Sąd Najwyższy uchylił decyzje ministra sprawiedliwości o przeniesieniu sędziów Sądu Rejonowego w Strzyżowie do Sądu Rejonowego w Rzeszowie. I powstał problem: sędziowie ci nie mają gdzie wrócić. Ich macierzysta jednostka bowiem nie istnieje – została zniesiona w 2013 r. Jest teraz wydziałem zamiejscowym SR w Rzeszowie. W tej sytuacji sędziowie uznali, że nie pozostało im nic innego, jak zwrócić się do ministra sprawiedliwości o przeniesienie w stan spoczynku.
Tło historyczne
Cała ta sytuacja to pokłosie tzw. reformy Gowina, czyli przekształcenia z dniem 1 stycznia 2013 r. 79 mniejszych sądów rejonowych w wydziały zamiejscowe większych jednostek. Wśród tych przekształcanych znalazł się również SR w Strzyżowie.
Część sędziów z likwidowanych sądów nie zgodziła się z decyzją ministra sprawiedliwości o przeniesieniu ich do jednostek przejmujących. Odwołań od takich decyzji wpłynęło do Sądu Najwyższego ponad 320. Do tej pory nie były one jednak rozpatrywane, gdyż w jednej z takich spraw izba pracy SN zdecydowała się zadać pytanie prawne Trybunałowi Konstytucyjnemu. Sędziowie bowiem powzięli wątpliwości, czy zgodne z ustawą zasadniczą są przepisy prawa o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 427 – dalej u.s.p.), które pozwalają ministrowi przenieść sędziego bez jego zgody, jeżeli jego dotychczasowe stanowisko zostało zniesione na skutek m.in. zmiany organizacji sądownictwa lub zniesienia sądu (art. 75 par. 3 w związku z art. 75 par. 2 pkt 1).
TK jednak nie udzielił odpowiedzi na to pytanie: sprawa przeleżała tak długo, że zdążyły już wejść w życie dwa rozporządzenia ministra sprawiedliwości (1 stycznia br. i 1 lipca br.), które przywróciły większość sądów zniesionych przez Gowina. Pech chciał, iż pytanie SN dotyczyło sędziego akurat jednej z tych jednostek, które zostały reaktywowane, a TK wykorzystał ten fakt, aby umorzyć postępowanie. Uznał bowiem, że skoro sędzia wrócił do macierzystego sądu, to ewentualne orzeczenie co do niekonstytucyjności zaskarżonych przepisów nie miałoby wpływu na rozstrzygnięcie sprawy zawisłej przed Sądem Najwyższym.
Problemy aktualne
Tyle tylko, że nie wszystkie sądy zlikwidowane przez Gowina wróciły już na mapę sądownictwa. SN został więc z twardym orzechem do zgryzienia. Musi bowiem, wobec decyzji TK, podjąć wszystkie zawieszone postępowania i zdecydować o losach także tych sędziów, których jednostki macierzyste nie zostały reaktywowane. Wśród pierwszych tego typu rozstrzygnięć były te dotyczące sędziów, których minister próbował przenieść w 2013 r. z SR w Strzyżowie do SR w Rzeszowie. SN przyznał rację odwołującym się i uchylił decyzje ministra.
– Na skutek tych orzeczeń sędziowie ci zostali sędziami „bez ziemi”. Ich macierzysta jednostka została bowiem zlikwidowana, a oni nie zostali w sposób prawidłowy przeniesieni do innego sądu. Tym samym stracili prawo do orzekania, gdyż obszar władzy jurysdykcyjnej sędziego jest nierozerwalnie związany z obszarem właściwości sądu, do którego jest on powołany – tłumaczy Łukasz Piebiak, przewodniczący zespołu ds. ustroju sądów Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Dlatego też sami zainteresowani postanowili złożyć do ministra sprawiedliwości wnioski o przeniesienie w stan spoczynku.
– Wydaje się, że jest to jedyne rozsądne wyjście z tej sytuacji, skoro i tak nie mogą pełnić czynności sędziowskich – komentuje sędzia Piebiak.
Przypomina jednak, że właśnie trwają prace nad przywróceniem SR w Strzyżowie.
– Z tego, co mi wiadomo, są już na końcowym etapie. Może się więc zdarzyć, że minister do tego czasu nie rozpozna wniosków sędziów o przeniesienie w stan spoczynku. A po reaktywacji jednostki odmówi ich uwzględnienia, uznając, że sędziowie ci stali się na powrót sędziami strzyżowskiego sądu – mówi Piebiak.
Tyle że – jak podkreśla –powstanie wtedy wątpliwość, czy jest to ten sam sąd, czy też nowy o tej samej nazwie, co ten zniesiony.
Na razie nie są znane motywy, jakimi kierował się SN, uchylając decyzje MS. Można jednak przypuszczać, że przynajmniej w części składy orzekające oparły swoje rozstrzygnięcia na uchwale SN ze stycznia 2014 r. podjętej w pełnym składzie (sygn. akt BSA-I-4110-4/13). Wówczas to uznano, że minister sprawiedliwości nie może przy przenoszeniu sędziów zostać zastąpiony przez wiceministra sprawiedliwości. A podczas reformy z 2013 r. decyzje w tego typu sprawach podpisywali właśnie zastępcy Jarosława Gowina. Co istotne – SN w uchwale tej podkreślił, że wykładnia w niej dokonana wywołuje skutki jedynie na przyszłość. A to oznacza, że rozstrzygnięcia podejmowane do tej pory przez sędziów wadliwie przeniesionych są ważne.
Rozstrzygnięcia podjęte dotąd przez sędziów wadliwie przeniesionych są ważne