Czy wymagania wobec firmy zatrudniającej moderatora mogą być wyższe niż w przypadku, kiedy takiej osoby nie ma? Kiedy osoba, której dobra zostały naruszone przez komentującego internautę, może się domagać zamieszczenia przeprosin od wydawcy? Na te pytania dotyczące moderowania komentarzy znajdziemy odpowiedź w poniższym tekście.
Prowadzę blog o tematyce lokalnej. W komentarzach pod artykułami ktoś zamieszczał wpisy, które miały na celu zdyskredytowanie burmistrza. Dość szybko usuwałem je, ale i tak pojawiały się kolejne. Zawarłem z burmistrzem ugodę: skasuję naruszające jego dobra osobiste wpisy oraz zamieszczę na blogu przeprosiny, w których podkreślę, że informacje, które można było znaleźć na stronie, są nieprawdziwe. Dopełniłem obowiązku, ale burmistrz i tak mnie pozwał do sądu. Liczył, że poświęcę mu oddzielny tekst, a ja przeprosiny zamieściłem tylko w komentarzu. Czy moje postępowanie było wystarczające?
Tak. Kluczowe znaczenie w ocenie tej sprawy ma to, że bloger niezwłocznie po dowiedzeniu się o wpisach mogących naruszać dobra osobiste osoby trzeciej, w tym przypadku burmistrza miasta, kasował kontrowersyjne komentarze.
Dodatkowo prowadzący stronę poszedł dalej i postanowił burmistrza za informacje umieszczane w witrynie przeprosić.
Podobną sprawę rozpatrywał Sąd Apelacyjny w Krakowie (sygn. akt I ACa 1273/11), z tą różnicą, że przeprosiny autora strony wynikały z wyroku sądowego, nie z ugody. Sąd, zwalniając blogera z odpowiedzialności, stwierdził, że forma złożonego oświadczenia była wystarczająca dla usunięcia skutków naruszenia. O tym bowiem, jaką treść powinno mieć oświadczenie oraz w jakiej formie powinno być złożone, decyduje w każdym wypadku rodzaj naruszonego dobra, okoliczności, w jakich doszło do naruszenia, oraz forma, w jakiej zostało to naruszenie dokonane, a także, jakie wystąpiły skutki. Sąd stwierdził, że uwzględniając, że do naruszenia dóbr osobistych powoda doszło poprzez zamieszczenia komentarza na blogu prowadzonym w internecie oraz że komentarz zawierający nieprawdziwe informacje został w krótkim czasie usunięty, jak też że krąg osób, które mogły się zapoznać z tymi informacjami, był w związku z tym ograniczony, dla usunięcia skutków naruszeń wystarczające było zamieszczenie oświadczenia powoda na jego stronie internetowej. I to w tak samo eksponowanym miejscu jak to, w którym doszło do naruszenia. Konkludując, w sporym uproszczeniu można powiedzieć, że właściciel strony nie musi przepraszać tego, czyje dobra osobiste zostały naruszone, przed większym gremium niż to, do którego dotarła nieprawdziwa informacja. Co więcej: w przypadku szybkiej reakcji blogera najprawdopodobniej w ogóle nie można mówić o odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych. Właściciel strony kasując wpisy, wypełnił bowiem swój ustawowy obowiązek.
Podstawa prawna
Art. 15 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1422 ze zm.).
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 19 stycznia 2012 r. (sygn. akt I Aca 1273/11).
Prowadzę portal zamieszczający informacje o charakterze naukowym. Komentarzy pod artykułami nie jest dużo, ale zatrudniam osobę odpowiedzialną za moderowanie wpisów. Niestety okazało się, że na stronie widniały komentarze internautów naruszające dobra osobiste bohatera jednego z tekstów. Czy istnieje ryzyko, że zostanę pociągnięty do odpowiedzialności cywilnej?
Tak. Bez wątpienia fakt zatrudniania moderatora w połączeniu z okolicznością, że wpisów od internautów na stronie jest mało, jest okolicznością obciążającą.
Aby zwolnić się z odpowiedzialności za wpisy osób trzecich na stronie, trzeba spełnić podstawowy warunek: nie wiedzieć o tym, że doszło do naruszenia, a bezpośrednio po powzięciu informacji usunąć komentarz naruszający czyjeś dobra osobiste.
Tyle że sądy w każdym przypadku oceniają, czy przedsiębiorca rzeczywiście nie wiedział o naruszeniu, czy też wiedział i nie zareagował. Można znaleźć liczne wyroki sądów powszechnych, w których orzekający nie dają wiary zeznaniom pozwanych. Przykładowo w wyroku Sądu Apelacyjnego w Lublinie (sygn. akt I ACa 544/10) stwierdzono, że skoro pozwani zatrudnili pracownika, którego zadaniem było przeglądanie wpisów internautów na bieżąco pod kątem ewentualnych naruszeń, a dodatkowo udowodniono, że w przypadkach innych naruszeń reagował on szybko, to można uznać, że pozwani administratorzy strony mieli wiedzę o bezprawnym charakterze kwestionowanych wpisów. W efekcie można pociągnąć ich do odpowiedzialności cywilnej, gdyż nie korzystają w tym momencie z ustawowej ochrony.
Podstawa prawna
Art. 15 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1422 ze zm.).
Na mojej stronie jeden z internautów kogoś obraził. Teraz ta osoba mi grozi, że będzie żądała ode mnie w sądzie przeprosin. Czy ma do tego prawo?
Tak. Orzecznictwo sądowe dopuszcza możliwość domagania się przeprosin od właściciela strony, w przypadku gdy w jednym z komentarzy na tej stronie doszło do naruszenia dóbr osobistych. Tyle że – co zaznaczają sądy – przeprosiny mają być opublikowane za to, iż administrator nie zareagował we właściwy sposób, a nie za samo naruszenie. Mówiąc prościej: właściciel witryny przeprosi za to, że na jego stronie pojawił się komentarz, iż „X to kanalia”, a nie za to, że nazwał X kanalią. „Koniecznym było też podkreślenie w treści przeprosin, że to nie pozwani są autorami obraźliwych wpisów i nie na tego rodzaju ich bezpośrednim działaniem zostały dobra osobiste powoda naruszone – wskazał Sądu Apelacyjny w Lublinie w uzasadnieniu do wyroku z 18 stycznia 2011 r. (sygn. akt I ACa 544/10).
Podstawa prawna
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z 18 stycznia 2011 r. (sygn. akt I ACa 544/10).