W piątek po godz. 11.00 Senat zakończył debatę, która zajęła także całe czwartkowe posiedzenie Izby. Ogłoszono przerwę w obradach do godz. 13.10. PO złożyła poprawki m.in. eliminujące z noweli zapisy dotyczące pobierania danych internetowych przez służby drogą on line. Według Bogdana Klicha (PO) swobodne pobieranie tych danych jest "gigantycznym zagrożeniem dla swobód obywatelskich". "Internet powinien pozostać przestrzenią wolności" - dodał.



Zastępca koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik mówił, że wszystkie obawy senatorów PO są płonne, bo ustawa ogranicza uprawnienia służb, a nie wolność w internecie.

Uchwalona 15 stycznia przez Sejm - przy sprzeciwie całej opozycji - nowelizacja kilkunastu ustaw regulujących działania służb specjalnych dotyczy głównie zasad pobierania przez nie danych telekomunikacyjnych, internetowych i pocztowych oraz prowadzenia kontroli operacyjnej. Ma to być wykonanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2014 r. o częściowej niekonstytucyjności zasad inwigilacji.

Senackie komisje wniosły wcześniej o przyjęcie noweli bez poprawek. Wnioskiem mniejszości jest propozycja PO, by ją odrzucić. Inny wniosek mniejszości PO dotyczy wykreślenia możliwości zażalenia prokuratury na decyzję sądu co do wykorzystania w postępowaniu karnym dowodu zawierającego tajemnicę adwokacką, dziennikarską czy lekarską. Wniosek mniejszości Marka Borowskiego (niez.) proponuje, by zgodę na inwigilację parlamentarzystów wydawał Sąd Najwyższy.

Marszałek Senatu Stanisław Karczewski (PiS) mówił, że powodem czwartkowego przedłużenia obrad była obstrukcja senatorów PO, którzy po raz pierwszy w 27-letniej historii Izby zgłosili "niespotykany wniosek" o utajnienie obrad. Rozstrzygnięcie wniosku zabrało pięć godzin. PO chciała "poznać prawdziwe intencje" propozycji i w tym celu zadać pytania, których jawność "może zagrażać bezpieczeństwu państwa". Wniosek nie zyskał większości.

W debacie senatorowie PO zgłaszali wątpliwości m.in. co do swobodnego pobierania przez służby danych internetowych; nieinformowania obywateli o tym, że byli inwigilowani; nieefektywności sądowej kontroli następczej pobierania danych, bo powinna być ona uprzednia oraz by dane można było pobierać tylko przy najpoważniejszych przestępstwach i gdy inne metody są nieskuteczne.

Sprawozdawca komisji Jarosław Rusiecki (PiS) przyznawał, że w ustawie są "pewne mankamenty", ale rząd deklarował, że będą prace udoskonalające ją, a nowela musi wejść w życie 7 lutego, bo inaczej służby nie będą miały podstaw do wielu działań. "Obawy są wygórowane" - zapewniał.

Wąsik mówił, że nowela wprowadza sądową kontrolę pobierania wszelkich danych oraz niszczenie danych zbędnych. Dodał, że sądy nie są przygotowane do uprzedniej kontroli pobierania danych telekomunikacyjnych; przypomniał, że było 2,4 mln zapytań o nie rocznie. Według niego uprzednia kontrola oznaczałaby paraliż i sądów, i służb. "Jesteśmy otwarci; jak trzeba będzie, będziemy dokonywać zmian" - deklarował.

Zaznaczył, że po dane internetowe wiele razy sięgano pod rządami koalicji PO-PSL, także służby podległe MON. Dziś można pobierać dane nawet do spraw o wykroczenia, co nowela likwiduje - mówił Wąsik.

Bogdan Borusewicz (PO) pytał, ile służby prowadzą spraw o szpiegostwo i terroryzm. Wąsik odparł, że nie może na to odpowiedzieć, bo to tajemnica. "Właśnie po to zgłosiliśmy wniosek o tajne obrady" - odparł Borusewicz.

Nowelę kwestionowały m.in.: cała opozycja, RPO Adam Bodnar (zapowiedział zaskarżenie noweli w tym kształcie do Trybunału Konstytucyjnego), GIODO, Krajowa Rada Sądownictwa, Rada ds. Cyfryzacji, Naczelna Rada Adwokacka, Krajowa Rada Radców Prawnych oraz organizacje pozarządowe.

