Prof. Maciej Gutowski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu / Dziennik Gazeta Prawna
Polemika
Prezes Krajowej Rady Radców Prawnych Dariusz Sałajewski chciał wyrazić się głośno i zdecydowanie, lecz nieprecyzyjnie określił, przeciwko komu i czemu chce protestować („Kto zaminował pola współpracy, czyli: basta, Panowie Dziekani!” – DGP 196/2015). Zaprotestował więc przeciwko uprzedzeniom zawartym w trzech postawionych przez siebie samego tezach, przeciwstawiając się im bardzo kategorycznie. Niesłusznie jednak jako swojego adwersarza wskazał nienazwanych z imienia i nazwiska dziekanów, którym – używając całej mocy swego autorytetu – powiedział: basta.
Inspirację do napisania artykułu pan prezes znalazł w jakimś niemądrym fragmencie wpisu na Facebooku (jak sądzę, autorstwa któregoś z oponentów opracowanego przez nas projektu Strategii Adwokatury), którym radcowie prawni słusznie mogli czuć się dotknięci. Znalazłszy ten facebookowy wpis, pan prezes – poprzez użycie liczby mnogiej – zasugerował (mam nadzieję, że nieświadomie), że ma ten wpis coś wspólnego z projektem Strategii Adwokatury i jego współautorami: ze mną i z prof. Piotrem Kardasem. To oczywista nieprawda uzasadniona starym powiedzeniem: wszystko jedno – ukradł czy go okradli – ważne, że był zamieszany w kradzież.
Projekt Strategii Adwokatury zbudowaliśmy na fundamencie współpracy adwokatów i radców prawnych – równych sobie prawników zrzeszonych w dwóch odrębnych samorządach – i na współpracy wszystkich zawodów prawniczych. Jeśli znalazł się na Facebooku krytyczny wobec tego projektu wpis, który pan prezes uznał za obraźliwy dla radców prawnych, obrazuje to tylko, że propozycje współpracy mają swoich przeciwników. Kontestujące wpisy to nie są jednak żadne miny – to jest agresywna krytyka. Do niej trzeba się przyzwyczaić i nigdy krytyki nie ukrywać. Projekt Strategii rodzi się w bólach, również poprzez krytykę: i tę życzliwą, i nieżyczliwą. Ale każdą trzeba pokazać publicznie, niezależnie od jej poziomu – zainteresowani ocenią, kto ma rację. Chodzi w końcu o to, by danie główne było już bez zarzutu.
Całkowicie zaskakuje podstawowa teza pana prezesa Sałajewskiego, że za niemożność współpracy pomiędzy samorządami winę ponoszą jątrzyciele, którzy zaminowali pola współpracy. Nie traciłbym czasu na poszukiwanie rzekomego układu jątrzycieli, który miałby zajmować się stawianiem min. Pielęgnowałbym pola, nie obawiając się ich. Wskazane przez pana prezesa miny to raczej mity siedzące w głowach przedstawicieli samorządów myślących według dawnych schematów. Młodsze pokolenie adwokatów i radców prawnych ich nie dostrzega; w ogóle nie wartościuje swoich kolegów według kryterium etosu, etyki czy stosunku pracy. Nie żadne miny, lecz uprzedzenia niektórych działaczy przeszkadzają im współpracować.
Zupełnie niepotrzebnie pan prezes zwalcza naszą prognozę, że w przyszłości sposób wykonywania zawodu stanowić będzie podstawę stopniowego wyodrębniania się dwóch kategorii prawników świadczących usługi prawne: wykonujących wolny zawód oraz pozostających w stosunku pracy. To nie jest żadna mina. Może nie mamy racji, ale jesteśmy i byliśmy konsekwentni w projekcie Strategii oraz we wszystkich publikacjach. Nasza replika nie była korektą wcześniejszego stanowiska – była odpowiedzią na jego opaczne odczytanie przez pana prezesa. Projekt Strategii właśnie, opierając się na wynikach ankiety, sugeruje prawnikom decyzję zgodną z ich potrzebami zawodowymi. To nie jest propozycja wartościująca zawody prawnicze – zresztą o wiele mniej dotyczy ona samorządów niż rynku usług prawnych. Jeśli więc różniąca nas prognoza co do kształtu tego rynku ma być – w oczach pana prezesa – miną uniemożliwiającą współpracę, wygląda to niestety na pretekst mający uzasadnić jej zaniechanie.
Trzeba mieć nadzieję, że jest inaczej. Współpracy też trzeba się nauczyć. Możemy miewać różne zdania, ale nie powinniśmy się obrzucać epitetami, bo polemista to nie jątrzyciel. Pielęgnować należy to, co łączy, nie to, co dzieli. Sensowna współpraca to wyzwanie dla całego środowiska prawniczego, które powinno pokazać, że potrafi podążać swoją ścieżką – inną niż politycy, którzy współpracować nie potrafią. Dziś jest czas, by pielęgnować spojrzenie nowsze, pozbawione uprzedzeń – spojrzenie pragmatyczne, skierowane na tworzenie przyjaznych warunków do wykonywania zawodu, poprawę własnych struktur, eliminację złych nawyków, budowę wizerunku. Tylko tak ukierunkowana współpraca pozwoli odeprzeć zapędy rozochoconych polityków, gotowych popsuć wszystko, do czego się zabiorą. Im zostawmy monopol na poszukiwanie układu minujących pola współpracy jątrzycieli.
I na koniec: bez współpracy pomiędzy dziekanami reprezentującymi izby nie będzie sukcesów na niwie ogólnopolskiej. Współpraca ta działa (w Wielkopolsce także na linii adwokaci – radcowie prawni). Strategię adwokatury budujemy przez dyskusję – nawet ostrą i burzliwą. Ale na końcu i tak współpracujemy. Gratuluję sukcesu w postaci porozumienia, którym pan prezes słusznie się pochwalił w swym felietonie. Jednak by oceniać danie główne, trzeba zostawić kuchnię kucharzom. Nawet jeśli przy pracy zaklną, mogą ugotować coś dobrego.
Współpracy też trzeba się nauczyć. Możemy miewać różne zdania, ale nie powinniśmy się obrzucać epitetami