Konsumenci mieli dostać potężne narzędzie w sporach z korporacjami. Efekt? W ciągu ostatnich pięciu lat na co najmniej 170 postępowań grupowych żadne nie zakończyło się pomyślnie dla słabszej strony umów.
Katarzyna Kosik Associate, Kancelaria Prawna „Świeca i Wspólnicy” / Dziennik Gazeta Prawna
Problem dostrzegł rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. W związku z tym skierował do ministra rozwoju pismo z prośbą o przyjrzenie się sprawie i ewentualnie podjęcie działań w celu usprawnienia tej instytucji.
Spełnienie oczekiwań
Pozwy zbiorowe w polskim porządku prawnym funkcjonują od niedawna. Swe oparcie mają bowiem w ustawie z 17 grudnia 2009 r. o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym (Dz.U. z 2010 r. nr 7, poz. 44). „Wejście w życie ustawy było spełnieniem oczekiwań konsumentów, wiążących ogromne nadzieje z wprowadzeniem postępowań grupowych do polskiego porządku prawnego. Postępowania grupowe miały w założeniu przyczynić się do uproszczonego, szybszego, tańszego i efektywniejszego rozstrzygania przez sądy spraw powtarzalnych” – zwraca uwagę w swym liście Adam Bodnar.
Rzeczywiście, politycy wówczas przekonywali, że wreszcie sprawy obywateli przeciwko bankom czy zakładom ubezpieczeń będą w sądach prostsze do wygrania. Niektórzy rysowali obraz niczym z amerykańskich filmów, gdzie zwyczajni ludzie walczą o milionowe odszkodowania.
Tak się jednak nie stało. Powód? Zdecydowana większość pozwów nawet nie została merytorycznie rozpatrzona: albo je zwrócono, albo odrzucono. Sądy wielokrotnie uznawały, że nie jest zachowany warunek jednorodności grupy. Wymogiem ustawowym jest bowiem, aby co najmniej 10 osób dochodziło roszczenia jednego rodzaju opartego na tej samej lub takiej samej podstawie faktycznej, a wysokość tego roszczenia u każdego członka grupy została ujednolicona przy uwzględnieniu wspólnych okoliczności sprawy. Mówiąc prościej: sądy uznają, że w grupie co najmniej 10 powodów poszczególne osoby są w odmiennej sytuacji. A to oznacza, że właściwe są indywidualnie wytaczane powództwa.
Bez przełomu
Przełomem miało być postanowienie SN z 28 stycznia 2015 r. (sygn. I CSK 533/14) dotyczące dopuszczalności pozwu zbiorowego w sprawie katastrofy w hali Międzynarodowych Targów Katowickich.
– Nie ma doskonałego prawa. I ta ustawa także jest niedoskonała. Ale od tego są sądy, aby powstawała wykładnia odpowiadająca celowi ustaw – stwierdziła wówczas sędzia sprawozdawca Irena Gromska-Szuster.
Dodała, że zbyt restrykcyjne gramatyczne analizowanie przepisów jest niewłaściwe. Sprawa katastrofy wróciła do sądu okręgowego. Po roku od tego orzeczenia konsumenci wciąż wyczekują pierwszej pozytywnie zakończonej sprawy w postępowaniu grupowym.
Stąd prośba RPO, do którego zgłaszają się niezadowoleni obywatele. „Omawiane postępowanie nie spełniło pokładanych w nim nadziei i oczekiwań konsumentów, w szczególności zaangażowanych w spory z przedsiębiorcami prowadzącymi działalność gospodarczą znacznych rozmiarów” – konkluduje dr Bodnar.

Dopóki sędziowie wyszukiwać będą formalne niedociągnięcia, dopóty problem będzie istniał

Jednolitość roszczeń, niejednokrotnie negowana przez sądy w pierwszym etapie postępowania grupowego, czyli podczas badania kwestii dopuszczalności tego postępowania, nie doczekała się ujednoliconej definicji, która mogła by stać się podstawą wypracowania spójnej praktyki sądowej. W doktrynie podnosi się, że zakres pojęcia „roszczeń jednego rodzaju” powinien odpowiadać założeniom ustawodawcy, takim jak usprawnienie wymiaru sprawiedliwości poprzez łączne rozstrzyganie wielu spraw, oraz postulatowi efektywności tego postępowania, tj. ograniczeniu jego kosztów i sprzyjaniu ekonomice procesowej. Wydaje się, że określenie rodzaju roszczeń w sposób zbyt wąski stałoby w ostrej sprzeczności z wymienionymi celami ustawodawcy i w praktyce uniemożliwiało dochodzenie roszczeń w postępowaniu grupowym.
Jak zostało wskazane w uzasadnieniu postanowienia Sądu Najwyższego z 28 stycznia 2015 r. (I SCK 533/14) rozwiązania dotyczące postępowania grupowego zawarte w art. 1 i art. 2 ustawy są niespójne, przez co dochodzenie roszczeń jest utrudnione. Ponadto SN zwraca uwagę, że stosowana przez sądy wykładnia powinna sprzyjać efektywnemu działaniu tego postępowania. Sądy rozpatrujące pozwy w postępowaniu zbiorowym powinny więc w większym stopniu uwzględniać interesy konsumentów aniżeli dokonywać wykładni literalnego brzmienia przepisów w oderwaniu od wykładni celowościowej.
Dopóki sędziowie wyszukiwać będą formalne niedociągnięcia na każdym etapie procedowania, dopóty problem będzie istniał. Rozwiązaniem jest więc, jak w większości wypadków, rozpoznawanie spraw w sposób rzetelny i wyczerpujący.