Niewłaściwa wykładnia przepisów prawa może skutkować obawą organów władzy publicznej przed korzystaniem z pomocy adwokatów i radców prawnych - piszą adw. Jacek Dubois i adw. Elżbieta Buczek.
Elżbieta Buczek, adwokat / Media
I prezes Sądu Najwyższego prof. dr hab. Małgorzata Gersdorf udzieliła radcy prawnemu prof. Markowi Chmajowi pełnomocnictwa do przygotowania zmiany złożonego wniosku i popierania go przed Trybunałem Konstytucyjnym. Jest to z pewnością sytuacja precedensowa. Zadaniem I prezesa SN jest dbałość o jakość polskiego prawa. Jednym z narzędzi do realizacji tego celu jest wynikające z art. 191 Konstytucji RP prawo wystąpienia z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego. Oczywiste jest, że I prezes powinna zadbać, by wniosek ten został sporządzony na najwyższym poziomie. Dlatego zadanie to zostało zlecone profesjonaliście. Ta decyzja spotkała się jednak z krytyką (por. „Sąd wzywa fachowca”, DGP z 26 stycznia 2015 r.).
Działanie zgodne z prawem
Zarzucono, że prezes nie jest uprawniona do ustanowienia pełnomocnika w sprawach dotyczących postępowania przed TK. Uznano, że doszło do scedowania ustawowych kompetencji na rzecz podmiotu zewnętrznego, jakim jest kancelaria prawna, co następnie wywołało dyskusję, czy organy ustawowe mogą przekazywać, czy decentralizować swoje uprawnienia na zewnątrz.
Prawo do zainicjowania przez I prezesa SN postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym wynika z art. 31 ust. 1 ustawy o TK w zw. z art. 191 ust. 1 pkt 1 konstytucji. Równocześnie art. 27 tej ustawy wymienia podmioty, które mogą być uczestnikami postępowania przed TK, co oznacza, iż ustawa odróżnia prawo do wszczęcia postępowania i uczestniczenia w postępowaniu. Uczestnicy postępowania działają przed trybunałem osobiście lub przez umocowanego przedstawiciela. Przedstawicielem strony przed sądem, działającym w oparciu o pełnomocnictwo procesowe, może być adwokat lub radca prawny. Udzielenie pełnomocnictwa nie wyklucza możliwości występowania w sprawie pracownika danej instytucji, jak również udzielenie pełnomocnictwa nie pozbawia strony możliwości samodzielnego działania.
Nie powinno zatem budzić wątpliwości, iż osobą wyznaczoną do reprezentowania I prezesa SN w postępowaniu mógł być radca prawny, który w zakresie udzielonego pełnomocnictwa dokonał modyfikacji złożonego wcześniej wniosku. Warto również zauważyć, że skuteczne umocowanie pełnomocnika podlega ocenie TK, który nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości.
Również ustawa o SN nie ogranicza I prezesa SN w możliwości udzielenia pełnomocnictwa procesowego. Z art. 12 wynika, iż w postępowaniu przed TK, SN może reprezentować I prezes lub wyznaczona przez niego osoba. Ustawa nie precyzuje, kto może być ,,osobą wyznaczoną”, nie zastrzega jednak, że musi być to osoba wyznaczona jedynie spośród sędziów SN. Ponadto, gdy ustawodawca chciał powierzyć konkretnym osobom zadania w zastępstwie pierwszego sędziego Sądu Najwyższego, takie zastrzeżenie wyraźnie do ustawy wprowadził – jak przykładowo w art. 11 par. 4 ustawy o SN, zgodnie z którym w czasie nieobecności I prezesa Sądu Najwyższego zastępuje go wyznaczony przez niego prezes SN, a w wypadku niemożności wyznaczenia – prezes SN najstarszy służbą na stanowisku sędziego.
To nie jest outsourcing
Takiego zastrzeżenia nie zawiera art. 12 ustawy, a ponadto uprawnienie do wyznaczenia reprezentanta przed Trybunałem Konstytucyjnym nie zostało zastrzeżone wyłącznie na wypadek nieobecności I prezesa Sądu Najwyższego, ale dotyczy każdej sytuacji i może być realizowane w każdym czasie. Literalna i systemowa wykładnia przepisów ustawy o SN pozwala zatem uznać, że „osobą wyznaczoną” może być zarówno osoba zatrudniona w SN, jak i profesjonalny pełnomocnik.
W artykułach prasowych w sposób nieuprawniony utożsamia się udzielenie pełnomocnictwa z umową outsourcingu czy delegacją na zewnątrz kompetencji I prezesa SN. W przypadku udzielenia pełnomocnictwa stroną postępowania jest nadal I prezes SN. Nie traci on możliwości samodzielnej realizacji tej funkcji oraz nie dochodzi do scedowania kompetencji tego organu na inne podmioty.
Ponadto stawiane pytania dotyczące możliwości scedowania np. przez NIK swoich ustawowych kompetencji na inne podmioty (w tym firmy audytorskie na drodze umowy outsourcingu) są o tyle niezasadne, że aby organ publiczny mógł zlecić i przekazać kompetencje przyznane ustawowo innemu podmiotowi, musiałby posiadać upoważnienie ustawowe w tym zakresie. W takim przypadku organ wyzbywając się własnych kompetencji i przenosząc je na inny podmiot, przestaje być stroną postępowania, a w sprawie działa organ oddelegowany, który może ustanowić pełnomocnika. Udzielając pełnomocnictwa i korzystając z pomocy profesjonalisty, I prezes SN nie przeniósł swojego uprawnienia do wystąpienia z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego na podmiot zewnętrzny.
Kwestia specjalizacji
Piszemy ten artykuł nie w celu obrony sądu, bo ten na pewno da sobie sam radę. Uważamy jednak, że niewłaściwa wykładnia przepisów prawa może skutkować obawą organów władzy publicznej przed korzystaniem z pomocy adwokatów i radców prawnych ustawowo powołanych do świadczenia pomocy prawnej i specjalizujących się w określonych dziedzinach prawa. Takiej specjalizacji często nie mają osoby zatrudnione w strukturach sądów i urzędów. W konsekwencji ograniczenie możliwości korzystania z pomocy specjalistów może odbić się na jakości podejmowanych przez organy publiczne działań prawnych.