Nie wszystkie sprawy Trybunał Konstytucyjny będzie musiał rozpoznawać według kolejności wpływu. Nowelizacja, która wprowadza taką zasadę, odnosi się tylko do postępowań zainicjowanych wnioskami.
Zeszły rok w sądzie konstytucyjnym / Dziennik Gazeta Prawna
Małgorzata Kryszkiewicz redaktor Gazety Prawnej / Dziennik Gazeta Prawna
Artykuł 80 ust. 2 ustawy o Trybunale Konstytucyjnym wprowadzony ostatnią nowelizacją (Dz.U. z 2015 r. poz. 2217) stanowi, że terminy rozpraw albo posiedzeń niejawnych, na których rozpoznawane są wnioski, wyznaczane są według kolejności wpływu spraw do trybunału. Z brzmienia przepisu wynika więc, że ta zasada nie dotyczy spraw zainicjowanych pytaniem prawnym sądu lub skargą konstytucyjną, do której uprawnieni są obywatele. W tych przypadkach wszystko zostaje po staremu.
Potwierdza to prof. Bogusław Banaszak, autor komentarza do konstytucji.
– Z wykładni językowej wynikałoby, że tylko sprawy zainicjowane poprzez wniosek mają być rozpoznawane według kolejności wpływu. Gdyby było inaczej, ustawodawca by to wyraźnie zaznaczył, albo wpisując w jednostce redakcyjnej skargi i pytania prawne, albo odsyłając do ust. 1 art. 80, gdzie są one wszystkie wymienione – potwierdza prof. Banaszak.
Jak mówi, w kwestii kolejności rozpoznawania spraw przez sądy konstytucyjne, zwyczaje na świecie są rozmaite.
– Na przykład amerykański Sąd Najwyższy sam decyduje, które sprawy w ogóle rozpozna a austriacki sąd konstytucyjny rozpoznaje je według daty wpływu – mówi prof. Banaszak.
Sądy bez zawieszeń
Wszystko wskazuje więc na to, że sądy, które kierując pytanie prawne zawieszają własne postępowanie, nie będą wcale tak długo czekać na wyrok TK. W kolejności wpływu mają być natomiast rozpatrywane sprawy wnoszone przez prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu, premiera, grupę 50 posłów lub 30 senatorów, pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego, rokuratora generalnego, prezesa Najwyższej Izby Kontroli i rzecznika praw obywatelskich, organy samorządu terytorialnego, związki zawodowe, organizacje pracodawców, Kościoły czy w pewnym zakresie Krajową Radę Sądownictwa (art. 191 konstytucji).
– Takie rozwiązanie podważa jakikolwiek sens badania konstytucyjności prawa w trybie prewencyjnym. Z punktu widzenia ustroju państwa i reguł, na których ono się opiera, tego typu działania zmierzają do ograniczenia funkcji TK jako strażnika konstytucji, a tym samym jest sprzeczne z istotą konstytucji – krytykuje prof. Mirosław Wyrzykowski, sędzia TK w stanie spoczynku.
Nową regułę podobnie rozumie Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
– Zapis dotyczący rozpoznawania wniosków według kolejności wpływu został wprowadzony tylko i wyłącznie po to, by TK nie mógł uznać za niezgodną z konstytucją jakiejkolwiek ustawy, którą uchwali obecny Sejm. Równie dobrze przepis mógłby brzmieć: ustawy uchwalone przez Sejm obecnej kadencji nie mogą być oceniane przez TK wcześniej niż za 10 lat – wskazuje.
Jednak zdaniem sędziego Strączyńskiego, jeśli reguła kolejności wpływu nie dotyczy pytań prawnych, to otwiera się droga do zbadania legalności ustawy o TK z ustawą zasadniczą – ale w drodze pytania sądu. – Na przykład jeśli któryś z sędziów wybranych do TK w poprzedniej kadencji wytoczyłby pozew w sądzie pracy, to sąd rozpoznając jego sprawę, mógłby skierować pytanie prawne dotyczące ustawy o TK – wyjaśnia.
Rygiel na wnioski
Ale reguły, według których mają być rozpatrywane wnioski, nie są do końca jasne. Jak wskazuje prof. Ewa Łętowska, sędzia TK w stanie spoczynku, nie wiadomo np., czy kolejność odnosi się do rozpoznania wstępnego (wniosków, o których mowa w art. 191 ust. 2 konstytucji), czy merytorycznego. Bo zanim Trybunał rozpozna wniosek merytorycznie jest on poddawany kontroli wstępnej. Wiele wniosków jest odrzucanych właśnie na tym etapie. – Ponadto w tych sprawach zachodzi dalsza komplikacja. W sprawach nieskomplikowanych wstępne narady, przygotowanie stanowiska TK trwają krótko, ale gdy sprawa jest kontrowersyjna pod względem prawnym, to narady trwają dłużej. Jeśli wyznaczałoby się termin rozprawy merytorycznej ze względu na datę wpływu wniosku do TK, to wówczas kwestia, która nastręcza najwięcej trudności, blokuje rozpoznanie spraw łatwiejszych – wyjaśnia prof. Łętowska i wskazuje na możliwe zagrożenia systemowe dla funkcjonowania sądu konstytucyjnego.
