Sąd okręgowy, rozpoznając wniosek obywatela o przywrócenie terminu do złożenia apelacji, nie może go traktować rutynowo. Ma obowiązek wziąć pod uwagę, że oczywiste czynności sądu mogą być niezrozumiałe dla strony nieobeznanej z procedurą – uznał Sąd Apelacyjny w Szczecinie.
6 maja 2015 r. sąd okręgowy wydał niekorzystny dla mężczyzny wyrok w sprawie prawa do renty. Zainteresowanego nie było na sali rozpraw. Powód? Nie wiedział, że wyznaczony został kolejny termin rozprawy.
Powód o złym dla niego obrocie sprawy dowiedział się w lipcu, gdy udał się do sądu spytać o dalszy ciąg postępowania. Kiedy dowiedział się o wyroku, wniósł o przywrócenie terminu do wniesienia apelacji. Sąd był nieubłagany. Uznał, że ubezpieczony nie wykazał, że nie dochował terminu bez swojej winy. I choć cierpi on na niedosłuch, nie poinformował przewodniczącego składu, by mu to utrudniało uczestnictwo w rozprawie. W jej toku udzielał logicznych odpowiedzi na pytania.
Skarżący postanowił złożyć zażalenie na postanowienie sądu okręgowego. Wskazywał, że nie usłyszał daty kolejnego posiedzenia, bo sędzia mówił, patrząc w stronę pełnomocnika drugiej strony. Dodatkowo mężczyzna, wychodząc z sali rozpraw, zapytał sędziego o dalsze działania i dowiedział się, że do domu zostanie przesłane zawiadomienie, kiedy ma się zgłosić do lekarza na badania. Uznał więc, że dopiero po badaniach dostanie informację o kolejnym terminie.
Sąd apelacyjny nie miał wątpliwości: termin należy przywrócić. Co prawda art. 149 par. 2 kodeksu postępowania cywilnego wskazuje, że osobę obecną na posiedzeniu jawnym wystarczy zawiadomić przez ustne ogłoszenie, ale w tej sprawie należało uwzględnić niedosłuch mężczyzny i jego brak obycia z procedurą. Przy wydawaniu decyzji posłużono się nagraniem dyskusyjnych rozpraw. W ocenie szczecińskiego sądu apelacyjnego bezsprzecznie wynika z nich, że ubezpieczony ma problem ze słuchem, co potwierdzają zarówno okoliczności sprawy, jak i zapis audio-wideo z sali rozpraw, na której mężczyzna zachowywał się „powściągliwie i niepewnie”.
„Z nagrania wynika również, że przewodniczący, odraczając rozprawę, kierując sprawę do biegłego i wyznaczając termin 6 maja 2015 r., adresował wypowiedź nie do stron, lecz do sekretarza sądowego, był przesłonięty monitorem komputera, a dodatkowo usta przesłaniał rękami” – zauważył sąd rozpatrujący zażalenie.
Nie bez znaczenia było też to, że niedosłyszenie informacji wywołało poważne konsekwencje. Nie można bowiem wykluczać, że obecność mężczyzny na kolejnej rozprawie przełożyłaby się na zupełnie inną decyzję procesową sądu.
Na korzyść obywatela przemawiało także to, iż przez cały czas był zainteresowany losami postępowania. O zapadłym wyroku dowiedział się przecież w zaledwie dwa miesiące po jego wydaniu w sądzie, do którego poszedł zaniepokojony długim czasem oczekiwania na wezwanie. Stąd też orzeczono o przywróceniu terminu, co otwiera mężczyźnie drogę do dalszego prowadzenia postępowania.
ORZECZNICTWO
Postanowienie Sądu Apelacyjnego w Szczecinie z 21 grudnia 2015 r., sygn. akt III AUz 65/15