Nie tylko brak organu lub jego nieobsadzenie, ale także pat decyzyjny w spółce może prowadzić do ustanowienia kuratora.
Jeden z felietonów w 2014 r. poświęciłem kuratorom przedsiębiorców („Galimatias z kuratorami”, Prawnik z 17 października 2014 r.). Starałem się pokazać problem funkcjonowania kilkunastu „rodzajów” kuratorów o różnych kompetencjach, często zazębiających się, różnych organach desygnujących itd. Dotychczas niewiele się zmieniło i teza o koncepcji rozproszonego statusu kuratora dalej jest aktualna.
Trochę inne problemy wiążą się z zarządami spółek kapitałowych (a „odpryskiem” także spółek partnerskich). Nie chodzi o ich rozproszony status, bo ten jest jednolity, w odróżnieniu bowiem od kuratora powołanie zarządu leży w gestii spółki, a nie struktur zewnętrznych (chyba że wyjątkowo podmioty zewnętrzne mają prawo powołania). Chodzi o to, czy mamy do czynienia z zarządem, czy też nie, czy może on w określonych sytuacjach działać, a w końcu, który zarząd może podejmować decyzje: „stary” czy „nowy”. To tylko niektóre z problemów, których dotyka orzecznictwo Sądu Najwyższego i sądów apelacyjnych czy Naczelnego Sądu Administracyjnego (m.in. wyrok SN sygn. akt I UK 137/12, wyrok SA w Poznaniu sygn. akt I ACa 140/06, wyrok NSA sygn. akt I FSK 521/12).
Nie może być wątpliwości, że wpis zarządu spółki do rejestru, choć obowiązkowy, wywołuje jedynie skutek deklaratoryjny. Wpis ten nie tworzy nowego stanu prawnego, lecz stwierdza tylko fakt powołania określonej osoby w skład zarządu spółki. To co, wpis do rejestru nie ma znaczenia? Otóż ma, i to podstawowe, ale nie z punktu widzenia rozstrzygnięcia, czy ktoś jest czy nie jest członkiem zarządu. Objęcie funkcji przez osobę powołaną (i odwrotnie, utrata prawa pełnienia funkcji na skutek odwołania, rezygnacji itp.) nie zależy od okoliczności wpisu do rejestru. Członkiem zarządu jest więc ten, kto został prawidłowo powołany do organu. A zatem może się zdarzyć i często tak się dzieje, że niekoniecznie osoba wpisana do rejestru jest faktycznie członkiem organu, a osoba niewpisana może w rzeczywistości wchodzić w skład zarządu.
Zupełnie inną kwestią jest natomiast rola Krajowego Rejestru Sądowego i system domniemań wynikający z ustawy o KRS. Jeżeli nawet w rejestrze są wpisane osoby niebędące już członkami zarządu, osoby trzecie (np. kontrahenci, wierzyciele spółki), które działają w zaufaniu do tego rejestru, mogą powoływać się na dane z niego wynikające. Zaufanie to ma się przejawiać w tym, że osoba trzecia musi być w dobrej wierze. Czyli najprościej ujmując, nie może mieć wiedzy o faktach, które wiążą się z zarządem (np. o powołaniu czy odwołaniu określonych osób). Domniemania wynikające z ustawy o KRS kreują jedynie swoistą fikcję zgodności danych ujawnionych w rejestrze ze stanem rzeczywistym, a wszelkie negatywne skutki potencjalnej rozbieżności co do tych kwestii ponosi podmiot zobowiązany do złożenia wniosku o wpis do rejestru.
Jednakże domniemania wynikające z ustawy o Krajowym Rejestrze Sądowym nie odnoszą się w ogóle do sankcji dotyczących wadliwych czynności prawnych. Nie wchodząc w szczegóły całego systemu domniemań (art. 14, 15, 17 ustawy o KRS), warto nadmienić, że podmiot zobowiązany do złożenia wniosku o wpis, czyli de facto spółka, nie może powoływać się wobec osób trzecich działających w dobrej wierze na dane, które jeszcze nie zostały wpisane do rejestru, lub te, które zostały wykreślone. No i na koniec: domniemania te są obalalne dowodem przeciwnym.
Odnosząc się więc do tytułu felietonu możemy mieć do czynienia z zarządem „starym” wpisanym do rejestru, który nie jest już w rzeczywistości zarządem, bo został powołany „nowy” zarząd, ale ten nie został jeszcze wpisany do rejestru. Istotne zatem jest, czy zarząd został w sposób prawidłowy powołany. Jeżeli ma miejsce taka sytuacja, to nie powinny się z tym wiązać szczególne problemy, nawet jeżeli z jakichś powodów (np. formalnych) sąd odmawia wpisu do rejestru.
