Nawet ciężko pokrzywdzony przez małoletniego nie otrzyma odszkodowania od jego rodziców, jeśli uda im się wykazać, że nadzór nad sprawiającym problemy dzieckiem był prawidłowy – orzekł SN
Łukasz J. złożył pozew przeciwko małżeństwu Z. o niespełna 44 tys. zł odszkodowania oraz zadośćuczynienia za krzywdę, a ponadto o 1 tys. zł miesięcznej renty. W sierpniu 2010 r. został on bowiem dotkliwie pobity przez wówczas 16-letniego Rafała, syna państwa Z. Po uderzeniu kawałkiem kostki brukowej w głowę omal nie stracił życia, do dziś jest całkowicie sparaliżowany.
W toku postępowania okazało się, że sprawca miał problemy psychiczne (zdiagnozowano u niego zaburzenia osobowości i uszkodzenia układu nerwowego będące efektem chorób, jakie przeszedł we wczesnym dzieciństwie), charakteryzujące się m.in. niestabilnością emocjonalną i napadami agresji. Z tego powodu już wcześniej wchodził w konflikt z prawem – brał udział w bójkach, postrzelił nawet z wiatrówki koleżankę z osiedla. Jego rodzice starali się współpracować zarówno z przydzielonymi Rafałowi Z. kuratorami sądowymi, jak i z psychologami oraz psychiatrami ze specjalistycznych poradni, do których małoletni Z. uczęszczał na terapie. Na ich wniosek został też skierowany na dwa miesiące do szpitala psychiatrycznego.
Pełnomocnicy Łukasza J. jako podstawę roszczeń wskazali art. 427 kodeksu cywilnego. Przepis ten stanowi, że kto z mocy ustawy lub umowy jest zobowiązany do nadzoru nad osobą, której z powodu wieku albo stanu psychicznego lub cielesnego winy poczytać nie można, ten obowiązany jest do naprawienia szkody wyrządzonej przez tę osobę – chyba że uczynił zadość obowiązkowi nadzoru albo że szkoda powstałaby także przy starannym wykonywaniu nadzoru.
Jednak żaden z sądów nie uznał, że można w tym wypadku mówić o winie w nadzorze. Oddalono więc pozew, następnie apelację, a w końcu skargę kasacyjną poszkodowanego.
SN w uzasadnieniu wyroku wskazał, że odpowiedzialność z tytułu nadzoru jest odpowiedzialnością szczególną, gdyż przewiduje domniemanie winy osoby nadzorującej sprawcę szkody. Tu jednak opiekunowie – rodzice sprawcy zdołali wykazać, że winy nie ponoszą.
– Nie ma jednolitego wzorca starannego nadzoru i za każdym razem ocenia się postępowanie nadzorującego przez pryzmat okoliczności sprawy – powiedziała sędzia Mirosława Wysocka. W tym wypadku SN uznał, że rodzice Rafała Z. uczynili praktycznie wszystko, co mogli.
– Małoletni wymagał szczególnego nadzoru ze względu na jego zachowanie. Nie można jednak twierdzić, że ten nadzór nie był realizowany. W takich przypadkach nie jest standardowym postępowaniem rodziców zapisywanie podopiecznego do kilku poradni specjalistycznych czy kierowanie na leczenie psychiatryczne – podkreśliła sędzia Wysocka.
Wobec tego przesłanka winy w nadzorze wynikająca z art. 427 k.c. nie jest spełniona.
– Nie przesłania to ogromnej krzywdy, jakiej doznał powód. Jednak skoro pozwanym nie można przypisać zaniedbania i winy w nadzorze, to zerwany jest wówczas związek przyczynowy między ich postępowaniem a szkodą – stwierdziła sędzia Wysocka.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 15 stycznia 2015 r., sygn. akt IV CSK 146/14. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia