System bezpłatnego poradnictwa został skonstruowany nieracjonalnie i na ostatnią chwilę - podsumowuje Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości w rozmowie z Anną Krzyżanowską.
Dr Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości / Dziennik Gazeta Prawna
Jakie wrażenia z pierwszych dni funkcjonowania ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej?
Nie są one do końca satysfakcjonujące, między innymi przez źle skonstruowany przez poprzednią ekipę rządzącą harmonogram do ustawy. Zakładał on, że ustawa wejdzie w życie 1 stycznia 2016 r., natomiast do 31 grudnia 2015 r. zastrzeżono termin, do którego zawarte powinny być umowy między powiatami a adwokatami i radcami, którzy mają udzielać porad. Efekt był taki, że 4 stycznia kilkudziesięciu punktów nie udało się otworzyć na czas. W Biuletynie Informacji Publicznej aż 89 powiatów nie było w ogóle informacji o godzinach otwarcia i lokalizacji punktów bezpłatnego poradnictwa. 8 stycznia liczba nieotwartych punktów wciąż wynosiła 63. To bardzo dużo.
Nie dało się tych problemów przewidzieć?
Niestety, w momencie objęcia urzędu przez ministra Zbigniewa Ziobrę całe instrumentarium prawne było już podpisane przez jego poprzednika Borysa Budkę. Dziś możemy więc monitorować sytuację i podejmować działania, które pozwolą na to, by punkty zaczęły wreszcie działać prawidłowo. Musimy jednak zmagać się z tym, że system bezpłatnego poradnictwa został skonstruowany nieracjonalnie i na ostatnią chwilę.
Dlaczego nieracjonalnie?
Weźmy pod uwagę choćby sposób informowania o punktach. Ustawa została pomyślana dla osób w trudnej sytuacji życiowej, często nieporadnych, seniorów. Wyobraża sobie pani seniora, mieszkańca wsi, w której mamy cztery domy, że szuka na stronie internetowej powiatu informacji o bezpłatnych poradach? Ja nie. A to jedyny sposób, by dowiedział się o funkcjonowaniu punktów w jego okolicy. Nikt nie wziął pod uwagę alternatywnych sposobów informowania o nich. Ta informacja powinna trafiać natomiast prosto do obywateli (ogłoszenie na urzędzie sołectwa, na drzwiach wiejskiej remizy strażackiej itp.), być rozpropagowana tak, by każdy mógł się z nią zapoznać.
Czy resort zastanawia się nad korektami w ustawie?
Obecnie nie są prowadzone prace w tym kierunku. Trzeba pamiętać, że ustawa o nieodpłatnej przesądowej pomocy prawnej jest potrzebna, a na jej uchwalenie społeczeństwo czekało aż 10 lat.
Krąg jej potencjalnych beneficjentów został jednak określony niezwykle szeroko. Mówi się, że z porad może skorzystać nawet 25 milionów osób. Trudno przyjąć, że w tym gronie znajdą się jedynie osoby w trudnej sytuacji życiowej, których nie stać na pomoc profesjonalnego pełnomocnika.
Oczywiście mogą wystąpić przypadki, gdy o pomoc zwrócą się np. osoby starsze, które stać na poradę udzielaną przez prawnika na wolnym rynku. Ustawodawca jednak, projektując tę ustawę, zrezygnował z kryterium dochodowego, taka była jego decyzja. Nie będziemy jej kwestionować.
Projekt w trakcie prac parlamentarnych ewoluował. Zdecydowano się np., by punkty prowadzone były nie tylko przez profesjonalnych pełnomocników, ale i przez organizacje pozarządowe. Jak te ostatnie skorzystały z tej możliwości?
Organizacji pozarządowych, które kwalifikują się do udzielania nieodpłatnych porad, jest jedynie kilkanaście w skali całego kraju. Ustawa przeznaczyła im natomiast do prowadzenia połowę wszystkich punktów, a więc 763. Tyle samo łącznie punktów prowadzić mieli adwokaci i radcy prawni. Wedle danych z 8 stycznia organizacje obsadziły jedynie 662 z nich. Te nieobsadzone 110 punktów to w głównej mierze efekt tego, że część organizacji startowała w konkursach organizowanych przez powiaty, a następnie, po ich wygraniu, gdy przyszło do zawierania umów, z niewiadomych przyczyn wycofywała się. Jedna z organizacji – wobec której prowadzone jest właśnie postępowanie wyjaśniające w resorcie – zgłosiła się z kolei do wielu konkursów w całym kraju, podając wszędzie te same dane co do osób, które w jej ramach miałyby udzielać porad. Zapewne spodziewała się przegranej. Teraz nie wykluczam, że poniesie tego konsekwencje.
To jedyny powód opóźnionego startu poradnictwa?
Nie. W pięciu przypadkach wojewoda nie przekazał też pieniędzy na funkcjonowanie biur. Zgodnie natomiast z ustawą udzielenie nieodpłatnej pomocy prawnej jest finansowane z budżetu państwa, z części będącej w dyspozycji wojewodów, przez udzielanie dotacji celowej powiatom. W kwestii finansowania pojawił się zresztą jeszcze jeden problem, o którego wyjaśnienie zwróciliśmy się do Ministra Finansów. Okazało się bowiem, że w 30 przypadkach samorządy nie zdecydowały się otworzyć biur nieodpłatnych porad prawnych z obawy o odpowiedzialność z tytułu naruszenia dyscypliny finansów publicznych. Resort nie uruchomił bowiem funduszy z rezerwy celowej.
Dlaczego?
Te pieniądze – zgodnie z przepisami – mogły być wypłacone dopiero po Nowym Roku.
Dziś są już jednak wypłacane?
Informacje z Ministerstwa Finansów świadczą o tym, że część wniosków o wypłatę środków została zaakceptowana i pieniądze czekają na wysłanie. Wojewodowie jeszcze więc ich nie mają. Powyższy brak zsynchronizowania startu bezpłatnego poradnictwa z wypłatą środków na ten cel to jednak wynik braku wyobraźni po stronie naszych poprzedników. Rezerwa na prowadzenie punktów powinna być wypłacona zdecydowanie wcześniej niż data wejścia w życie systemu. Obywatele nie powinni być natomiast narażani na negatywne konsekwencje związane z tą sytuacją. Mają święte prawo wymagać, by w ich powiecie udzielona została im pomoc prawna.
Co mają jednak zrobić, gdy akurat na ich obszarze punkty nie działają?
Ustawa nie zakłada rejonizacji w zakresie udzielania porad. To zaś oznacza, że osoby uprawnione mogą uzyskać nieodpłatną pomoc prawną w wybranym przez siebie punkcie w całej Polsce.