Urzędnicy uważają, że zanim zostanie wprowadzone nowe, tysiączłotowe świadczenie na dziecko, trzeba uporządkować kwestię nienależnie przyznawanych pieniędzy. Inaczej może zabraknąć ich dla potrzebujących
dr Stanisław Nurek socjolog, Uniwersytet Śląski / Dziennik Gazeta Prawna
Tysiąc złotych miesięcznie na nowo narodzone dziecko, to jeden z pomysłów Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Przepisy maja wejść od przyszłego roku. M.in. dla studentów, osób zatrudnionych na tzw. śmieciowych umowach. – Z jednej strony, nie należy wylewać dziecka z kąpielą i rezygnować z pomocy osobom naprawdę jej potrzebującym. Z drugiej jednak już mamy dużo nieprawidłowości, wyłudzeń świadczeń. Nie sposób przy każdej osobie postawić policjanta. Konieczna jest zmiana systemu pomocy społecznej i innych zasad przyznawania świadczeń – mówi nam jedna z urzędniczek z dużego miasta od lat zajmująca sie pomocą społeczną. A wszystko to obciąży budżety gmin.
O kwestii wyłudzeń większość urzędników nie chce mówić pod nazwiskiem. Bo uderzyć to może w nich samych.
Sprawdzanie zasadności przyznania świadczenia należy do urzędnika, pracownika socjalnego. Powinni sprawdzać. Największy problem dotyczy spraw alimentacyjnych i dodatków mieszkaniowych – mówi Jolanta Sobczak, dyrektor Warszawskiego Centrum Pomocy Rodzinie.
Dla babci i dziecka
Jak wygląda wyłudzanie? Przychodzi pracownik do samotnej osoby. Potwierdza, że ma ona niską emeryturę lub rentę. Według oświadczenia kwalifikuje się do świadczeń z pomocy społecznej, zasiłku, nawet opieki domowej pracownika z ośrodka pomocy społecznej. Ale taka starająca się o pomoc osoba zapomina, że ma dzieci czy innych członów rodziny, które są w stanie jej pomóc. W oświadczeniu wszystko pozornie się zgadza.
Potwierdza to szefowa warszawskiego biura opieki społecznej.
– Bazujemy na oświadczeniach rodzin, bo takie jest prawo – mówi Irena Chmiel. – Mamy np. przypadki oświadczeń o pobieraniu zasiłku na dzieci, które już zostały umieszczone w pieczy zastępczej. W ten sposób rodzice nadal dostają pieniądze. A za pobyt dziecka w pogotowiu rodzinnym czy zastępczej rodzinie płaci gmina.
Samorządy próbują jednak radzić sobie z nieuczciwymi mieszkańcami. Jedną z metod jest aktywność pracowników socjalnych. Oni znają teren, rodziny, do których chodzą, którymi się opiekują.
– Może brzydko brzmi słowo donosicielstwo, ale sąsiedzi i okoliczni mieszkańcy czasami mówią, że rodzina nie jest w trudnej sytuacji finansowej. Widzą markowe ubrania u dzieci i nie tylko. A jednak dostają zasiłki z pomocy społecznej – mówi jeden z pracowników socjalnych z centralnej Polski. Przyznaje, że wówczas jest dodatkowa kontrola nie tylko dokumentów, ale i kolejne wywiady środowiskowe.
Nie tylko na rodzinę, ale i na pracę
Świadczenia rodzinne czy dodatki mieszkaniowe to niejedyny sposób na wyłudzanie pieniędzy. Druga ścieżka to pobieranie środków z powiatowych urzędów pracy. Osoba rejestruje się w takim urzędzie. Pobiera zasiłek dla bezrobotnych. Urząd płaci jej także składkę zdrowotną. – To około 120 zł miesięcznie. Ale my jesteśmy sponsorami szarej strefy – mówi Jerzy Bartnicki, szef Urzędu Pracy w Kwidzynie. – Przecież osoba, która pobiera zasiłek, nie informuje nas, że podjęła pracę. Oczywiście dorywczo, na czarno. Niestety my bazujemy na oświadczeniach tych osób. Nie mamy możliwości ich weryfikacji. Może to błąd systemowy?
O szarej strefie mówią też włodarze małych miejscowości.
– Ale pole manewru mamy niewielkie – mówi Jan Broda, wójt gminy Komorniki.
Muszą, jak inni samorządowcy, bazować na oświadczeniach mieszkańców. – No i co z tego, gdy mieszkaniec deklaruje, że dorywczo zarabia 200 zł miesięcznie. A tak naprawdę co najmniej dwa tysiące, a przed domem stoi całkiem niezły samochód – mówi wójt Broda. – Należy mu się zasiłek, umorzenie podatku od nieruchomości.