Ten brak kłopotów to jednak teoria, bowiem nawet w przypadku prawidłowego powołania do zarządu nie wszyscy z tego powodu muszą być zadowoleni. Taka sytuacja ma miejsce najczęściej w spółkach, gdy istnieje konflikt między wspólnikami. Największe nasilenie problemów występuje, gdy przy sporze w spółce układ głosów wynosi 50 proc. na 50 proc. czy też przewaga jednej ze stron jest minimalna, np. 49,9 proc. do 50,1 proc., a uchwały muszą zapaść bezwzględną większością głosów. Dwie dziesiąte wiele tu znaczy. Toteż nic dziwnego, że wspólnicy pozostający w jakże minimalnej mniejszości będą robić wszystko, aby to ich głosami mogła zapaść uchwała dla mniejszości korzystna, np. powołująca zarząd (jeżeli taką kompetencję wspólnicy mają), albo go odwołująca, gdyż zgodnie z art. 203 par. 1 k.s.h. zarząd może być w każdej chwili odwołany uchwałą wspólników (w spółce akcyjnej również może być w każdym czasie odwołany, ale nie tylko przez wspólników – por. art. 370 par. 1 k.s.h.).
Mając prawo zwołania zgromadzenia wspólników lub wpływ na to prawo, stosuje się różne triki, aby większość wymanewrować (większość nie musi tego robić, bo ma większość). Próbuje się to robić np. poprzez zwołanie zgromadzenia wspólników i wysłanie zawiadomień w różnym czasie (choć jest to naruszenie art. 20 k.s.h.) po to, by jedni otrzymali pisma wcześniej, a inni później; takie określenie przedmiotu obrad, aby można było „wcisnąć” sprawy nieprzewidziane; zwołanie zgromadzenia wspólników w czasie generalnie dla nich niedogodnym (np. między 26 grudnia a 1 stycznia), albo gdy w tym terminie docierają zawiadomienia itp. To wszystko po to, aby przejąć choćby przejściowo kontrolę nad spółką, w szczególności powołać zarząd. Tego typu działania prowadzą często do tego, że w spółce istnieje zarząd „stary” i „nowy”.
Umożliwia to m.in. orzecznictwo Sądu Najwyższego (por. uchwała 7 sędziów SN III CZP 13/13), zgodnie z którym nawet wadliwa uchwała jest skuteczna do czasu prawomocnego jej uchylenia. Przy przepychankach między „starym” a „nowym” zarządem ten pierwszy wnosi najczęściej o tymczasowe wstrzymanie uchwał powołujących ten drugi. Postanowienia sądu w tej mierze są natychmiast skuteczne. Który zarząd może więc działać? A może trzeba to jeszcze inaczej rozstrzygnąć?
W tej sprawie ostatnio wypowiedział się Sąd Najwyższy w uchwale III CZP 91/15, który powołując się na art. 253 par. 2 k.s.h. (analogicznie art. 426 par. 2 k.s.h. w spółce akcyjnej) stwierdził, że ani stary ani nowy, działać może tylko kurator, którego wyznacza sąd właściwy do rozstrzygnięcia powództwa (proszę bardzo – jak chcesz, to masz – jeszcze jeden kurator). Czy Sąd Najwyższy podjął słuszną uchwałę, bo przecież tylko jeden bądź drugi zarząd jest tym, który działa prawidłowo? Czy ma więc w tym przypadku miejsce „niedziałanie zarządu za spółkę”, o którym mowa jest w art. 253 par. 2 i 426 par. 2 k.s.h.? Sąd słusznie opowiedział się za szerokim rozumieniem pojęcia „niedziałania” jako takiego, które wiąże się nie tylko z ewidentnym brakiem organu czy nieobsadzeniem organu (por. art. 42 k.c. – kurator prawa materialnego), ale również, a może przede wszystkim, z sytuacją, gdy mamy pat decyzyjny (np. nie można przegłosować uchwały ze względu na równość głosów) czy „pat zaskarżalności”, z którym mamy do czynienia w związku z cytowanym orzeczeniem Sądu Najwyższego.
Sąd słusznie przyjął, że mimo iż jest zarząd w spółce (któryś z dwóch zarządów jest prawidłowo umocowany do pełnienia funkcji), to na czas zaskarżenia uchwał dotyczących zarządu przyjmujemy swoistą fikcję, że zarządu nie ma. „Stary” zarząd skarżący uchwałę o powołaniu nowego pozostaje jakby w zawieszeniu, a drugiego jakoby jeszcze nie było. Dlatego, rozumując racjonalnie, sąd nie przyjął argumentacji, że skoro spółka ma zarząd i wstrzymano uchwałę o zmianach w zarządzie i powołano całkiem „nowy” zarząd, to nie jest możliwe ustanowienie kuratora. Jest możliwe, bo w wyniku „pata zaskarżalności” w istocie żaden zarząd nie może w czasie sporu działać za spółkę, a tego wymagają art. 253 par. 2 i 426 par. 2 k.s.h. W związku z tym nikt nie może być uprzywilejowany, a tak byłoby, gdyby dopuścić „stary” zarząd do działania.
A więc jest zarząd czy go nie ma? Jest kurator.
Mając prawo zwołania zgromadzenia wspólników lub wpływ na to prawo, stosuje się różne triki, aby większość wymanewrować (większość nie musi tego robić, bo ma większość). Tego typu działania prowadzą często do tego, że w spółce istnieje zarząd „stary” i „nowy”.