Najbardziej krytykowano - także w Senacie - zapisy o danych internetowych, czyli zakresie każdorazowego skorzystania z usługi świadczonej drogą elektroniczną, np. adresów odwiedzanych stron, wpisów w wyszukiwarce, adresów email. Dziś po te dane do operatorów i firm internetowych służby występują na "potrzeby prowadzonych postępowań" pisemnie, i taką drogą je dostają.

Nowela przewiduje dostęp do tych danych on line - przez tzw. bezpieczne połączenie internetowe (największe firmy utworzą je na swój koszt - Sejm przyjął poprawkę Nowoczesnej, by zwolnić od tego mniejsze firmy). Po dane służby będą mogły sięgać w celu "zapobiegania lub wykrywania przestępstw", "ratowania życia lub zdrowia ludzkiego bądź wsparcia działań poszukiwawczych" czy "realizacji zadań" ustawowych. Na pozyskanie treści np. maila czy czatu nadal będzie - tak jak dziś - potrzebna uprzednia zgoda sądu.

W lipcu 2014 r. TK orzekł, że niekonstytucyjne są: część podstaw prawnych kontroli operacyjnej; brak niezależnej kontroli pobierania danych telekomunikacyjnych przez służby; brak zasad niszczenia podsłuchów osób zaufania publicznego (np. adwokatów czy dziennikarzy); brak obowiązku niszczenia zgromadzonych danych nieprzydatnych. TK nakazał też określić maksymalny czas trwania czynności operacyjnych wobec jednostki, która w rozsądnym czasie po ich zakończeniu powinna być o nich informowana.

Kontrola operacyjna to dziś podsłuch, przegląd korespondencji i przesyłek (na co zgodę wyraża sąd). Dane telekomunikacyjne to informacje, czyj jest numer telefonu komórkowego, wykazy połączeń, dane o lokalizacji telefonu oraz numer IP komputera. Służby sięgają dziś po nie w każdej niemal sprawie, bez względu na wagę przestępstwa (sąd dziś tego nie kontroluje).

Zgodnie z nowelą, kontrola operacyjna - po uprzedniej zgodzie sądu - ma polegać na: podsłuchu; podglądzie osób w "pomieszczeniach, środkach transportu lub miejscach innych niż publiczne"; kontroli korespondencji (w tym elektronicznej); kontroli przesyłek; uzyskiwaniu danych z "informatycznych nośników danych, telekomunikacyjnych urządzeń końcowych, systemów informatycznych i teleinformatycznych". Łączny okres kontroli nie może przekroczyć 18 miesięcy (nie dotyczy to kontrwywiadu).

Sąd okręgowy będzie miał prawo do kontroli post factum pozyskiwania przez służby danych telekomunikacyjnych, pocztowych i internetowych. Uprawnione organy raz na pół roku będą przekazywały do sądu odpowiednie sprawozdania. Sąd mógłby zapoznać się z materiałami uzasadniającymi udostępnienie danych. Minister sprawiedliwości ma przedstawiać co roku Sejmowi i Senatowi informację o przetwarzaniu danych i wynikach kontroli.

Zdaniem krytyków noweli, sądowa kontrola pobierania danych nie będzie realna, bo będzie się odbywała na podstawie ogólnych sprawozdań, a sąd będzie mógł, ale nie będzie musiał, weryfikować, czy dane pobrano zasadnie. Ponadto sąd nie będzie miał narzędzi by żądać określonych czynności od służb przy stwierdzeniu nieprawidłowości - dodawano.

W nowelizacji znalazł się zapis zgłoszony w trakcie prac sejmowych przez rząd: że jeśli służby uzyskają informacje będące tajemnicą obrończą lub spowiedzi, to będą one natychmiast niszczone. W przypadku innych tajemnic zawodowych (np. dziennikarskiej, zwykłej adwokackiej czy lekarskiej) to sąd ma decydować, czy będą mogły być one wykorzystane w postępowaniu, czy też zniszczone. Od zgody sądu na wykorzystanie w postępowaniu tajemnicy adwokackiej, dziennikarskiej czy lekarskiej osoba, której tajemnica dotyczy, nie będzie się mogła odwołać (nowela daje to prawo tylko prokuraturze).

Mimo że TK postulował skrócenie okresu przechowywania billingów, w noweli utrzymano ustawowy 12 miesięczny. Dane, które w ocenie prokuratora nie mają znaczenia dla postępowania karnego, będą podlegać niezwłocznemu zniszczeniu.