W tej niewielkiej gminie na pomoc społeczną przyznano na ten rok 3 mln zł. Komu tak naprawdę się należy, do końca nie wiadomo. Ale są przecież osoby potrzebujące...
Uwaga! Trzeba zwracać
Jednak wyłudzacze, zdaniem gminnych urzędników, nie są bezkarni. Jeśli okaże się po kontrolach, że świadczenia rodzinne, dodatki mieszkaniowe czy też inne świadczenia socjalne nie powinny się należeć, trzeba będzie te środki zwrócić.
– Z odsetkami, choć oczywiście mieszkańcy mogą wystąpić o rozłożenie na raty, nawet umorzenia. Sprawy zazwyczaj się ciągną – przyznaje dyrektor Sobczak z WCPR.
Jednak szef kwidzyńskiego urzędu pracy jest trochę sceptyczny.
– Z kontrolami jest kłopot. Przykładem są choćby bony zasiedleniowe. Mieszkaniec np. z Kaszub dostaje pracę w Kielcach. I na to 7 tys. zł. Czy będzie pracował, czy nie. Bazujemy na oświadczeniach. Jeśli uzyskamy informację, że osoba nie pracuje lub nawet zarejestrowała się w innym urzędzie pracy, a i tak bywa, to możemy domagać się zwrotu owego bonu. Ale to długa, skomplikowana procedura. Ustawa dotycząca rynku pracy jest dziurawa i umożliwia różne manipulacje ze strony mieszkańców. Co nie znaczy, że postrzegamy wszystkich naszych klientów jak potencjalnych oszustów – zastrzega Jerzy Bartnicki.
Liberalne przepisy
Dodatki mieszkaniowe przyznaje się zgodnie z ustawą z 21 czerwca 2001 r. o dodatkach mieszkaniowych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 966 ze zm.). W formie oświadczenia można podać zarówno dochód rodziny, jak i w przypadku domu jednorodzinnego – jego powierzchnię. Przyznanie dodatku mieszkaniowego jest furtką do uzyskania także niewielkiego dodatku energetycznego, który z kolei wydaje się na podstawie ustawy z 10 kwietnia 1997 r. – Prawo energetyczne (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1059 ze zm.) i kilku innych przepisów.
Na podstawie ustawy z 28 listopada 2003 r. o świadczeniach rodzinnych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1456 ze zm.) przyznaje się kilka świadczeń (m.in. zasiłki pielęgnacyjne, rodzinne, opiekuńcze, z tytułu urodzenia dziecka). Chociaż wymogi formalne wydają się bardziej rozbudowane niż przy dodatkach mieszkaniowych, to też w niektórych przypadkach wystarczy oświadczenie. Składanie oświadczeń w niektórych sytuacjach dopuszcza też ustawa z 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (Dz.U. nr 99, poz. 1001), na podstawie której wydaje się zasiłki i świadczenia dla bezrobotnych. Oświadczenia składa się pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań.
OPINIA EKSPERTA
Państwo coraz częściej kojarzy się nam z pomocą społeczną. Roszczeniowość społeczeństwa zdecydowanie wzrosła na przestrzeni kilkunastu lat. I wcale niekoniecznie jest to związane z ubożeniem mieszkańców miast czy wsi. Ludzie są coraz bardziej świadomi, potrafią wykorzystywać przywileje, ale też luki prawne. Wiedzą, gdzie ich szukać, kogo zapytać.
Kiedyś szukanie, korzystanie z pomocy społecznej, w różnych formach, było wstydliwe. Nie oceniam, czy to dobrze czy źle, ale taka była rzeczywistość. Teraz to niemal standard. Skoro mam prawo, w którym są luki, to warto tego poszukać, wykorzystać. Dotyczy to nie tylko tzw. przeciętnego obywatela, ale i osób związanych z parlamentem, rządem. Skala może inna, ale mechanizm podobny.
Wracając do pomocy społecznej – potrzebne są chyba uszczelnienia ustawowe. Może nie tylko oświadczenia osób starających się o pomoc, ale jednak rzetelny wywiad dotyczący tego, jak ludzie żyją. Bo przy lukach prawnych zawsze mieszkańcy będą poszukiwać alternatywnych sposobów zdobywania pieniędzy. A tak naprawdę poszkodowani są ci, którym pomoc państwa czy gmin powinna być dedykowana.