę świadczy o nadziejach, jakie się z daną osobą wiąże, to prof. Zirk-Sadowski jest na dobrej drodze, by sprostać zadaniu.
Przecież został teraz cesarzem sądownictwa administracyjnego – żartuje jeden ze znajomych powołanego w zeszłym tygodniu prezesa NSA. I przyznaje, że choć Marek Zirk-Sadowski swoim drugim imieniem przesadnie się nie chwali (wystarczy mu zapewne tłumaczenie, że „Zirk” wymawia się przez „c”), to skojarzenie z rzymskim władcą i myślicielem jest jak najbardziej uzasadnione, bo w końcu chodzi o dwóch filozofów.
Kierunek ów Zirk-Sadowski ukończył trzy lata po uzyskaniu dyplomu magistra prawa, by potem połączyć obie pasje i poświęcić się filozofii prawa i teorii państwa. Jego mentorem był słynny teoretyk prawa prof. Jerzy Wróblewski, pod którego kierunkiem, mając zaledwie 25 lat, obronił w latach 70. ubiegłego wieku doktorat. Jeszcze jako młody doktor pomagał działaczom pierwszej Solidarności opracować „Wzorcową Ordynację Wyborczą NSZZ »Solidarność« Ziemi Łódzkiej”. W archiwach IPN zachowały się donosy, jakie sporządzał na niego w latach 80. niejaki TW „Nowak”.
Profesor Zirk-Sadowski ma na swoim koncie wiele przełomowych publikacji, przypisuje mu się rozpowszechnienie poglądu o rozróżnieniu dwóch sposobów uprawiania filozofii prawa: od filozofii do prawa i od prawa do filozofii. Wykładał na kilkunastu zagranicznych uczelniach z prestiżowym University of Virginia czy japońskim Kwansei University w Osace włącznie. Angażuje się też w działalność Międzynarodowego Stowarzyszenia Filozofii Prawa i Filozofii Społecznej (przez dwa lata był prezydentem tej organizacji). Jego współpracownicy zaznaczają przy tym, że językiem angielskim posługuje się perfekcyjnie, co w przypadku prawników jak on urodzonych w latach 50. wcale nie jest takie częste.
Od początku kariery naukowej jest związany z Uniwersytetem Łódzkim, gdzie na tamtejszym wydziale prawa od 26 lat kieruje Katedrą Teorii i Filozofii Prawa. – To człowiek, z którym się świetnie mówi o prawie – komplementuje go prof. Ewa Łętowska, pierwsza polska rzecznik praw obywatelskich i sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.
– Pana profesora znam przede wszystkim z prowadzenia wspólnych badań nad etyką zawodową sędziów. Współpraca ta – dzięki jego doświadczeniu i przenikliwości – pozwoliła mi lepiej zrozumieć, jak bardzo wielowymiarowa jest rola sędziego – podkreśla natomiast dr Paweł Skuczyński z Uniwersytetu Warszawskiego, który z Markiem Zirk-Sadowskim zetknął się także w redakcji czasopisma naukowego „Archiwum Filozofii Prawa i Filozofii Społecznej”. – Zwraca uwagę jego chęć zrozumienia rozmówcy. We współpracy naukowej niewątpliwie jest bardzo otwarty na nowe pomysły i idee, dzięki czemu zazwyczaj staje się naturalnym autorytetem dla osób rozpoczynających pracę badawczą. Jest patronem wielu projektów badawczych i organizacyjnych, które bez jego wsparcia i doświadczenia nigdy nie odniosłyby sukcesu – dodaje dr Skuczyński.
Badania poświęcone kulturowym uwarunkowaniom prawa czy też jego hermeneutycznej filozofii to jednak aktywność Marka Zirk-Sadowskiego w „cywilu”, jak mawiają sędziowie. Profesor od lat łączy bowiem działalność naukową z orzekaniem w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Sędzią NSA jest od 1994 r., dekadę później powierzono mu fotel wiceprezesa NSA i prezesurę Izby Finansowej. – Pewnie początkowo mogło niektórych dziwić, że na czele izby stanął prawnik specjalizujący się w filozofii prawa. On jednak sprawdził się na tym stanowisku znakomicie, a jego dorobek naukowy okazał się wręcz dodatkowym atutem – zaznacza prof. Wojciech Jan Katner, który kierowanie jedną z katedr na Uniwersytecie Łódzkim łączy z kolei z pełnieniem funkcji sędziego Sądu Najwyższego.
O poważaniu i zaufaniu, jakimi cieszy się Marek Zirk-Sadowski wśród sędziów NSA, najlepiej zresztą świadczy to, że gdy podczas zgromadzenia ogólnego wybierano dwie osoby, by ich kandydatury na nowego prezesa NSA przedstawić prezydentowi Andrzejowi Dudzie, prof. Zirk-Sadowski otrzymał przytłaczającą większość głosów.
– Bardzo się cieszę, że pan prezydent przychylił się do opinii sędziów. Nie mam wątpliwości, że nowy prezes będzie godnym następcą prof. Romana Hausera – przyznaje Irena Kamińska, sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (Roman Hauser zrezygnował z funkcji w związku z wyborem na sędziego TK, dotąd nie został jednak zaprzysiężony przez głowę państwa).
Sędzia Kamińska, podobnie jak prof. Katner, uważa, że zainteresowania naukowe prof. Zirk-Sadowskiego przydają mu się w pracy sędziego, a na stanowisku prezesa NSA, i to w dobie zawieruch, jakimi obecnie targane jest polskie sądownictwo, mogą być wręcz nieocenione. – Jako filozof prawa potrafi z dystansem, bez zbędnych emocji podchodzić do bieżących wydarzeń – tłumaczy pani sędzia.
Wojciech J. Katner chwali też talenty organizacyjne nowego prezesa NSA, które miał okazję poznać, gdy Marek Zirk-Sadowski był dziekanem Wydziału Prawa i Administracji na UŁ. – Ma cechę, której bardzo mu zazdroszczę. Potrafi delegować zadania i sprawiedliwie rozdzielać obowiązki między współpracowników, a potem rzeczowo oceniać efekty ich pracy – mówi prof. Katner. Podkreśla przy tym, że prof. Zirk-Sadowski mimo licznych obowiązków w NSA nigdy nie zaniedbywał tych uniwersyteckich.
Lekceważenie studentów czy magistrantów nie leżałoby zresztą w naturze nowego prezesa NSA. Jest znany z niezwykłej życzliwości, z jaką odnosi się do ludzi, która zresztą sprawia, że jest powszechnie lubiany. – W kontaktach bezpośrednich pan profesor jest osobą bardzo pogodną i posiadającą poczucie humoru – dodaje dr Paweł Skuczyński.
Myliłby się ktoś, sądząc, że ów ujmujący styl bycia Marka Zirk-Sadowskiego jest przejawem jakiejś jego słabości. Kiedy trzeba, bywa niezwykle stanowczy i broni swoich racji do upadłego, a w przedstawianej przez niego argumentacji niełatwo znaleźć jakieś luki. Dość powiedzieć, że podczas styczniowego posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka opiniującej tegoroczne budżety poszczególnych instytucji i organów wymiaru sprawiedliwości nawet posłanka Krystyna Pawłowicz z PiS wydawała się przekonana jego wystąpieniem i ograniczyła się do zadania tylko jednego neutralnego pytania. A to naprawdę rzadkość.