Przedsiębiorca nie może ponosić odpowiedzialności za to, że nie zabezpieczył dostępu do swojego routera i ktoś za jego pośrednictwem złamał prawo – uznają sądy.
Nie pierwszy taki wyrok / Dziennik Gazeta Prawna
Wykorzystując niezabezpieczoną hasłem sieć WiFi, można w internecie naruszyć dobra osobiste, a nawet popełnić przestępstwo. Od pomówienia na forum, poprzez piractwo, a skończywszy na rozpowszechnianiu pornografii dziecięcej. Z jednej strony oczywiste jest, że odpowiedzialność powinien ponosić wyłącznie sprawca. Z drugiej jednak, gdyby nie brak haseł, to nie doszłoby do przestępstwa. Z tych względów np. niemieckie sądy uznają, że właściciel ma obowiązek zabezpieczać swój router. W Polsce – jak wynika z utrwalającego się właśnie orzecznictwa – nie ma takiego obowiązku.
Sprawa dotyczyła przewodniczącego rady gminy, który jest też pracownikiem gabinetu rehabilitacji. Gabinet mieści się w gminnym budynku, którego remont za 300 tys. zł zdecydowała się przeprowadzić rada. Ktoś na lokalnym forum napisał, że przewodniczący „ma zapewnioną premię u swojej pracodawczyni”. Radny oddał sprawę do prokuratury, ta jednak uznała, że ustalenie sprawcy nie jest możliwe. IP, z którego wysłano wpis, należy do firmowego routera, który nie był zabezpieczony hasłem. A jego właściciele zaprzeczyli, by to oni pomówili przewodniczącego. Samorządowiec zdecydował się sam wytoczyć im proces o ochronę dóbr osobistych. Sąd Okręgowy w Słupsku oddalił pozew, uznając, że nie udowodnił, by to któryś z przedsiębiorców był autorem wpisów.
„Potencjalny krąg osób, które mogły dokonać czy zamieścić w internecie kwestionowany wpis, jest szeroki i oczywiście niemożliwy do ustalenia, podany bowiem adres IP mogły wykorzystać także osoby pozostające poza budynkiem, korzystające z sieci” – zauważyła w uzasadnieniu wyroku przewodnicząca składu orzekającego sędzia Małgorzata Banaś. Jej zdaniem przedsiębiorcom nie można też czynić zarzutu, że nie chronili routera hasłem. Brak zabezpieczenia i tym samym bezwiedne udostępnienie adresu IP osobom trzecim nie są działaniami bezprawnymi – tłumaczyła sędzia – i nie prowadzi do naruszenia dóbr osobistych powoda.
Witold Chomiczewski, radca prawny w kancelarii Lubasz i Wspólnicy, zgadza się z tym rozstrzygnięciem.
– Brak zabezpieczenia sieci WiFi hasłem może skutkować podłączeniem się do niej przez osoby trzecie i naruszeniem przez nie prawa w internecie. W takich sytuacjach posiadacz routera nie będzie sprawcą czynu niedozwolonego, gdyż to nie on dopuścił się naruszenia. Jego odpowiedzialność jako pomocnika także jest trudna do uzasadnienia, gdyż wymagałoby to udowodnienia działania skierowanego na pomoc sprawcy w naruszeniu prawa – komentuje.
Pytanie, czy pozostawienie niezabezpieczonej sieci nie stanowi alibi dla sprawcy przestępstwa. W polskim prawie nie ma jednak przepisu, który pozwalałby z tego uczynić zarzut.
Można natomiast spotkać się z poglądem, że prawnie dopuszczalne jest zmuszenie właściciela routera, by go zabezpieczył.
– W sytuacjach gdy do niezabezpieczonej sieci WiFi dostęp może uzyskać anonimowo duża liczba osób, a naruszenia z jej wykorzystaniem już następowały lub z dużym prawdopodobieństwem nastąpią, wówczas art. 439 kodeksu cywilnego mógłby znaleźć zastosowanie. Na tej podstawie można byłoby żądać nakazania przez sąd podjęcia działań eliminujących źródło zagrożenia, czyli zabezpieczenia dostępu do sieci hasłem – przekonuje Witold Chomiczewski.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Okręgowego w Słupsku, sygn. akt I C 79/14.