Dr Michał Synoradzki Podział na radców prawnych sensu stricto, czyli wykonujących zawód jako pracownicy, oraz tych, wykonujących zawód jako wolny, zakończyłby nikomu niepotrzebny spór między środowiskami.
Naczelna Rada Adwokacka nie ma legitymacji, by zaskarżyć zmianę przepisów dopuszczających radców do obron karnych. Tak niedawno uznał Trybunał. Był pan zaskoczony tą decyzją?
Tak. Tym bardziej że wiele naszych argumentów zostało uznanych za oczywiście bezzasadne i to bez jakiegokolwiek uzasadnienia. Nie jest to nowe podejście trybunału do naszego samorządu. Wiele wniosków o zbadanie zgodności przepisów z konstytucją wystosowanych przez NRA w przeszłości było traktowanych jako niepozostające w zakresie jej działania. Ale w przypadku noweli kodeksu postępowania karnego doczekaliśmy wniosku, który dotyczy wyłącznej kompetencji samorządu adwokackiego. Zmiana kodeksu, ingerując w regulację obron w sprawach o przestępstwa i przestępstwa skarbowe, dotyka materii, która dotąd zarezerwowana była wyłącznie dla adwokatów. Nie przesądzając więc, czy samo przekazanie radcom prawa do obrony w tych sprawach jest zgodne z ustawą zasadniczą, sam punkt ingerencji niewątpliwie dotyczył spraw bezpośrednio związanych z naszym samorządem. Innymi słowy: nawet jeśli w tej sprawie nie mamy racji, to mamy legitymację.
Skoro zdaniem TK NRA nie miała legitymacji w tym zakresie, to kto miał?
Dobre pytanie. Zgodnie z przepisami wniosek musi dotyczyć spraw związanych bezpośrednio z zakresem działania wnioskodawcy. W naszej ocenie taki związek oczywiście zachodził. Przecież teza, że obrona w sprawach karnych jest związana jedynie pośrednio z interesem adwokatury, byłaby całkowicie pozbawiona uzasadnienia. Natomiast na pewno legitymację w tej sprawie mieli radcowie. Zmiany dotyczyły bowiem ich ustawy. Wiadomo jednak, że samorząd radcowski nie był zainteresowany skarżeniem regulacji przyznających im nowe kompetencje.
Po 1 lipca uprawnienia radców de facto przewyższają uprawnienia adwokatów. Radcowie będąc na etatach nie mogą być jedynie obrońcami w sprawach karnych. Myśli pan, że ich samorząd będzie dążył do zlikwidowania tego ograniczenia?
Odpowiem tak. Artykuł 24 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia mówi, że obrońcą w sprawach o wykroczenia może być adwokat albo radca prawny. Przepis ten był ustanowiony w 2001 r. Jednak radcowie mogli udzielać pomocy prawnej osobom fizycznym tylko, gdy nie pozostawali w stosunku pracy. Ustawodawca o tym fakcie zapomniał i doprowadził do sytuacji, że obecnie w sprawach o wykroczenia radca może jednocześnie pozostawać na etacie i być obrońcą. Mimo że była doskonała okazja dla dokonania korekty w tej mierze – prace nad dużą nowelą procedury karnej – zmian zaniechano. I szczerze mówiąc moim zdaniem nie poruszono tej kwestii, by mieć precedens na przyszłość; by mieć się właśnie do czego odwołać, postulując zniesienie ostatniego ograniczenia przy reprezentacji w obronach o przestępstwa i przestępstwa skarbowe. To bardzo przebiegła taktyka. Samorząd radcowski planuje długoterminowo.
Uznanie przez trybunał zakwestionowanych przez NRA przepisów za niekonstytucyjne mogłoby temu zapobiec?
Zdecydowanie. Orzeczenie to mogłoby uczynić jednak jeszcze inną ważną rzecz – zdefiniować pojęcie zawodu wolnego i odpowiedzieć, dlaczego jego przedstawiciele powinni korzystać ze specjalnej ochrony. Jako że adwokatura złożyła już zażalenie na postanowienie TK, trybunał wciąż ma unikalną szansę, by dać adwokatom płaszczyznę do dogadania się z radcami.
W jaki sposób?
Wniosek do trybunału służy interesom nie tyle adwokatury, ile wolnego zawodu prawniczego w Polsce. Stwierdzenie przez trybunał, że konstytucyjna zasada równości traktowania nie pozwala radcom prawnym łączyć prerogatyw zawodu wolnego z zawodem zależnym uzewnętrzni w wyraźny sposób tę grupę radców, którzy chcą swój zawód wykonywać jako wolny. Grupę tę będzie łączyć z adwokaturą naturalna wspólnota interesów, można bowiem powiedzieć, że poza różnicą nazwy zawodu i kolorem wypustki togi nic ich nie będzie różnić. Jestem przeświadczony, że z tym środowiskiem radców adwokatura mogła będzie wówczas bez obaw rozmawiać w duchu ścisłej współpracy oraz z myślą o zjednoczeniu. Podział na radców prawnych sensu stricto, czyli wykonujących zawód jako pracownicy oraz radców, wykonujących swój zawód jako wolny, zakończyłby nikomu niepotrzebny, długi spór między środowiskami prawniczymi. I pozwoliłby wzmocnić całe środowisko prawnicze w interesie ogólnospołecznym.
To znaczy?
Bezspornie, w okresie ostatniego dwudziestolecia rola prawników w kształtowaniu ustroju państwa ustawicznie malała. I to nie tylko poprzez osłabiający oba środowiska spór radcowsko-adwokacki. Malała rola sądownictwa, a rosła władzy ustawodawczej oraz jej apetyt na ingerowanie w kwestie orzecznicze. Klasa polityczna w Polsce już dawno zrozumiała, że osłabiając środowiska prawnicze, eliminuje niezależne od władzy ustawodawczej instytucje ochrony praw obywatelskich. Kumulację tego zjawiska obserwujemy w ostatnich dniach: mam tu na myśli sprawę wątpliwego prawnie ułaskawienia nieprawomocnie skazanego dygnitarza czy też próby dekonstrukcji Trybunału Konstytucyjnego.