– Istnieje więc niebezpieczeństwo zablokowania funkcjonowania trybunału poprzez przedłożenie mu zagadnienia, które wyjątkowo różni skład. Wówczas to będzie taki rygiel blokujący rozpoznanie innych wniosków – tłumaczy prawniczka.
Ale może być gorzej: Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, we wniosku o stwierdzenie niezgodności z konstytucją nowelizacji ustawy o TK zwraca uwagę, że przepisy są wewnętrznie sprzeczne. Skoro zasada rozpoznawania sprawy według kolejności wpływu dotyczy tylko wniosków, to nie wiadomo, dlaczego ustawodawca powiązał termin rozpraw nie z kolejnością wpływu tylko samych wniosków, lecz z kolejnością wnoszenia wszystkich spraw (a więc także skarg konstytucyjnych i pytań prawnych). „Z jednej strony, jak się wydaje, intencją ustawodawcy było, aby pytania prawne sądów i skargi konstytucyjne były rozpoznawane poza kolejnością wpływu. Z drugiej zaś strony realizacja tej intencji poprzez nieudolną redakcję przepisu nie jest możliwa” – wskazuje RPO.
TK dał rządzącym argumenty do dyskredytowania jego orzeczeń
W skład Trybunału Konstytucyjnego wchodzi 12 sędziów orzekających, w tym dwóch wybranych przez obecny parlament (Julia Przyłębska oraz Piotr Pszczółkowski) – ogłosił wczoraj Andrzej Rzepliński, prezes TK. To skutek umorzenia postępowania w sprawie uchwał Sejmu (o braku mocy prawnej wyboru pięciu członków TK przez poprzedni Sejm oraz tych, którymi dokonano powtórnego wyboru sędziów TK w tej kadencji).
Przypomnijmy, że 7 stycznia TK uznał, iż nie ma kompetencji do badania uchwał parlamentu. Jednocześnie podkreślił, że te pierwsze nie były obarczone takimi wadami prawnymi, aby można było uznać je za nieistniejące. Tym samym więc – zdaniem sędzi Sławomiry Wronkowskiej-Jaśkiewicz – trybunał podtrzymał swoje stanowisko, że przepis będący podstawą prawną do wyboru sędziów TK przez Sejm poprzedniej kadencji jest niezgodny z ustawą zasadniczą, ale tylko w takim zakresie, w jakim pozwolił na wybór dwójki sędziów, którym kadencja kończyła się już w nowej kadencji (sygn. akt K 34/15).
Niektórzy eksperci jednak zarzucają TK, że nie powinien był orzekać w sprawie uchwał w oparciu o przepisy poprzedniej ustawy. Zostały one bowiem uchylone obowiązującą od końca grudnia nowelizacją (Dz.U. z 2015 r. poz. 2217). Postępując w ten sposób, trybunał dał rządzącym pretekst do dyskredytowania swoich decyzji. Wysłał bowiem sygnał, że nie musi liczyć się z zasadą legalizmu. Tymczasem zgodnie z nią wszystkie organy państwowe muszą działać na podstawie i w granicach obowiązującego prawa.
Postanowieniem z 7 stycznia TK złamał jeszcze jedną zasadę: że wszystkie ustawy korzystają z domniemania zgodności z konstytucją do momentu, aż TK w swoim orzeczeniu nie stwierdzi czegoś przeciwnego.
Prezes Rzepliński, uzasadniając tę decyzję, wskazywał jednak na art. 195 konstytucji, zgodnie z którym sędziowie TK podlegają tylko jej (sędziowie pozostałych sądów, zgodnie z art. 178 ust. 1, podlegają nie tylko konstytucji, ale także ustawom). Tak więc – zdaniem Rzeplińskiego oraz części konstytucjonalistów – sędziowie TK mogą stosować konstytucję wprost i nie oglądać się na przepisy niższej rangi.
– W przeciwnym wypadku wpadlibyśmy w błędne koło – mówiła sędzia Wronkowska-Jaśkiewicz.
Grudniowa nowela bowiem przewiduje, że TK rozpatruje sprawy według kolejności wpływu, co oznaczałoby, że sprawa o jej zbadanie sama musiałaby wylądować na końcu kolejki.